- Ubiegły sezon w Polsce oraz cyklu Grand Prix był w moim wykonaniu jedną wielką porażką i naprawdę wiele o tym wszystkim myślałem. Jedna część mnie mówiła, żeby nadal jeździć w lidze polskiej, a druga namawiała mnie do rocznego odpoczynku. Działacze z Miszkolca byli jednak bardzo zdeterminowani i ostatecznie doszliśmy do porozumienia. Wiem, że poprzez ostatnie występy straciłem swoją renomę, ale jestem szczęśliwy z podpisanego kontraktu i już nie mogą doczekać się pierwszego meczu - powiedział Nicholls.
Co ciekawe, zbliżające się rozgrywki będą pierwszymi w karierze "Hot Scotta", spędzonymi w I-ligowej drużynie. - Nigdy nie ścigałem się w tej klasie rozgrywkowej, ponieważ zawsze jeździłem w ekstralidze. Ale to nie ma żadnego znaczenia - przede mną nowy klub i nowe wyzwania - dodał Brytyjczyk.
Speedway Miszkolc sezon 2010 rozpocznie w roli beniaminka zaplecza Speedway Ekstraligi. Głównym celem węgierskiego klubu jest więc miejsce w pierwszej szóstce, gwarantujące spokojne utrzymanie się w lidze. - To jest zespół, który wciąż idzie do przodu. Jazda w polskiej lidze jest dziwną sprawą dla węgierskiego klubu, ale przecież Lokomotiv Daugavpils to łotewska ekipa, a też tu się ściga. Ja lubię stawiać czoła nowym wyzwaniom oraz poznawać nowych ludzi, a speedway stwarza ku temu doskonałe okazje - zakończył Nicholls.
Przypomnijmy, że w minionych zmaganiach na polskich torach Scott Nicholls reprezentował barwy teamu z Wrocławia, uzyskując średnią w wysokości 1,362 pkt./bieg.