W pierwszym meczu obu drużyn w Ostrowie goście z Lublina stawili spory opór Holdikomowi Ostrovia, ale ostatecznie przegrali. W rewanżu w rundzie finałowej byli już bezapelacyjnie lepsi od słabo tego dnia dysponowanych gospodarzy. - To, co nie udało się za pierwszym razem w rundzie zasadniczej, wywalczyliśmy za drugim podejściem w rundzie finałowej. Myślę, że tor był zbliżony do tego, jaki zastaliśmy w Ostrowie w pierwszym meczu. Tor był przyczepny i jak widać, bardziej nam pasował. Bardzo cieszymy się z wygranej w Ostrowie - mówił po meczu Rafał Wilk.
Początek meczu mógł przysporzyć Rafała Wilka o spory ból głowy. Dwa upadki Lukasa Drymla i kraksa Szweda, Aleksandra Edberga, wybiły z rytmu żużlowców z Lublina, którzy jednak szybko się pozbierali i w drugiej części meczu dominowali nad drużyną Holdikomu Ostrovia. - Na pewno dramaturgia na początku meczu była spora. Najpierw upadek Lukasa Drymla, później Aleksandra Edberga, a następnie znów leżał Czech. Na szczęście gospodarze nie zdołali nam daleko uciec, gdyż reszta naszych zawodników nadrabiała te straty. Wyrównany skład sprawił, że wygraliśmy i cieszymy się z kolejnych dwóch punktów - dodał trener zwycięskiej drużyny.
Ostrowianie mieli przed meczem jeszcze nadzieje na włączenie się do walki o pozycję dającą baraże, ale Lubelski Węgiel KMŻ Lublin rozwiał wszelkie złudzenia. W walce o awans do pierwszej ligi liczą się już tylko dwa zespoły - z Lublina i Łodzi. Ostrowianie mogą być jednak przysłowiowym "języczkiem u wagi", jeśli spróbowaliby odebrać punkty innemu faworytowi do awansu Orłowi Łódź. - Wszystko wskazuje na to, że faktycznie my i zespół z Łodzi będziemy do końca walczyć o pierwsze miejsce. W tej naszej bezpośredniej rywalizacji ważne będą mecze wyjazdowe. Kto popełni mniej błędów, ten awansuje z pierwszego miejsca. Jeśli Orzeł Łódź też będzie wygrywał na wyjazdach, to podejrzewam, że ostatnie spotkanie na torze w Łodzi będzie decydować o tym, kto wejdzie bezpośrednio do pierwszej ligi, a kto pojedzie w barażu. Chcielibyśmy sobie zaoszczędzić tej dramaturgii w ostatnim meczu i jechać do Łodzi na większym luzie. Czy jednak tak się stanie, czas pokaże - kończy trener lubelskiej drużyny.