- Odpuściliśmy z tatą treningowe jazdy, ponieważ cały czas padało, tor był mokry i wiedzieliśmy, że będzie zupełnie inny podczas zawodów. Przed zawodami trochę się stresowałem, widać to było po moim pierwszym biegu, w którym pewnie prowadziłem po starcie jednak jechałem dosyć nerwowo i popełniałem sporo błędów. Kolejne dwa biegi jechałem z pierwszego pola, które tego dnia było najgorsze, jednak przełamałem niemoc tego pola i oba biegi wygrałem. W swoim czwartym starcie musiałem wygrać z Przemkiem Pawlickim - udało mi się go założyć i pognałem do mety po czwartą trójkę. W biegu z Anderssonem brakło mi dosłownie 10 centymetrów do tego, aby go założyć i pojechać jako pierwszy. Walczyłem z nim do końca, jednak na drugim okrążeniu przedłużył mi prostą, obaj pojechaliśmy pod bandę i ledwo z tego wyszedłem. Nie ryzykując dojechałem do mety po dwa punkty. Wyścig dodatkowy to była loteria, rozpadało się bardzo mocno a warunki były gorsze od tych w Gdańsku podczas IMŚJ. Przegrałem start, jednak na pierwszym łuku przyciąłem i byłem przed Pawlickim. Niestety, błoto zmusiło mnie do ściągnięcia gogli, przez które nie widziałem nic i w tym momencie zostałem minięty przez Przemka. Cieszę się z medalu, jednak pozostaje mały niedosyt - uważam, że każdy z nas zasłużył na złoto. Może w przyszłym roku - powiedział Dudek na swojej stronie internetowej.
Medaliści IMEJ 2010 - Przemysław Pawlicki, Dennis Andersson i Patryk Dudek