Komarnicki spokojny, Dowhan sceptyczny po decyzji FIM-u

 / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
/ Na zdjęciu: Władysław Komarnicki

Prezesi lubuskich klubów na antenie Radia Zachód skomentowali poniedziałkowy komunikat FIM-u w sprawie stanowiska polskiego żużla. Z większym spokojem decyzję przyjął Władysław Komarnicki.

Prezes Stali Gorzów spodziewał się takiego stanowiska FIM-u. - Nie, kompletnie mnie nie zaskoczyło, mnie się wydaje, że FIM robi wszystko, by podtrzymać swoją decyzję. Polski Związek Motorowy jest tutaj z polskimi zawodnikami, działaczami, czy też prezesami jednomyślny i to jest wszystko co na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć- powiedział w magazynie żużlowym Radia Zachód Władysław Komarnicki.

Inicjator czwartkowego spotkania przy okrągłym stole jest spokojny o pomyślne rozstrzygnięcie patowej obecnie sytuacji. - Nie wyobrażam sobie, żeby nie nastąpił konsensus. Rozmawiałem dzisiaj z Tomaszem Gollobem, który jest bardzo uważny i obserwuje SportoweFakty.pl i wypowiedzi zawodników polskich. Wyraźnie, nie tylko polscy zawodnicy, wypowiedział się przecież Lindgren, że bardzo się cieszy z polskiej decyzji i liczy na to, że inne federacje się przyłączą. Opieraliśmy się na wypowiedziach przede wszystkim zawodników krajowych, ale ja wiem, że zawodnicy zagraniczni myślą podobnie jak Polacy - przekonywał włodarz gorzowskiego klubu.

Dużo więcej wątpliwości przejawia prezes Falubazu Zielona Góra. Jego zdaniem spór o tłumiki przysporzył niemało kłopotów w sprawie kontraktów i ewentualnego braku zawodników zagranicznych w rozgrywkach w Polsce. - My mamy podpisane kontrakty, zawodnicy zgodzili się, podpisując kontrakt, na regulacje, które na ten okres obowiązywały i tam nic nie było o starych tłumikach, o strajku, o powrocie, o buncie federacji z jednego kraju czy drugiego. Dzisiaj nie wiem, czy można rozwiązać kontrakt, czy można dochodzić roszczeń jeżeli chodzi o finanse- powiedział Robert Dowhan.

Sternik Falubazu zdaje sobie sprawę z daleko idących, acz mało prawdopodobnych konsekwencji, przede wszystkim nieobecności Polaków w rozgrywkach międzynarodowych.- Nie dopuszczam w ogóle myśli, że Andreas Jonsson, o którego walczyliśmy, czy Greg Hancock nie przyjadą do Polski tylko dlatego, że jest konflikt i nie można się dogadać co do rodzaju tłumika. Nie mogę sobie tego wyobrazić i nie dopuszczam takiej myśli, aczkolwiek to może być czarny scenariusz. Przede wszystkim znikniemy na arenie międzynarodowej, trzeba będzie zapomnieć już o Pucharze Świata, trzeba będzie zapomnieć o mistrzostwach świata indywidualnych i tak naprawdę możemy mieć byłych mistrzów, bo przyszłych, jeżeli dojdzie do konfliktu, po prostu nie będzie- wyraził swoje obawy Dowhan.

Źródło: Radio Zachód

Komentarze (0)