My drzemiemy, a młodzi młócą w PlayStation - czyli Adam Skórnicki relacjonuje przebieg obozu Byków

Zimowy obóz kondycyjny Unii Leszno to nie przelewki. Dwie sesje treningowe dziennie dają się zawodnikom we znaki. Mistrzowie Polski mają jednak świadomość, że ich trud się opłaci.

Zawodnicy Unii Leszno po raz kolejny zdecydowali się pracować nad kondycją w Szklarskiej Porębie. Zajęcia prowadzą trenerzy - Roman Jankowski i Paweł Barszowski. - Dni mijają nam bardzo szybko - opowiada Adam Skórnicki. Najpierw jest śniadanie o godzinie 8.00. Chwilę później ruszamy na pierwszy trening. Poranne zajęcia różnią się od siebie. Jednego dnia jest to wyjście w góry, albo jazda na nartach. Bywa też, że w terenie przeprowadzamy rozgrzewkę, na przykład biegi a potem udajemy się na siłownię. Następnie przychodzi czas na obiad i chwilę odpoczynku. Nie trwa on jednak zbyt długo. Po południu zaczynamy kolejną sesję treningową.

Podobnie jak w ubiegłym roku plan obozu został starannie przemyślany. Adam Skórnicki zapewnia, że nie ma w nim miejsca na jakąkolwiek przypadkowość. - Mieszkamy razem z naszą czwórką olimpijską wioślarzy. Jedzenie zarówno w ich przypadku jak i w naszym jest związane z obciążeniem treningowym, które nas czeka. Śniadanie jest dla nas kluczowym posiłkiem, trzeba zjeść coś pożywnego, żeby mieć siłę na resztę dnia. Przeważnie są to jajka, kanapki i różnego rodzaju sałatki, jogurty, płatki. Jest w czym wybierać i każdy znajduje dla siebie coś odpowiedniego. W przypadku posiłków nie ma mowy o żadnej przypadkowości. To samo mogę zresztą powiedzieć o pozostałych rzeczach, które robimy w Szklarskiej Porębie. Wszystko jest dokładnie zaplanowane i skrzętnie realizowane.

Skórnicki dzieli pokój z Damianem Balińskim i Juricą Pavlicem. - Wolne chwile wykorzystujemy na drzemki albo rozmowy. Młodzi w tym czasie zwykle młócą w PlayStation. W pokoju mieszkam Damianem i Jurą. Nie muszę chyba mówić, że panuje u nas świetna atmosfera.

Na początku ubiegłorocznego obozu kondycyjnego Byków drobne problemy z wytrzymaniem tempa treningów miał Janusz Kołodziej. Adam Skórnicki przyznał, że jemu również nie było łatwo w pierwszych dniach zgrupowania. - Kiedy dwie zimy spędzi się na sali rehabilitacyjnej zamiast gimnastycznej to trudno jest doganiać chłopaków, którzy solidnie trenują każdej zimy. Szybko jednak nadrabiam dystans i z dnia na dzień radzę sobie lepiej - zapewnił.

Końcówka obozu została przeznaczona na zajęcia z psychologiem. - Nie będzie w ogóle wysiłku fizycznego. Zamiast tego będziemy mieć zajęcia z psychologiem, które są dość długie i wyczerpujące. Tak przynajmniej mówią moi koledzy, ja jeszcze nie miałem takiego doświadczenia. Według ich relacji to ma wyglądać tak, że najpierw są prowadzone zajęcia grupowe a potem każdy indywidualnie rozmawia - powiedział "Skóra".

Komentarze (0)