Zawodnicy Unii Leszno jak mantrę powtarzali, że niedzielne zwycięstwo wbrew pozorom nie przyszło im łatwo. Częstochowianie mimo niekorzystnego rezultatu nie składali broni i w kilku wyścigach napsuli rywalom sporo krwi. - Nie było to łatwe spotkanie, bo wiedzieliśmy, że gospodarze starają się odbierać punkty rywalom. Mieli dobre biegi, nie ustrzegli się także gorszych, ale kilka razy zaskoczyli nas solidną postawą. Musieliśmy się mocno napracować podczas tego meczu - mówił Jarosław Hampel.
Leszczynianie bardzo dobrze czuli się na częstochowskim owalu. Przyjezdni wygrywali większość startów i na dystansie nie dawali rywalom złudzeń. Hampel podkreślał jednak, że tak twardego toru w Częstochowie dawno nie widział. - Tor był dobrze przygotowany. Nieco inaczej niż na co dzień w Częstochowie, bo był bardzo twardy. Rzadko można spotkać tutaj taki tor, ale braliśmy taką opcję pod uwagę. Nie byliśmy zatem mocno zaskoczeni.
Leszczynianie już od dziewięciu kolejek nie znaleźli pogromcy na krajowym podwórku. Podopieczni Romana Jankowskiego spisują się jak w transie i powoli wyrastają na głównego pretendenta do złotego medalu w tegorocznych rozgrywkach. - Nie wiemy, czy ktoś będzie w stanie nas powstrzymać, bo liga jest bardzo mocna. Poza tym wyniki są nieprzewidywalne. Ale faktycznie jedziemy bardzo dobrze bez względu na to, czy u siebie, czy na wyjazdach. Będziemy chcieli utrzymać wysoką formę - podkreśla wicelider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix.
Korzystając z okazji, nie omieszkaliśmy także zapytać żużlowca o to, jak widzi swoje szansę na wywalczenie tytułu Indywidualnego Mistrza Świata. Hampel traci bowiem tylko dwa punkty do lidera klasyfikacji generalnej, Tomasza Golloba. 28-latek podchodzi do tematu bardzo powściągliwie. - Staram się myśleć o kolejnych rundach, a to co będzie na koniec, okaże się dopiero za jakiś czas. Zobaczymy, jak to wszystko się poukłada i na ile będę mocny w dalszej części sezonu. Na razie wszystko jest na dobrej drodze - kończy Jarosław Hampel.