Zgodnie z danymi zawartymi w sprawozdaniach finansowych za rok 2023, mistrz Polski Orlen Oil Motor Lublin dysponował budżetem 30,8 mln złotych, druga drużyna Betard Sparta Wrocław 32,7 mln złotych, a brązowi medaliści z KS Apator Toruń ... 19,2 mln złotych.
Choć oficjalnych danych za poprzedni rok wciąż nie ma, to nic nie wskazuje na to, że dysproporcje finansowe miałyby ulec radykalnemu zmniejszeniu. Torunianie jeszcze przed sezonem szacowali bowiem, że ich budżet wyniesie 22 mln złotych i choć ostatecznie był wyższy, to i tak do najlepszych wciąż brakuje bardzo dużo.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Michelsen, Krużyński, Lorek i Gajewski
- Nie mamy złudzeń, co do tego, że po prostu nie mamy możliwości konkurowania z Motorem i Spartą pod względem budżetu. Sytuacja jest trudna, bo faktycznie my musimy inaczej budować nasze przychody. Nasz budżet jest oparty o inny typ pozyskiwania funduszy, bo nie mamy możliwości oparcia go o jednego gigantycznego sponsora. Opieramy go więc o kilku lokalnych, dużych przyjaciół klubu i rzeszę mniejszych sponsorów. Te kwoty są jednak znacznie mniejsze niż w przypadku Wrocławia i Lublina. Na szczęście sport rządzi się swoimi prawami i nie zawsze pieniądze są jedynym argumentem, dla którego sportowcy decydują się przejść do naszego klubu - przyznaje Adam Krużyński, przewodniczący Rady Nadzorczej KS Apatora Toruń.
Motor Lublin swoją potęgę oparł na gigantycznych kwotach pozyskiwanych od spółek Skarbu Państwa. Sparta może z kolei liczyć na dużych sponsorów lokalnych i najwyższe w lidze przychody ze sprzedaży biletów oraz z dnia meczowego.
Torunianie mogą jednak mieć satysfakcję, że wielkiej różnicy w budzetach nie widać w składach. Ich tegoroczny zespół nie odbiega poziomem od piątki seniorów, które mają najbogatsze kluby. Jedynych różnic należy doszukiwać się w mocy formacji młodzieżowych, ale akurat w tym przypadku finanse nie grały kluczowej roli, a dla Apatora po prostu zabrakło na rynku młodzieżowców, którzy byliby gotowi wnieść jakość do drużyny.
- Tegoroczny budżet będzie nieco większy niż ubiegłoroczny, ale mogę zapewnić, że na pierwszą drużynę nie wydamy więcej niż w ubiegłym sezonie. Stało się tak, bo z nowymi zawodnikami podpisaliśmy kontrakty na podobnym poziomie, a nawet niższym od tych z zawodnikami, którzy odeszli z Apatora tej zimy - przyznaje Krużyński.