- Od razu uprzedzam, że żadnych szczegółów finansowych nie zdradzę, bo jesteśmy zobligowani do zachowania tajemnicy - powiedział na wstępie rozmowy Grzegorz Wysocki, dyrektor generalny Lechma. - Mogę tylko potwierdzić słowa wiceprezesa Lewandowskiego, że jest to poziom nieco większy niż w ubiegłym sezonie.
- Właściciel firmy, pan Piasny pomaga klubowi od początku. Cała firma jest zaangażowana w poznański żużel nie tylko finansowo - przyznał Wysocki. - Całą firma żyje żużlem, pracownicy są zaangażowani i chętnie pomagają przy pracach na stadionie czy przy organizacji meczów. No i oczywiście zasiadają na trybunach.
Lechma, jako największy sponsor poznańskiej drużyny, ma oczywiście pewne wymagania odnoszące się do wyniku sportowego. - Trzymamy prezesów za słowo, że będziemy starali się włączyć do walki o baraże. Liczymy, że - mimo braku Adama Skórnickiego - będziemy mieć na to szansę. Wiemy o tym, że obecnie ma szans na Ekstraligę, ale chcielibyśmy, aby była chociaż walka o nią.
Firma nie byłaby przez tyle lat związana z poznańskim speedway’em, gdyby sponsoring nie przynosił korzyści finansowych i marketingowych. - Wzrost znajomości marki jest znaczny - wyjaśnia dyrektor firmy. - Szczególnie w zeszłym roku odnotowaliśmy znaczny wzrost rozpoznawalności chociażby w Internecie, gdzie widzimy, że kibice identyfikują firmę z poznańskim klubem i że jest ona dobrze odbierana.
- My nie mamy żadnych zastrzeżeń do działalności klubu, jest prowadzony transparentnie, nie mamy żadnych uwag - zakończył Grzegorz Wysocki zapytany czy brak prezesa klubu wpływa na jego działalność widzianą z pozycji sponsora tytularnego.
Grzegorz Wysocki (z prawej) w rozmowie z wiceprezesem klubu