Pod koniec grudnia pojawiła się informacja o tym, że Ryan Douglas z powodu urazu zmuszony został do wycofania się z jazdy w Indywidualnych Mistrzostwach Australii. Jak przyznał sam zainteresowany w rozmowie z WP SportoweFakty, podczas jazdy na motocrossie skręcił kostkę i uszkodził kilka więzadeł w jej bocznej stronie.
W Wielkiej Brytanii ten zawodnik startuje dla Leicester Lions. Menadżer zespołu z Beaumont Park, Stewart Dickson, przekazał, że sytuacja ze zdrowiem Douglasa unormowała się do tego stopnia, że odbył on już nawet trening na motocyklu.
- "Dougy" wrócił na motor w środę, jeżdżąc na treningu. Nie było żadnych negatywnych skutków, więc jest gotowy do jazdy, czuje się dobrze i nie może się doczekać startu sezonu - poinformował szef "Lwów" cytowany przez portal fimspeedway.com.
ZOBACZ WIDEO: Brady Kurtz przebierał w ofertach. To dlatego wybrał Spartę
Nieco inaczej ma się sytuacja z liderem Leicester, czyli Maxem Fricke'em. On uległ upadkowi podczas drugiej rundy IM Australii na torze w Mildurze w ostatnią niedzielę. Zawodnik wycofał się z jazdy nie tylko w dalszej części tamtego turnieju, ale też z całego następnego. Zdążył za to przekazać, że czuje się w porządku, ale potrzebuje odpocząć.
- Max, gdy się wywrócił, nabawił się kontuzji mięśni wokół kolana. Potrzebuje kilku tygodni, by być gotowym na powrót - uchylił nieco rąbka tajemnicy Dickson, który jednocześnie zapewnił, że na start sezonu w Wielkiej Brytanii obaj jego podopieczni będą w pełni gotowi do ścigania.
W lidze polskiej zarówno Fricke, jak i Douglas są bardzo ważnymi postaciami w swoich zespołach. Pierwszy z australijskich żużlowców to lider Bayersystem GKM-u Grudziądz, a drugi to główna lokomotywa Hunters PSŻ-u Poznań.