Wygląda na to, że wystąpię w weekend w Polsce - rozmowa z Robinem Toernqvistem, zawodnikiem Kolejarza Rawicz

Kolejarz Rawicz regularnie wystawiał w tym sezonie do składu trójkę szwedzkich jeźdźców: Erica Anderssona, Sebastiana Aldena oraz Antona Rosena. Czwarty żużlowiec z kraju Trzech Koron, Robin Toernqvist otrzymał zaledwie jedną szansę występu podczas przegranego czterdziestoma punktami meczu w Łodzi. W rozmowie z naszym portalem przyznaje on, iż w przyszłym roku zamierza znacznie częściej startować w naszym kraju.

Jarosław Handke: Sezon 2009 był dla ciebie znacznie lepszy niż 2010. Jaka jest tego przyczyna?

Robin Toernqvist: Pracowałem mocno w zimie. Trenowałem sporo na siłowni. To jest chyba główna przyczyna, przetrenowałem się. Motocykle i cały sprzęt, z którego korzystam jest ten sam, co w zeszłym roku.

W Polsce wystartowałeś w zaledwie jednym meczu - w Łodzi. Więcej szans nie dostałeś. Czy jesteś rozczarowany?

- Tak, jestem trochę rozczarowany. W Łodzi był naprawdę trudny mecz. Uważam, że żaden z naszych zawodników nie pojechał w nim dobrze.

Czy wystartujesz jeszcze w tym sezonie w barwach Kolejarza?

- Tak. Wygląda na to, że okazję ku temu będę miał już w najbliższy weekend.

Przypuszczam, że nie będziesz chciał pozostać w Rawiczu na kolejny sezon?

- Jeszcze nie wiem. Jest za wcześnie, by odpowiadać na takie pytanie. Niemniej jednak jedna rzecz jest pewna: w przyszłym roku chcę jeździć w Polsce znacznie więcej niż w tym.

Co możesz powiedzieć o swych startach w lidze szwedzkiej?

- To lato w Szwecji układało się dla mnie naprawdę dobrze. W każdym meczu Allsvansken League zdobywałem średnio 10-11 punktów, startując spod numeru 1 lub 5. Dlatego jestem zadowolony z wyników. W Elitserien również szło mi dobrze, za wyjątkiem ostatniego meczu przeciwko Vargarnie. Ale trzeba pamiętać, że jest to bardzo wymagająca liga. Jeżdżą w niej najlepsi zawodnicy na świecie.

Pewnie rozmawiałeś ze szwedzkimi kolegami z Kolejarza o polskiej lidze. Cóż ci powiedzieli?

- W sumie nie powiedzieli mi nic szczególnego, w Polsce jest tak samo, jak wszędzie indziej. Po prostu jedziesz cztery okrążenia i ścigasz się w lewo (śmiech). Ale publiczność w Polsce jest wspaniała. Ci kibice naprawdę kochają speedway.

Wielu żużlowców twierdzi, że starty w Anglii to najlepsza szkoła żużla. Czy rozważasz jazdę w tym kraju?

- Tak, myślałem o tym, także pod kątem przyszłego sezonu. Może będę w nim ścigał się w Anglii? Bardziej jednak skupiam się na ściganiu w lidze polskiej niż angielskiej. Ale zobaczymy jak się sprawy potoczą.

Czym zajmujesz się poza żużlem?

- Spotykam się z przyjaciółmi, jeżdżę na motocrossie.

Twoja fryzura wskazuje na to, że słuchasz pewnie specyficznego rodzaju muzyki?

- Nie, nie słucham niczego szczególnego. Mogę słuchać praktycznie każdego rodzaju muzyki. Zaczynając od popu, przez punk, rock'n'roll i inne...

Na koniec spytam cię o różnice, które dostrzegasz między żużlem w Polsce i Szwecji.

- Najważniejsza różnica to chyba publiczność. W Polsce kibice są dużo bardziej entuzjastycznie nastawieni. Poza tym wszystko wygląda raczej tak samo.

Komentarze (0)