- Nie wiadomo czy Orzeł wystartuje w przyszłorocznych rozgrywkach - mówi dla SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski - główny sponsor łódzkiego klubu żużlowego. Rodzina Skrzydlewskich sama nie jest w stanie dalej finansować tego klubu. Jeśli drużyna wystartuje i nie będzie płynności finansowej to zaległości zostaną przypisane rodzinie Skrzydlewskich a nie klubowi. Nie możemy sobie na to pozwolić. Jeśli nie znajdziemy do końca miesiąca chętnych do dołożenia się do tego klub to nie wystartujemy w rozgrywkach. Nie rozmawialiśmy jeszcze na temat dofinansowania z władzami miejskimi, ale trzeba pamiętać, że miasto nie jest od tego, żeby utrzymywać klub sportowy.
Witold Skrzydlewski nie jest optymistycznie nastawiony do czekających go rozmów ze sponsorami klubu. - Cały czas próbujemy. Bardzo wielu ludzi podkreślało, że jak drużyna awansuje to będą chętni do pomocy. Mało w to wierzę w tej chwili. W najbliższym czasie sytuacja się rozstrzygnie. W tym tygodniu zawodnicy wyjeżdżają zgodnie z tym co było mówione do ciepłych krajów. Ze strony rodziny Skrzydlewskich wszystko zostało załatwione. Przez pięć lat utrzymywaliśmy Orła. Możemy nadal być sponsorem, ale nie na takiej zasadzie, że utrzymujemy cały klub. To jest dla nas przykra sytuacja. Udało nam się z powrotem zapełnić stadion, ludzie w tym mieście przypomnieli sobie co to jest żużel. Wszyscy politycy podpierają się tą dyscypliną. W trakcie kampanii wyborczej pada wiele deklaracji. Zawodnicy nikomu nie odmawiają użyczenia wizerunku. Każdy może wykorzystać klub. Zobaczymy jakie to przyniesie skutki dla łódzkiego żużla.
Główny sponsor Orła deklaruje gotowość oddania sterów łódzkiego żużla.- Zaproponowano mi, żeby dołożył do klubu około pół miliona złotych a drużyna ma sobie bez żadnych ambicji pojeździć w drugiej lidze. Szlag mnie trafia na takie podejście. Jestem gotów oddać stery łódzkiego żużla, ale nie takim ludziom!