- Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy, że dostałem tę dziką kartę. Nie jestem jednak zbytnio zaskoczony decyzją organizatorów. Po prostu czuję, że wciąż należę do ścisłej czołówki żużlowców i w przyszłym sezonie postaram się udowodnić, że włodarze cyklu nie pomylili się przy wyborze - powiedział Pedersen.
Nicki w przeszłości aż trzykrotnie sięgał po tytuł najlepszego jeźdźca globu. Reprezentant kraju z Półwyspu Jutlandzkiego marzy o powtórzeniu swoich sukcesów z lat 2003, 2007 i 2008. Do realizacji swojego celu urodzony w Odense jeździec potrzebuje jednak sporego zaplecza finansowego. - Wkrótce spotkam się z moimi sponsorami w celu dyskusji o przyszłym sezonie i status jeźdźca Grand Prix na pewno ułatwi mi rozmowę z nimi - dodał Duńczyk.
Pozostałe trzy stałe dzikie karty na przyszłoroczne zmagania o IMŚ trafiły w ręce Andreasa Jonssona, Janusza Kołodzieja oraz Emila Sajfutdinowa. - Emil miniony sezon stracił przez kontuzje, a Andreas i Janusz to zawodnicy, którzy udowodnili, że są w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. W wyborze organizatorom mogła przeszkodzić tylko chęć umieszczenia w stawce jeszcze jednego Brytyjczyka, ale na szczęście tak się nie stało - zakończył Pedersen.
Przypomnijmy, że w sezonie 2011 w lidze polskiej Nicki Pedersen nadal będzie reprezentował barwy Caelum Stali Gorzów Wielkopolski.