Już dzisiaj przedstawiamy pierwszą część rankingu, czyli miejsca 11-20, a w poniedziałek opublikujemy na naszym serwisie drugą część. W naszym zestawieniu nie zabrakło debiutantów.
20. miejsce - Ireneusz Igielski (przewodniczący GKSŻ, spadek z 11. miejsca)
Pierwsze miesiące jego działalności jako szefa żużlowej centrali były więcej niż obiecujące. Igielski podczas spotkań z przedstawicielami środowiska żużlowego sprawiał pozytywne wrażenie. Wszyscy podkreślali jego ogromne zaangażowanie, co pozwalało wierzyć, że GKSŻ pod jego sterami zanotuje znacznie lepszy okres. Poprzeczka nie była zresztą zawieszona specjalnie wysoko, bo 2023 rok jeszcze pod rządami Piotra Szymańskiego, nie był udany. Poza tym nowa komisja miała ograniczone kompetencje, bo zajmowała się tylko najniższą klasą rozgrywkową i reprezentacją.
Okazało się jednak, że po zmianie władzy trudno mówić o kroku w przód. Wiele mówi o tym krajobraz w Krajowej Lidze Żużlowej. Już nazwa ligi, w której rywalizują zespoły zagraniczne, budziła od początku ogromne kontrowersje. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, ile drużyn wystartuje ostatecznie w tegorocznych rozgrywkach, a po ich zakończeniu sporo mówiło się o fatalnej sytuacji finansowej klubów. Niektóre z nich miały olbrzymie problemy w procesie licencyjnym.
Przyszłość najniższego poziomu rozgrywkowego stoi pod ogromnym znakiem zapytania, czego najlepszym dowodem jest podejście telewizji Canal+, która nie jest zainteresowana dalszymi transmisjami. Sukcesu podczas najważniejszej imprezy tego sezonu nie odniosła również Żużlowa Reprezentacja Polski, która w finale Speedway of Nations zajęła dopiero piąte miejsce.
ZOBACZ WIDEO: "Alarm". Znany polityk jest przerażony wydarzeniami w Gorzowie
19. miejsce - Wiktor Przyjemski (junior Orlen Oil Motoru Lublin, pierwszy raz w rankingu)
Już dawno żaden nastolatek nie miał takiego wpływu na układ sił w polskim żużlu. To za jego sprawą doszło do niespotykanej sytuacji na rynku transferowym. Potężny Orlen Oil Motor, który seryjnie zdobywa mistrzowskie tytuły, w którym chcą jeździć największe gwiazdy światowego żużla, był gotowy czekać na bydgoszczanina aż do rozstrzygnięcia rywalizacji o awans do PGE Ekstraligi. Ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie dla lublinian, bo Abramczyk Polonia okazała się gorsza od Innpro ROW-u. Dzięki temu Przyjemski spędzi kolejny rok w ekipie Jakuba Kępy. Warto też dodać, że 19-latek znowu miał oferty z większości klubów najlepszej ligi świata. Zawdzięcza to rewelacyjnemu debiutanckiemu sezonowi na torach PGE Ekstraligi, w którym wykręcił średnią biegopunktową 2,060. Dzięki temu został sklasyfikowany na 13. pozycji wśród najskuteczniejszych jeźdźców rozgrywek.
18. miejsce - Michał Drymajło (prezes Texom Stali Rzeszów, pierwszy raz w rankingu)
To za jego sprawą rodzi się nowa siła w polskim żużlu. Do tej pory o Texom Stali mówiło się niewiele, bo klub nie walczył o wielkie cele. Najpierw wydostał się z drugiej ligi, a później w praktycznie w niezmienionym składzie rywalizował o utrzymanie na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi. Wszyscy w środowisku żużlowym wiedzieli jednak, że głośne transfery i walka o PGE Ekstraligę przy takich możliwościach finansowych szefa rzeszowskiego klubu są tylko kwestią czasu.
Drymajło udowodnił to w ostatnim okresie transferowym, kiedy robił wszystko, by rzucić wyzwanie Fogo Unii Leszno i Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Transfery Taia Woffindena, Pawła Przedpełskiego czy Keynana Rew robią wrażenie. A warto dodać, że rzeszowianie bili się na rynku o jeszcze większe gwiazdy. Oferty otrzymali od nich bowiem tacy żużlowcy jak Jason Doyle, Brady Kurtz czy nawet Janusz Kołodziej. Może i Texom Stal nie jest jeszcze głównym faworytem do awansu, ale postęp, który zrobił w krótkim czasie klub, musi budzić uznanie.
17. miejsce - Jerzy Kanclerz (prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz, pierwszy raz w rankingu)
Abramczyk Polonia nie może wrócić do PGE Ekstraligi, choć tak naprawdę ma wszystko, żeby jeździć na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Co roku bydgoszczanie budują silny skład, mają pełne trybuny i bardzo stabilną sytuację finansową. To jeden z niewielu klubów w polskim żużlu, który płaci wszystkie faktury w terminie. Wydawało się, że ekipa prowadzona przez trenera Tomasza Bajerskiego wjedzie do elity w tym roku, ale w finale ligi niespodziewanie zatrzymał ją Innpro ROW Rybnik.
Wtedy niektórzy kibice zastanawiali się, czy prezes Jerzy Kanclerz będzie mieć motywację i podejmie kolejną próbę awansu. Okazało się jednak, że szef Polonii szybko się pozbierał i przeprowadził imponujące transfery. Wisienką na torcie i największym hitem całej Metalkas 2. Ekstraligi było pozyskanie z ebiut.pl Stali Gorzów Szymona Woźniaka. W efekcie bydgoszczanie obok Fogo Unii Leszno są znowu uważani za jednego z faworytów ligi. Fani Polonii wierzą, że wreszcie się uda, czego najlepszym dowodem jest rekordowe zainteresowanie karnetami na sezon 2025.
