- Bardzo mnie cieszy, że w drugiej połowie spotkania w naszym zespole nie było słabych punktów. To był trudny mecz. Początek spotkania nie układał się po naszej myśli. Goście nam odjechali i przewaga była naprawdę spora. Po połowie zawodów gospodarzom jest ciężko gonić, ponieważ ekipa gości wie już sporo o torze i łatwiej jest się jej dopasować do panujących warunków. Pokazaliśmy charakter. Według mnie zespół stanął na wysokości zadania. Udało się odrobić przewagę i wygrać spotkanie - ocenił niedzielny pojedynek z GTŻ-em Grudziądz zawodnik PSŻ-u Lechma Poznań, Robert Miśkowiak.
Bez wątpienia to Miśkowiak był zawodnikiem, który w niedzielę na Golęcinie dał swojej drużynie sygnał do odrabiania strat. - Druga połowa sezonu jest dla mnie znacznie lepsza, aczkolwiek początek rozgrywek też nie był jakiś zły. Całkiem nieudany był pierwszy mecz w Grudziądzu, gdzie też przypadki losowe sprawiły, że pojechałem tak a nie inaczej. Później nie zdobywałem w okolicach 12-13 punktów, ale notowałem zdobycze na przyzwoitym poziomie. Zresztą, kiedy ja punktowałem słabiej, nadrabiali to koledzy i na początku sezonu wygrywaliśmy dość zdecydowanie. Jeżeli chodzi o mnie, to cieszę się, że szybko obeznałem się z tutejszym torem i wpasowałem się w poznański klimat. Przede wszystkim jadę skutecznie, tak jak w ubiegłym roku, aczkolwiek ta wysoka forma przyszła chyba szybciej niż w poprzednich rozgrywkach - powiedział żużlowiec ekipy ze stolicy Wielkopolski.
Zdaniem Miśkowiaka w awansie do najlepszej czwórki drużynie z Poznania przeszkodził brak szczęścia. - Wydaje mi się, że problemem był brak szczęścia. Lider naszego zespołu, Adam Skórnicki cały czas ma problemy zdrowotne i jego niedyspozycja z pewnością odbiła się na naszym wyniku. Szkoda, że wszystko się tak potoczyło, ponieważ w Poznaniu są naprawdę świetni kibice, którzy zasłużyli na awans do czwórki. Fani byli z nami na dobre i złe i za to należą im się słowa uznania. Mogę ich tylko z tego miejsca przeprosić, że nam się nie udało. Zapewniam, że w kolejnych meczach będziemy walczyć o piąte miejsce i robić wszystko, żeby przynosić im radość z naszej jazdy. Przy okazji chciałbym również podziękować firmom Fachowiec, Mercedes Benz Jan i Andrzej Garcarek i BHP Oszczęda, bez których ciężko byłoby mi o takie wyniki - wyjaśnił "Misiek".
Jakie plany ma Robert Miśkowiak na końcówkę sezonu? - Oczywiście jechać skutecznie w każdym meczu. Przede mną finał mistrzostw Europy i Złotego Kasku. W obu imprezach chcę powalczyć i osiągnąć jak najlepszy wynik. Do tego już się przygotowuję i o tym już myślę. Robię to jednak ze spokojem, ponieważ zostało jeszcze trochę czasu - odpowiedział na zakończenie zawodnik PSŻ-u Lechma.