To jest totalna bzdura - rozmowa z Jackiem Gajewskim, menedżerem Unibaksu Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Z dorobkiem 31 punktów młodzieżowcy Unibaksu Toruń wygrali w piątek pierwszą rundę Zachodniej Ligi Młodzieżowej na torze w Zielonej Górze. O tych zawodach oraz o nadchodzącej walce w półfinałach Speedway Ekstraligi portal SportoweFakty.pl rozmawiał z menedżerem ekipy z Grodu Kopernika, Jackiem Gajewskim.

Jakub Sobczak: Jak ocenia pan pierwszą rundę Zachodniej Ligi Młodzieżowej? Unibax wygrał te zawody.

Jacek Gajewski: Zwycięstwo w tym turnieju nie było raczej jego głównym celem. Dla młodych chłopaków, juniorów, była to forma przygotowania do niedzielnego meczu, takie sprawdzanie sprzętu. Każde zawody są lepsze niż trening, a tyczy się to zwłaszcza młodzieżowców. A to, że przy okazji wygrali, to bardzo dobrze.

W piątkowym turnieju dość niespodziewanie wziął udział Darcy Ward. Czy to forma objeżdżenia przed ligą, w której Australijczyk nie radzi sobie najlepiej?

- Darcy Ward był dzisiaj w drużynie, aby posprawdzać sprzęt, który ma w Polsce. Ma on też jakieś nowe silniki i z tego względu, że akurat miał wolny termin, bo nie ma nic w Anglii, przyleciał do Polski i objechał te zawody. Jeszcze w sobotę w Toruniu praktycznie wszyscy poza Chrisem Holderem mają trening. Tak, jak mówię: główny cel startu Warda w Zachodniej Lidze Młodzieżowej to sprawdzenie sprzętu i przejechanie kolejnych zawodów w Polsce.

Postawa braci Pulczyńskich była całkiem niezła.

- Dla Kamila były to pierwsze zawody po kontuzji. Po dwóch miesiącach praktycznie pierwszy raz wrócił do normalnego ścigania poza treningami. Widać jeszcze tę przerwę u niego. Jeżeli chodzi o Emila, to zaliczył on trzy bardzo dobre wyścigi. W czwartym troszkę zaspał na starcie i ciężko było mu zrobić cokolwiek na dystansie. Widać jednak, że jego forma się stabilizuje i jedzie coraz równiej. To jest najważniejsze.

W niedzielę mecz półfinałowy z Unią Leszno. Jakie nastawienia przed tym spotkaniem?

- Przede wszystkim chcemy wygrać, żeby w kolejnym terminie, na rewanż do Leszna, jechać z jakimiś nadziejami i z szansą na to, że możemy Unię przeskoczyć i być w finale.

Nawet w przypadku wygranej u siebie, o awans do finału może być jednak dość trudno.

- Jestem realistą i w tej chwili szanse obu drużyn oceniam pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Unia Leszno w tym roku, zwłaszcza w rundzie zasadniczej, była zdecydowanie najmocniejszą ekipą. Wiadomo, jak my jechaliśmy: mieliśmy wzloty i upadki. W tym sezonie zaprezentowaliśmy bardzo nierówną, niestabilną jazdę. Końcówka była jednak nienajgorsza. Może troszkę słabszy był ten mecz we Wrocławiu w pierwszej rundzie play-off, ale w rewanżu sobie poradziliśmy. Liczę na to, że jeżeli nic do niedzieli już się nie wydarzy, będziemy w stanie wygrać ten mecz i z nadziejami pojedziemy na mecz rewanżowy do Leszna.

W drugim półfinale Falubaz Zielona Góra zmierzy się z Betardem WTS-em Wrocław. Kto pana zdaniem wyjdzie zwycięsko z tej pary?

- Wydaje mi się, że będzie to wyrównany dwumecz. Nie patrzyłbym na to, co zdarzyło się w rundzie zasadniczej, kiedy to wrocławianie wygrali zarówno w Zielonej Górze, jak i dosyć wysoko u siebie, bo w tej chwili Falubaz jedzie zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Myślę, że szanse są bardzo wyrównane i o tym, kto znajdzie się w finale mogą zadecydować pojedyncze punkty i wyścigi.

Zaskoczyło pana zwycięstwo Falubazu z Caelum Stalą w pierwszej rundzie play-off? Po niewysoko wygranym meczu w Zielonej Górze, większe szanse na awans dawano gorzowianom.

- Kto dawał większe szansę gorzowianom? Może oni sami sobie. Jeżeli popatrzy się poza nasze wyniki z Betardem, to większość tych meczów była w miarę wyrównana. Unia Leszno z Tauronem Azotami Tarnów zrobiła w miarę wysoki wynik, ale nie były to też rezultaty, jakie osiągali w rundzie zasadniczej. Jeżeli cofniemy się do poprzednich sezonów, to widać wyraźnie, że w play-offach, a zwłaszcza w półfinałach i meczach o medale, wyniki są niskie i rzadko wygrywa się różnicą większa niż dziesięciu punktów. Po pierwszym meczu w Zielonej Górze, w którym to Falubaz wygrał nieznacznie, wiedziałem, że nie przekreśliło to jego szans i jest w stanie wygrać również w Gorzowie.

Nie zdarzyło się jeszcze, aby zwycięzca rundy zasadniczej został mistrzem Polski. To pana zdaniem taka statystyczna ciekawostka, czy coś jednak w tym jest?

- Nie wydaje mi się, aby coś w tym było. Akurat ostatnie sezony tak się poukładały, że kto wygrywał rundę zasadniczą nie zdobywał tytułu. Nie ma jednak reguły, a poza tym każda seria ma jakiś koniec. Absolutnie nie można więc na bazie tego, że w trzech ostatnich latach tak się zdarzyło, budować teorii, że Unia Leszno nie ma szans na mistrzostwo, bo to jest totalna bzdura.

Źródło artykułu: