Historia cyklu Speedway Grand Prix sięga 1995 roku i od początku towarzyszy jej Wielka Brytania. Pierwsze zawody odbyły się w stolicy Zjednoczonego Królestwa - na Hackney w Londynie, gdzie triumfował Greg Hancock, a w kolejnym sezonie hymnu narodowego po zwycięstwie wysłuchiwał Jason Crump. W 1997 roku wśród organizatorów mistrzostw świata na żużlu w ramach cyklu Grand Prix zadebiutował Odsal w Bradford, a później przez trzy lata (1998-2000) byliśmy świadkami rywalizacji w Coventry.
Debiut Millennium Stadium w Grand Prix (2001)
Turniej w walijskim Cardiff był drugą rundą cyklu Grand Prix i rozegrano go 9 czerwca. Stawkę stałych uczestników cyklu uzupełnili Martin Dugard i Scott Nicholls, którzy otrzymali tzw. "dzikie karty". Brytyjczycy żałowali, że z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Joe Screen, w którego miejsce wystartował Grzegorz Walasek. Do Walii nie dotarł także Peter Karlsson i za niego szansę otrzymał Henrik Gustafsson.
W 2001 roku tabela biegowa w Grand Prix składała się z turnieju eliminacyjnego oraz głównego. Już na pierwszym etapie z walki o triumf odpadła mocna brytyjska ekipa: Martin Dugard, Scott Nicholls, Chris Louis i Andy Smith. Chwilę później ich los podzielił Carl Stonehewer, a tuż przed półfinałami ze zmaganiami pożegnał się Mark Loram i tym samym Wielka Brytania nie doczekała się swojego przedstawiciela w czołowej ósemce.
ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu
Zawody padły z kolei łupem Tony'ego Rickardssona, który po dwóch udanych wyścigach zapewnił sobie awans do półfinału, w którym przyjechał za plecami Jasona Crumpa. Australijczykowi zrewanżował się jednak w finale. Podium uzupełnił Tomasz Gollob. Pozostali nasi reprezentanci wypadli następująco: Grzegorz Walasek był ósmy, a Piotr Protasiewicz czternasty. O sporym pechu mógł wtedy mówić Jimmy Nilsen, który wygrał cztery wyścigi, osiągając najlepszy czas dnia, a w półfinale dojechał do mety na czwartym miejscu.
"Beczka śmierci" Tony'ego Rickardssona (2005)
Szwed miał patent na wygrywanie w Cardiff i czasem jeździł tam, gdzie inni nawet baliby się pomyśleć, by wjechać. Tak było w 2005 roku, kiedy to ikona światowego żużla w finałowej potyczce spotkała się z Bjarne Pedersenem, Hansem Andersenem i Jarosławem Hampelem. Rickardsson wyszedł równo ze startu i nie zdołał założyć się na Hampela, który nieświadomie wypchnął faworyta tego wyścigu na szeroką. Chwilę później 23-letni wówczas Polak mógł tylko zerknąć, jak wyprostowanym motocyklem po bandzie wyprzedza go multimedalista mistrzostw świata.
Historyczna chwila Chrisa Harrisa (2007)
Chris Harris w cyklu Grand Prix zadebiutował w 2003 roku, kiedy to po raz pierwszy zasmakował tego elitarnego grona. Przez wiele lat był stałym uczestnikiem mistrzostw świata - dziewięciokrotnie stając na podium pojedynczych rund. Jednak tylko raz udało mu się triumfować - i to przed własną publicznością, a jego pościg za Gregiem Hancockiem do dziś jest często wspominany przez kibiców.
Wszystko działo się 30 czerwca 2007 roku. Brytyjczyk fatalnie wyszedł spod taśmy i musiał oglądać plecy Leigh Adamsa, Jasona Crumpa i wspomnianego Grega Hancocka. Szybko uporał się jednak z Australijczykami i rzucił się w pościg za Amerykaninem, jednocześnie uważając na szalejącego Crumpa. Warunki torowe wcale nie ułatwiały mu zadania, ale nie zamierzał się poddawać. Szukał sposobu przy krawężniku, a na ostatnim okrążeniu rozpędził motocykl po szerokiej, by na wejściu w finałowy wiraż wykonać manewr przycinki do krawężnika. I to był moment, który pozwolił mu pokonać światowe tuzy.
