Patryk Dudek (Falubaz Zielona Góra): Było całkiem nieźle, jednak wszystkie moje punkty były jakieś wymęczone i nie mogłem się dopasować do gdańskiego toru. Ich ilość jest jednak satysfakcjonująca, a przede wszystkim awans. Dla mnie jest bez różnicy w jakich zawodach startuję. Zawsze podchodzę do tego tak, że chcę wygrać bieg. Możliwe, że już za tydzień pojadę do Gdańska na zgrupowanie kadry juniorów, a 17 lipca wystąpię w Finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Może przy okazji skoczę nad morze? O finale na razie nie myślę, bo przed sobą mam jeszcze trochę spotkań młodzieżowych i ligowych. Na pewno będą w nim na mnie liczyli kibice, a ja też będę chciał z siebie dać wszystko. Chcę pojechać jak najlepiej, oby jeździło mi się dobrze. Oby jak największa liczba kibiców przyszła i zapełniła stadion na biało-czerwono.
Emil Pulczyński (Unibax Toruń): Jeździło mi się fajnie. Tor był bardzo dobrze przygotowany, a najważniejszy był awans, a nie liczba punktów czy miejsce. Prawdziwe ściganie zacznie się dopiero w Bydgoszczy. W niedzielę jadę do Herxheim na półfinał Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Jedynym problemem są tłumiki. Jest trening przed zawodami i liczę, że dopasuję motocykl i powalczę o finał. Z każdym zawodnikiem można wygrać i przegrać. Ważne, aby systematycznie zbierać punkty, a w finale będzie o co jechać.
Marcel Szymko (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Trener się pewnie ze mną nie zgodzi, ale tor w pierwszym wyścigu był zupełnie inny, niż na treningu. Mimo wszystko szybko odnalazłem się ze sprzętem, wykazałem dużą wolę walki i do końca wierzyłem, że mogłem awansować. To przyniosło sukces.
Szymon Woźniak (Polonia Bydgoszcz): Zawody kosztowały mnie sporo nerwów. Początek był bardzo dobry, a później jechałem z zewnętrznych torów i moja jazda była wymęczona. Było to też widać po punktach, podobnie kosztowało mnie to sporo nerwów. Po ostatniej serii nie byłem pewny awansu, ale niezmiernie się cieszę z tego, że awansowałem do finału w mojej domowej Bydgoszczy. Dla mnie eliminacje są eliminacjami, a finał finałem. W eliminacjach jedzie się awansować, a w finale wygrać. Nie zakładam sobie niczego, nie czuję żadnej presji, pojadę na maksimum moich możliwości, a w Bydgoszczy jestem szybki.Gdański tor też znam dobrze i wiem o co w nim chodzi, mimo wszystko pod koniec miałem trochę problemów. To już jednak zapomniałem i cieszę się z awansu. Tego typu eliminacje są strasznie męczące bardziej psychicznie, niż fizycznie. Cały czas szukamy, liczymy punkty, analizujemy. Tor się zmienia, można zagubić się z przełożeniami, jak mi się dzisiaj przytrafiło