Kolejarz w spotkaniu z Wandą od samego początku do końca dyktował warunki. Spotkanie zakończyło się wynikiem 60:30, a rezultat mógłby być na jeszcze większą korzyść "Niedźwiadków", gdyby lepiej zaprezentowali się Marcin Sekula oraz Marcin Nowaczyk. - Przed spotkaniem zakładaliśmy, że powinniśmy ten mecz wygrać wysoko. To się udało. Mimo wszystko, mogło być jeszcze lepiej. Marcin Sekula troszkę sobie jeszcze nie radzi. Dziwne defekty ma, bo łańcuch nie powinien mu się urywać na tym poziomie. Drugi z naszych polskich żużlowców, Marcin Nowaczyk także powinien sobie trochę lepiej radzić. Taki zawodnik jak Stróżyk robi takie błędy jak było widać, a Marcin go nie przechodzi i przyjeżdża trzeci do mety za jego plecami... To się nie powinno zdarzać. Dobrze, że mecz był wyraźnie na naszą stronę, bo gdyby spotkanie było na styku i by się nie wykorzystywało takich błędów rywali, to mogłoby być różnie - powiedział Henryk Jasek.
W ubiegłym tygodniu do treningów powrócił Alan Marcinkowski. Zawodnik Kolejarza wraca powoli do pełnej dyspozycji po poważnej kontuzji oka. - Marcinkowski zaczął trenować, ale on ma spore zaległości, ponieważ przez kilka miesięcy nie mógł się wysilać ze względu na tą kontuzję. Musi nadrobić te kilka miesięcy w najbliższym czasie - dodaje Jasek.
Groźnie wyglądający upadek w niedzielę zaliczył jedyny junior w talii Jaska, Tobiasz Musielak. W jednym z biegów postawiło motocykl Stróżykowi i Musielak, który jechał blisko, mimo usilnych prób nie utrzymał się na motocyklu. Sędzia postanowił wykluczyć juniora "Niedźwiadków" - Na szczęście jest tylko poobijany. To nie była jego wina, bo tam mu w poprzek stanął Stróżyk... Całe szczęście, że skończyło się jak skończyło i Tobiasz nie odczuł zbyt mocno tego upadku - kończy szkoleniowiec obecnego lidera II ligi.
Henryk Jasek wraz z Marcinem Sekulą