Magdalena Skorupska: Łatwo było podjąć decyzję o przejściu do Orła?
Damian Michalski: Miałem dwie propozycje z innych klubów ale wybrałem Łódź, dlatego, że bardzo mi pasuje ten tor. Moi rodzice często jeżdżą tu po towar, także jak najbardziej Łódź.
Nie jeździłeś nigdy na tym torze, prawda?
- Nie miałem okazji się na nim sprawdzić, bo zdałem licencję dopiero w czerwcu. Przejechałem zaledwie dwanaście zawodów.
Słyszałeś, że jest on trudny i wymagający?
- Słyszałem, ale to dobrze. Będę mógł się z nim zmierzyć. Im cięższy tor na początku tym później jest dużo lżej i lepiej się jeździ.
Dopiero zaczynasz jeździć. Czeka cię dużo nauki. Planujesz jakieś starty poza meczami Orła?
- Tak, będę startował w młodzieżówkach w Lesznie a w lidze w Łodzi. Mam nadzieję, że będę jeździł, że pójdzie mi dobrze. Gdybym myślał inaczej to nie miał bym charakteru żużlowca.
Jak to się stało, że trafiłeś do żużla?
- Moja historia zaczęła się od motocrossu. Jeździłem przed żużlem dwa lata na crossie. W końcu trener powiedział mi, że może bym spróbował żużla. Ja się na to zgodziłem, ale gorzej było z rodzicami. Na początku nie chcieli się zgodzić, ale później jakoś ulegli. Zapisali mnie do szkółki żużlowej. Chodziłem do niej rok, na drugi rok zdawałem licencję żużlową. Zaraz po licencji zacząłem się ścigać w czteroosobowym składzie. Z biegiem czasu podchodziłem do tego sportu bardziej profesjonalnie. Bardzo mi się to podoba.
Którego z rodziców trudniej było przekonać, żeby się zgodził?
- Tak samo. Moja mama zgodziła się dopiero po namowach a jak mama się zgodziła to tata też.
Jak wspominasz swojego pierwszego trenera?
- Był to Czesław Czernicki. Współpraca z nim była bardzo dobra. Był to trener uczciwy wobec mnie i innych zawodników. Nie mogę powiedzieć o nim niczego złego.
Damian Michalski - póki co jedyny krajowy junior Orła