Prezentacja PSŻ-u Lechma Poznań odbyła się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. To nie nowość, ponieważ dokładnie tak samo było przed początkiem ubiegłorocznego sezonu. - O wrażenia po prezentacji należy raczej spytać kibiców, a nie nas. My jesteśmy głównym czynnikiem, który ma ich przyciągać. To fani powinni oceniać, czy życzą sobie czegoś takiego i jak im takie przedsięwzięcia się podobają. Od dwóch lat nasza prezentacja odbywa się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, ale jeśli ktoś zgłosi inne propozycje, to podejrzewam, że takie również zostaną rozważone - powiedział tuż po prezentacji Norbert Kościuch, który w nadchodzącym sezonie będzie pełnił funkcję kapitana zespołu.
- Plusem jest na pewno to, że w tym miejscu znajduje się wiele osób i można przyciągnąć nowych fanów. Na targi motoryzacyjne nie przychodzą przecież laicy, tylko osoby, które interesują się tą dziedziną, a żużel w jakimś stopniu jest z tym wszystkim powiązany. Myślę, że trafiamy w dobrą grupę odbiorców - dodał.
Kościuch do nowego sezonu przygotowywał się w sposób sprawdzony. W przedsezonowych zajęciach towarzyszyły mu te same osoby co w latach poprzednich. - U mnie ciągle to samo. Od trzech lat trenuję wspólnie z kolegami z Leszna. Nie chodzi o zajęcia z klubem, ale wspólną pracę z Rafałem Dobruckim czy Rafałem Okoniewskim. W tym roku był także Krystian Klecha czy Krzychu Kasprzak. Tworzymy ciekawą grupę, która ma swojego trenera. Przez całą zimę trenowaliśmy razem. Podobnie było w poprzednich latach. Efekty nie były złe. Siły na torze mi raczej nie brakowało, więc nie zamierzałem nic zmieniać - wyjaśnił.
Ostatnio w środowisku żużlowym najbardziej palącym tematem jest sprawa tłumików. Wiadomo, że w Polsce nowe tłumiki nie zostaną wprowadzone. Sytuacja jest bardziej skomplikowana za granicą. Czy Kościuch wierzy w pozytywny finał tej sprawy? - W coś trzeba wierzyć - mówi. - Liczę, że pewne osoby pójdą po rozum do głowy. Przecież naprawdę nie chodzi o to, żeby na siłę coś bojkotować. Z przyjemnością założyłbym nowe tłumiki, gdyby był to produkt dobry i bezpieczny. Naprawdę z mojej strony nie ma żadnego problemu - wyjaśnia.
- Na pewno zakupiłbym takie części, gdyby nie były wadliwe. Już kilka razy wprowadzano nam nowe rozwiązania. Najlepszym przykładem są deflektory. Były także nowe kaski. Czy ktoś protestował? Zmieniane były też opony. Protest trwa od dłuższego czasu tylko w przypadku tych nieszczęsnych tłumików. I nie protestuje jeden czy dwóch. Wiadomo, że najgłośniej mówią o tym Polacy, ale grono przeciwników jest bardzo liczne. Ja mam w głowie tylko jedno pytanie do wszystkich, którzy myślą o wprowadzeniu nowych tłumików. W zeszłym roku było wiadomo, że one są po prostu złe. Co zrobiliście przez ten czas, żeby to zmienić? Może odpowiedzmy sobie sami. Zawodnicy wysłali sygnał. Poinformowaliśmy, że coś jest nie tak, a teraz wprowadza nam się kopię z roku ubiegłego - denerwuje się kapitan poznańskiego PSŻ-u.
Kościuch liczy, że władze polskiego żużla będą w całej sprawie zdecydowanie dyktować warunki. - Wszystko okaże się właśnie teraz. Polska właśnie postawiła warunek. Popieram go, mimo że pewnie jest przy tym trochę bałaganu. Mamy dwa tygodnie do ligi. Mam podpisany kontrakt w Anglii, a nie mogę tam startować. Zobaczymy, jak zareagują pozostałe federacje. Myślę, że powinni uszanować nasze zdanie i się do niego przychylić. Zobaczymy, czy tak się stanie. To da nam odpowiedź, gdzie jesteśmy w żużlu jako Polska - powiedział reprezentant Skorpionów.
Bez wątpienia sytuacja wielu zawodników, jeśli chodzi o starty w ligach zagranicznych, mocno się skomplikowała. Podobnie jest z angielskim pracodawcą Norberta Kościucha. - Oni też wiedzą, że ten produkt jest zły. Im też pewne rozwiązania zostały narzucone. U nas udało się zebrać wszystkie kluby i powiedzieć, że na tym nie da się jechać. To poruszyło sprawy na górze i okrągły stół wniósł coś dobrego. Zobaczymy, jakim echem odbije się to za granicą - zakończył kapitan PSŻ-u.