Robert Kościecha dla SportoweFakty.pl: Chcę wszystkim udowodnić, że jeszcze potrafię jeździć

Robert Kościecha w swojej karierze po raz drugi będzie reprezentował barwy drużyny z Bydgoszczy. Pod wodzą Jacka Woźniaka wychowanek Apatora chce odzyskać dawną formę sprzed lat.

Dla 33-letniego zawodnika może to być ostatnia szansa na zaistnienie w żużlowym środowisku. Poprzedni rok dla Roberta Kościechy nie był zbyt udany. Złożyło się na to wiele elementów. - Było sporo zamieszania wokół mojej osoby. Startowałem w Polonii w sezonie 2006. Teraz chcę wszystkim udowodnić, że Kościecha się jeszcze nie skończył i potrafi dobrze jeździć. Chcę zdobywać nawet więcej punktów, niż cztery lata temu - stwierdził w rozmowie z SportoweFakty.pl.

Od ostatniego pobytu w Bydgoszczy sporo się jednak zmieniło. Stanowisko pierwszego szkoleniowca przejął Jacek Woźniak. Ponadto w zespole jest kilku nowych żużlowców, jak chociażby Grzegorz Walasek, Denis Gizatullin oraz Antonio Lindbaeck. Jak wygląda obecna współpraca? - Poza prezesem Jackiem Wojciechowskim znałem wcześniej właściwie wszystkie osoby. Z innymi zawodnikami mamy okazję spotkać się podczas pozostałych imprez. Z Jackiem Woźniakiem nasze relacje także układają się bez większych problemów - dodał Kościecha.

8 lutego bydgoska drużyna pojedzie na pięciodniowy obóz przedsezonowy do Dźwirzyna. Do tego czasu większość zawodników będzie trenować indywidualnie. U Roberta Kościechy od kilku lat zajęcia wyglądają tak samo. - Co roku ćwiczę według sprawdzonego cyklu i nie zamierzam go zmieniać. Korzystam również z basenu i hali sportowej. Gram w piłkę nożną, w hokeja oraz chodzę na siłownię. To powinno wystarczyć, abym był dobrze przygotowany do startów w nadchodzącym sezonie.

Okres zimowy to dla żużlowców wbrew pozorom bardzo pracowity czas. Poza ćwiczeniami kondycyjnymi sporo czasu trzeba spędzić w warsztacie. Nie inaczej jest w przypadku Roberta Kościechy. - Będzie trochę zmian w kwestii sprzętu. One musiały nastąpić, gdyż w poprzednim sezonie nie wszystko układało się po mojej myśli. Cały czas trwa kompletowanie poszczególnych części, a potem trzeba to odpowiednio spasować - zakończył Kościecha.

Komentarze (0)