Bójka Emila Sajfutdinowa i Scotta Nichollsa (2009)
Żużlowcom często puszczają nerwy, jednak rzadko zdarza się, aby rzucali się oni sobie do gardeł. W 2009 roku twardą walkę o 3. miejsce w 5. biegu stoczyli Emil Sajfutdinow i Scott Nicholls. Doświadczony Brytyjczyk nie dał szans młokosowi z Rosji, który do końca naciskał starszego kolegę. Chwilę później obaj zawodnicy wdali się w dyskusję, która zakończyła się dwukrotnym odepchnięciem Sajfutdinowa przez Nichollsa. To był moment zapalny dla 20-letniego wówczas żużlowca z Saławatu. Zawodnicy sczepili się motocyklami i uderzyli w otwartą bandę. Kilka sekund później oglądaliśmy walkę bokserską.
Rok później niewiele zabrakło, a podobne obrazki oglądalibyśmy za sprawą Hansa Andersena i Nickiego Pedersena.
Jedyny komplet w historii Cardiff (2009)
Jason Crump był drugim w historii żużlowcem, który w zawodach o Grand Prix Wielkiej Brytanii triumfował z kompletem zwycięstw, jednakże Szwed na torze prezentował się tylko czterokrotnie w 1999 roku w Coventry. Australijczyk z kolei pod taśmą stawał siedem razy i za każdym razem mijał metę na pierwszym miejscu, totalnie deklasując stawkę. Fenomenalny występ w Cardiff i zainkasowanie aż 24 punktów pozwoliło mu powiększyć przewagę w klasyfikacji generalnej, bowiem słabo tamtego wieczoru wypadł Emil Sajfutdinow (7 punktów). W tamtym momencie Australijczyk prowadził już z Rosjaninem różnicą 31 punktów (98:67).
Dwóch polskich triumfatorów (2017, 2018)
Turnieje w Cardiff miały wielu zwycięzców - mniej lub bardziej oczywistych. I choć cykl zadebiutował tam w 2001 roku, to Polacy musieli czekać na pierwszego Biało-Czerwonego na najwyższym stopniu podium do 2017 roku. Wówczas najlepiej na walijskim owalu radził sobie Maciej Janowski, który co prawda rundę zasadniczą zakończył za plecami Bartosza Zmarzlika, ale wygrał dwa najważniejsze wyścigi tamtego wieczoru, z kolei Zmarzlik w finale musiał przełknąć gorycz awarii maszyny. Jednak pięciokrotny obecnie mistrz świata długo na swój moment w Cardiff nie czekał, bo rok później to on wygrał na Millennium Stadium, a Janowski minął metę na trzecim miejscu.
Pierwszy raz Daniela Bewleya (2022)
Fani brytyjskiego żużla również bardzo długo musieli czekać na kolejnego reprezentanta gospodarzy w roli triumfatora zawodów w Cardiff. Od momentu, kiedy uczynił to Chris Harris - żaden jego rodak nie był w stanie tego powtórzyć. Aż do 2022 roku. Wówczas w finale najlepszy okazał się być Daniel Bewley, który pokonał Bartosza Zmarzlika i Patryka Dudka.
Był to dla niego o tyle wyjątkowy moment, że po raz pierwszy w karierze zdołał wygrać zawody Grand Prix. Sukces ten tak go napędził, że dwa tygodnie później we Wrocławiu to znów on był numerem jeden. Również w ubiegłym roku Bewley był najszczęśliwszym żużlowcem po zawodach w Cardiff.
Brytyjski dublet (2024)
W 2024 roku Brytyjczycy byli świadkami podwójnego historycznego wydarzenia. Pierwszym był fakt, że Daniel Bewley został pierwszym gospodarzem, który zdołał wygrać dwukrotnie na walijskiej ziemi. Ponadto po raz pierwszy reprezentanci Wielkiej Brytanii zdołali zająć dwie najwyższe pozycje na podium w Cardiff. To wszystko za sprawą Roberta Lamberta, który w finale przywiózł za plecami Fredrika Lindgrena i Dominika Kuberę.
I tym oto brytyjskim dubletem kończy się pewien etap historii Grand Prix i brytyjskiego speedwaya. Szef motosportu w Warner Bros Discovery Sports - Jean Baptiste Ley tłumaczył decyzję o odwołaniu zawodów w Cardiff jako konieczną. - Połączenie wyzwań logistycznych, rosnących kosztów wpływających na wydarzenie i zaangażowane strony, a także spadającej frekwencji, uniemożliwiło nam uczynienie Cardiff wydarzeniem spełniającym cele komercyjne lub dotyczące frekwencji widzów po pandemii - komentował.
W 2025 roku zamiast Cardiff organizatorem dodatkowej rundy Grand Prix Wielkiej Brytanii będzie Manchester. Czy zawody w ramach mistrzostw świata wrócą jeszcze kiedykolwiek do stolicy Walii? Wydaje się to wątpliwe.