- Wszyscy nadal narzekają. Pojawiło się coś nowego, co jak się okazuje jest tak samo złe, jak poprzednia propozycja nowego tłumika. Ja ze swojej strony zrobiłem tak naprawdę więcej niż mogłem. Trochę przy tym wszystkim straciłem i nerwów i czasu. Jeżeli zawodnicy nie zrobią jakiegoś ruchu, to pewnie będą musieli się pogodzić z wprowadzeniem nowych tłumików. Poczekają do pierwszych treningów i wtedy podniesie się larum odnośnie funkcjonalności nowego tłumika - powiedział dla SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Związane ręce mają również eurodeputowani, którzy składali zapytanie w sprawie dyrektywy Unii Europejskiej 2002/49/WE(1) dotyczącej norm hałasu. Przypomnijmy, że Komisja Europejska w osobie Janeza Potocnika odpowiedziała, że norma ta nie dotyczy sportu żużlowego. Eurodeputowani nie mogą jednak być stroną w dalszym postępowaniu. - Z dyrektywy 2002/49/WE jednoznacznie wynika, że zawarte w niej przepisy ograniczające hałas nie dotyczą sportu żużlowego. Moja ewentualna interwencja uzależniona jest od tego czy w obecnym sezonie władze FIM lub PZM, wprowadzając decyzję o nowych tłumikach w dalszym ciągu powołują się na tą dyrektywę. Jeżeli FIM czy PZM nie będzie się powoływał na dyrektywę, to nie będzie ona mogła być powodem zaskarżania decyzji - powiedział dla SportoweFakty.pl eurodeputowany Filip Kaczmarek.
Co na to sami zawodnicy? Póki co milczą. W prasie można oczywiście znaleźć ich stanowiska, które w większości są negatywne dla nowych tłumików. Wraz z narzekaniami nie ma jednak konkretnych działań. Przypomnijmy, że w historii dochodziło już do sytuacji, że wspólne stanowisko zawodników miało wpływ na zmianę decyzji władz światowego żużla. Działo się tak między innymi przy okazji wprowadzenia nowego typu opon. Jeżeli zatem i tym razem zawodnicy nie wezmą spraw w swoje ręce, to wszyscy będziemy musieli pogodzić się z decyzją o wprowadzeniu nowych tłumików.