W przerwie zimowej na brak żużlowych emocji narzekać nie możemy. W Argentynie i Australii toczy się batalia o mistrzostwo tych krajów, w Nowej Zelandii też warczą motocykle. Podobnie zresztą do Stanów Zjednoczonych. Dla kibica jednak to nie to samo, co ściganie od marca do połowy października. Szczególnie w Polsce. Nic dziwnego, że tęsknimy za tym, co się dzieje na Starym Kontynencie.
We francuskim Macon pojawili się amatorzy wrocławskiej drużyny AKŻ Spartanie. Niespełna 30 kilometrów dalej - w Morizes grupa kibiców mogła obserwować jazdy zawodników, którzy przygotowują się do ligowej inauguracji w tymże kraju: Lukasa Fienhage, Tinoa Bouina oraz Mathiasa Tresarrieu. Towarzyszyli im m.in. Noah Urda, flattrackowcy oraz zawodnicy dosiadający sidecarów.
ZOBACZ WIDEO: Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"
Do Stanów Zjednoczonych udał się natomiast Anton Karlsson. Były już zawodnik Włókniarza Częstochowa ma wiele sobie do udowodnienia, a ponadto chce przekonać polskie kluby do tego, by dały mu szansę. Nim jednak Szwed przyjedzie na treningi do Polski, to obrał kurs na ojczyznę Grega Hancocka i pod jego okiem pokręcił kilka kółek.
"Trenowaliśmy kilka razy, a ponadto wezmę udział w Memoriale Connora Penhalla. Widzę to jako przydatne doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. To zupełnie coś innego, niż warunki do których jestem przyzwyczajony" - napisał Karlsson w social mediach.
We włoskim Lonigo można było spotkać z kolei Mateja Zagara, Paco Castagnę i wracającego do ścigania po perturbacjach zdrowotnych w ubiegłym roku Nicolasa Covattiego. Do brytyjskiego Workington przyjechali z kolei Jye Etheridge, Tate Zischke oraz Jordan Jenkins.