Obiektywnie podchodząc do sprawy, to faktycznie, Włókniarz Częstochowa posiadał w tym sezonie teoretycznie najsłabszy skład w Speedway Ekstralidze. Nie dziwi zatem, że był to kandydat numer jeden do spadku do I ligi. Po raz kolejny przekonaliśmy się jednak, że nazwiska same nie jeżdżą. Liczy się m.in. ambicja, wola walki, determinacja, mobilizacja, atmosfera i chęć zwycięstwa. Tego biało-zielonym nie brakowało w dwumeczu o siódme miejsce w Speedway Ekstralidze. Co prawda pamiętać należy, że bydgoszczanie jechali bez swojego klasowego lidera, ale świadczy to także o sile zespołu z Kujaw. W minioną niedzielę Włókniarz obronił sześciopunktową przewagę z pierwszego spotkania i dzięki temu pojedzie w barażach z pierwszoligowym zespołem o utrzymanie w Ekstralidze. - Przede wszystkim bardzo się wszyscy cieszymy, że ten mecz nam się udał i wyszedł tak jak byśmy tego chcieli. Dzięki temu nasze szanse na pozostanie w Ekstralidze są bardziej realne - skomentował prezes częstochowskiego klubu, Marian Maślanka.
Po wygraniu dwumeczu z Polonią Bydgoszcz, w Częstochowie panuje istna euforia. Nie można się oprzeć wrażeniu, że z częstochowskim żużlem może być teraz już tylko lepiej. Tę opinię podzielił prezes Maślanka. - Myślę, że z naszej strony łącznie z zawodnikami i wszystkimi ludźmi, którzy byli z nami w Bydgoszczy i tworzyli wspaniały team, musimy robić wszystko, aby było już tylko lepiej i atmosfera się stale polepszała. Bo jest zainteresowanie częstochowskim żużlem. Po tych zawodach w niedzielę miałem niesamowitą ilość sms-ów, telefonów, rozmów w miniony poniedziałek i dzisiaj (wtorek - dop.red.). Było zainteresowanie, gratulowali, cieszyli się wszyscy. W związku z tym, tak jak powiedziałem dla jednej z gazet, żużel w Częstochowie jest bardzo zakorzeniony, ludzie to przeżywają. A my musimy jeszcze jedną ważną rzecz zrobić. Mianowicie, aby jak najwięcej było nas wspólnie na stadionie - stwierdził.
Pomimo radości, pojawiły się też głosy niepokoju związane z finansami klubu. Prezes Maślanka zapewnił, że nie ma powodu do obaw, aby z powodu pieniędzy zabrakło któregoś z zawodników w meczach barażowych. - Nie, z tego względu na pewno nie. Będą pewne środki, które teraz otrzymujemy, podkreślić trzeba, że w głównej mierze są to środki z miasta, i one będą kierowane do zawodników po to, aby się dosprzętowili. Bo przyznam, że trochę nam się sprzęt posypał, ale dwukrotnie wsparł nas dzielnie i wspaniale Sebastian Ułamek ze swoim teamem. W związku z tym daliśmy radę - oświadczył wieloletni włodarz Włókniarza.
Pod Jasną Górą kibice upatrzyli sobie także głównego bohatera tego dwumeczu. Jest nim przede wszystkim Rafał Szombierski, który w pięknym stylu w dwóch meczach wywalczył łącznie 21 punktów (najwięcej spośród wszystkich zawodników). - Wspaniała postawa, wspaniała jazda. Naprawdę, wielki powrót. Nawet ja się nie spodziewałem, że będzie aż tak wspaniale. Jednak bardzo mocno wierzyłem w tego chłopaka i nadal wierzę. Oby tak dalej. W tym miejscu ukłonu dla Krzysztofa Mrozka z Rybnika, który z inicjatywą zaangażowania Rafała Szombierskiego wystąpił, zaraził mnie tym pomysłem bardzo skutecznie i w związku z tym mamy te wspaniałe efekty - powiedział Marian Maślanka. Warto również dodać, że "Szumina" cieszy się ogromnym poparciem wśród kibiców. Chyba nawet większym, niż w ostatnich latach miał w Częstochowie Tomasz Gapiński. - To wspaniale, że tak jest. Myślę, że w tej atmosferze będzie nam łatwiej rozmawiać o tym, aby tu pozostał. Z tego co powiedział, chciałby kontynuować rozwój swej kariery w Częstochowie. Sądzę, że tego słowa dotrzyma - podkreślił prezes.
Było o bohaterze dwumeczu, czas na bohatera ostatniej akcji i całego sezonu. Rune Holta, kapitan Włókniarza. Spisał się w tej roli wyśmienicie. To on, pomimo koszmarnego bólu, przywiózł w ostatnim biegu meczu w Bydgoszczy dwa punkty na wagę zwycięstwa w dwumeczu. - Prawdziwy lider, bezsprzeczny bohater. Mimo bolesnej kontuzji pojechał wyśmienicie. Walczak nieprawdopodobny, to jest coś trudnego do opisania, że człowiek potrafi być aż tak twardy. Wszystko wytrzymał, nawet upadek w niedzielnym meczu. Martwiłem się, co z jego nogą, ale on udowodnił, że ma charakter. W piętnastym biegu przypieczętował nasze wygranie tego dwumeczu. Powtórzę raz jeszcze: on jest nieprawdopodobny. To widać. Wszyscy w Polsce teraz mówią, że to jest niemożliwe, że przy takim urazie i przy upadku, który na pewno wiele sił mu zabrał, nie zawiódł w piętnastym biegu. Rune spełnił swoje zadanie - zakończył zadowolony Marian Maślanka.