- Tor zawsze przygotowuje się by służył gospodarzom, trochę było dziurek ale jest to tak szeroki tor, że raczej nam one nie przeszkadzały. W meczu nie było groźnych sytuacji poza upadkiem Roberta Miśkowiaka. W końcówce gospodarze nam uciekli i zawody skończyły się dla nas dość dużą stratą punktową - opisał środowy pojedynek Adam Skórnicki.
"Skóra" radził sobie świetnie na rzeszowskim owalu
Przed tygodniem w spotkaniu Elite League, Eastbourne Eagles podejmowało ekipę Wolverhampton Wolves. W 8. biegu meczu, zawodnik gospodarzy, Dawid Lampart sczepił się motocyklem ze swoim kolegą z Marmy Hadykówki Rzeszów - Ludvigiem Lindgrenem i uderzył w bandę. Po tym wydarzeniu na torze pojawił się Adam Skórnicki. Zawodnik Wilków wystąpił w roli tłumacza. - Byłem na torze z Dawidem i pomagałem w tłumaczeniu, potem do szpitala pojechała z nim moja koleżanka, która mówi po polsku i po angielsku. Takie jest nasze życie w Anglii. Kiedy przyjeżdżamy na początku, nie rozumiemy wszystkich słów. Dawid dobrze porozumiewa się w języku żużlowym, jednak ten medyczny jest trochę inny - wyjaśnił kapitan PSŻ-u Lechmy Poznań.
W minioną niedzielę doszło do niespodziewanego zwycięstwa Skorpionów, które w wyjazdowym spotkaniu pokonały drużynę z Gdańska. - Myślę, że nasza drużyna była bardzo zmobilizowana. Kiedy koledzy zobaczyli jak "ładnie" przywitali mnie kibice z Gdańska, jaka była tam atmosfera, chcieli sprawić mi miłą niespodziankę i bardzo im za to dziękuję.
Które miejsce według Adama Skórnickiego zajmie klub z Poznania po rundzie zasadniczej? - Mam nadzieję, że czwarte - dodał na koniec lider Skorpionów.