Wielkie nadzieje w pierwszej stolicy Polski wiązano z Kevinem Woelbertem. Niemiec jednak potężnie rozczarował. Miał być prawdziwym liderem, a okazał się piątym kołem u wozu. Nic dziwnego, że Start Gniezno nie awansował. Bez punktów Woelberta zrealizowanie tego celu było bardzo trudne.
Działacze wyciągnęli jednak wnioski. Zdecydowali się na ciekawy transfer w postaci pozyskania Adama Ellisa. Brytyjczyk ma niewątpliwie spory potencjał. Udowadniał już, że stać go na to, by na drugoligowym froncie być liderem z prawdziwego zdarzenia.
I sądzę, że jak najbardziej będzie podporą Startu Gniezno. Powinien być człowiekiem, który - wespół ze Samem Mastersem - pokieruje ten okręt w stronę Metalkas 2. Ekstraligi.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Kroku dotrzymywać powinien im Kevin Fajfer. Jeżeli Start będzie mieć trzech liderów, to wystarczy, że Adrian Gała zachowa spokój i będzie jeździł przynajmniej przyzwoicie. Podobnie zresztą jak zawodnik U24 - Casper Henriksson czy też Bastian Pedersen.
Punkty juniorów będą zaś już tylko wartością dodaną. Przynajmniej na etapie sezonu zasadniczego. W najważniejszych meczach rozgrywek także i one mogą być na wagę złota.
A wracając do Ellisa - zarówno dla niego, jak i dla Startu Gniezno będzie to sezon prawdy. W obu przypadkach to już najwyższy moment, aby poważnie zawalczyć o Metalkas 2. Ekstraligę. Limit prób już znajduje się na wyczerpaniu.
Sam Ellis w niedawnej rozmowie z naszym portalem wprost wyznał, że związanie się ze Startem Gniezno to dla niego nowe wyzwanie.
- To nie jest mój najmocniejszy tor, ale myślę, że po kilku treningach na początku sezonu to się zmieni. Chcę się ścigać w wyższej lidze i czuję, że mamy duże szane na to, by powalczyć o awans. To dla mnie ważne - mówił (czytaj więcej >>>).
Mateusz Domański, dziennikarz WP SportoweFakty