Damian Baliński: Najgorsze i najcięższe mecze dopiero przed nami

Unia Leszno kontynuuje znakomitą passę. "Byki" w niedzielę odniosły już dziewiątą wygraną z rzędu, pokonując na wyjeździe Włókniarz Częstochowa 55:35. Leszczynianie są jak na razie poza zasięgiem wszystkich rywali. - Najgorsze i najcięższe mecze dopiero przed nami. Przyjdą play-offy i wtedy wszystko musi zagrać idealnie - podkreśla Damian Baliński.

Podopieczni Romana Jankowskiego już od pierwszego wyścigu dyktowali warunki na częstochowskim torze. Damian Baliński podkreśla jednak, że mimo przekonującego i wysokiego zwycięstwa, niedzielny pojedynek kosztował jego zespół wiele sił. - Łatwo nie było. Do połowy zawodów gospodarze stawili dość silny opór. Spodziewaliśmy się, że to nie będzie łatwe spotkanie, jednak w miarę upływu czasu udało nam się odskoczyć na większą ilość punktów. Trzeba się było jednak sporo napracować i cały czas być maksymalnie skoncentrowanym, bo gospodarze robili zmiany taktyczne. Trzeba było naprawdę solidnie jechać - przekonuje Baliński.

33-latek dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa leszczyńskiej ekipy. Baliński wywalczył dziewięć oczek i zwłaszcza w drugiej części spotkania pokazał się z dobrej strony. - Było nieźle. Szkoda pierwszych dwóch biegów, w których coś się stało z motocyklem. Straciłem kompletnie kompresje i dwa biegi zawaliłem. Później na trzy ostatnie wyścigi przesiadłem się na drugi motocykl i jestem bardzo zadowolony. Było widać, że bardzo dobrze się sprawuje, był szybki na dystansie. To motocykl, na którym rzadko jeżdżę, a teraz idealnie pasował. Z występu jestem generalnie zadowolony.

W zeszłym sezonie "Byki" rozczarowały na całej linii i zakończyły rywalizację dopiero na piątym miejscu. Podobnie jak cały zespół, sezon na straty musiał spisać również Baliński, który prezentował się katastrofalnie. W tym sezonie mamy jednak do czynienia z metamorfozą wychowanka leszczyńskiej Unii, który ponownie jest silnym punktem swojego zespołu. Jaka jest recepta na udane występy Balińskiego w tegorocznych rozgrywkach? - Wszystko po trochu. Pracowałem bardzo nad sprzętem, ale zwłaszcza nad własną głową, bo to jest najważniejsze w tym sporcie. Jeśli pod tym względem nie ma jakichś słabości, to wszystko wychodzi. Od zimy aż do teraz pracuję z psychologiem i jestem z tej pracy zadowolony - zaznacza.

Jak na razie nie ma mocnych na leszczyński zespół w tegorocznym sezonie. Leszczynianie w niedzielę odnieśli już dziewiątą wygraną z rzędu i kontynuują swój koncert. Czy ktoś będzie w stanie zatrzymać ekipę Romana Jankowskiego? - Ja jestem spokojny jeśli chodzi o takie oceny. Na razie wszystko idzie bardzo dobrze. Cieszymy się z tego, że mamy dobrą atmosferę w drużynie i wygrywamy. Niemniej najgorsze i najcięższe mecze dopiero przed nami. Przyjdą play-offy i wtedy wszystko musi zagrać idealnie. Wtedy tak naprawdę będziemy wiedzieli, na czym stoimy. Na razie jest nieźle. Spisujemy się rewelacyjnie i to może cieszyć - kończy Damian Baliński.

Komentarze (0)