16. miejsce - Brian Karger (tuner, pierwszy raz w rankingu)
Choć klienci Ryszarda Kowalskiego triumfowali w seniorskich i juniorskich indywidualnych mistrzostwach świata, to sam tuner z pewnością nie zaliczy tego sezonu do udanych. Jeszcze nigdy jego firma nie mierzyła się z tak dużą falą odejść znanych zawodników. Ci którzy osiągali sukcesy, robili to raczej pomimo problemów z dopasowaniem sprzętu, a nie dzięki silnikom RK Racing. Prestiżowym ciosem dla warsztatu była przede wszystkim decyzja Bartosza Zmarzlika o testach sprzętu od Petera Johnsa podczas jednej z rund GP. Choć Polak szybko się z nich wycofał, to już sam występ na innym silniku był sygnałem, że ze sprzętem od RK Racing nie jest już tak dobrze, jak kilka lat temu. Wielu zawodników po prostu straciło nadzieję, że po słabszych latach poprawa na tych silnikach będzie jeszcze możliwa.
Największym wygranym perturbacji na rynku tunerskim został w tym roku Brian Karger, który do tej pory - ze światowej czołówki - przygotowywał sprzęt jedynie dla Leona Madsena. W tym roku jego klientami byli choćby Martin Vaculik, Jakub Miśkowiak, Paweł Przedpełski, Wiktor Lampart. Kargera umieściliśmy w rankingu jako symbol gigantycznej zmiany na rynku tunerskim. Wiadomo już, że silniki Kowalskiego nie są już takim atutem jak dotąd, a żużlowcy nie boją się od niego odchodzić. Równie dobrze w naszym rankingu mógłby znaleźć się także Peter Johns, który wrócił do łask po wielu latach przerwy i także zaczął pomagać wielu byłym klientom Kowalskiego. Obecnie trudno ocenić, który z sześciu czołowych inżynierów żużlowych ma największe szanse, by w przyszłym roku zostać numerem jeden. Ryszard Kowalski, Ashley Holloway, Brian Karger, Peter Johns, Flemming Graversen i Bert van Essen prezentują podobny poziom, a takiej sytuacji w żużlu nie było już bardzo dawno.
15. miejsce - Marek Cieślak (ekspert Canal+, były trener kadry narodowej, spadek z 12. miejsca)
Obecnie nie pełni w polskim żużlu już żadnej funkcji, ale z jego zdaniem nadal liczą się wszyscy. Trudno znaleźć obecnie tak wyrazistego żużlowego eksperta. Cieślak nigdy nie gryzie się w język, nie ucieka od odpowiedzi na trudne pytania i nie boi się atakować nawet najważniejszych osób w polskim żużlu. Jego pozycję dobrze obrazuje też sytuacja w Krono-Plast Włókniarzu. Były trener kadry w tym roku często krytykował swój były klub, a także działalność prezesa Michała Świącika. Tymczasem szef częstochowskiej ekipy po zakończeniu rozgrywek i tak zaproponował mu pracę i wypowiadał się o nim w samych superlatywach.
14. miejsce - Stanisław Chomski (były trener ebut.pl Stali Gorzów, pierwszy raz w rankingu)
Jego odejście z gorzowskiego klubu było jednym z najgłośniejszych wydarzeń tego sezonu i spowodowało w klubie trzęsienie ziemi. Chyba nikt nie ma obecnie wątpliwości, że Stal poniosła wtedy olbrzymie straty wizerunkowe, które ciągnęły się za nią przez kolejne miesiące. Popularność samego Chomskiego nie spadła, bo szybko otrzymał oferty z innych ekstraligowych ośrodków.
Ostatnio propozycję pracy złożyła mu też występująca w Metalkas 2. Ekstralidze Arged Malesa Ostrów. Nadzieję na jego powrót do Stali ma też obecnie urzędujący prezes Dariusz Wróbel. Na razie doświadczony szkoleniowiec odrzuca wszystkie propozycje, ale zapewne nadal pozostanie ważną osobą w polskim żużlu.
13. miejsce - Maciej Glazik (szef redakcji żużlowej Canal+, awans z 14. miejsca)
Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami szef redakcji żużlowej Canal+ pozostaje w cieniu i praktycznie nie pojawia się przed kamerami. Taki styl przynosi jednak korzyści, bo po raz kolejny jemu i jego zespołowi udało się uniknąć większych wpadek, a w redakcji Canal+ widać już wyraźnie efekty zmian wprowadzonych przez niego tuż po nominacji w miejsce Marcina Majewskiego.
Warto pamiętać, że to właśnie Canal+ jest obecnie największym sponsorem światowego żużla. Już w najbliższym roku kluby Metalkas 2. Ekstraligi dostaną do podziału 10 mln złotych z tytułu kontraktu telewizyjnego, a za dwa lata kluby PGE Ekstraligi otrzymają do podziału w sumie 71,5 mln złotych. Bez tych pieniędzy polskiemu żużlowi groziłaby zapaść. Jako szef redakcji żużlowej, Maciej Glazik decyduje nie tylko o obsadzie dziennikarskiej, czy tym, które mecze obejrzymy w niedzielę, ale także ma wpływ na politykę stacji odnośnie rozgrywek KLŻ, czy IMP.
12. miejsce - Jacek Wójcicki (prezydent Gorzowa Wielkopolskiego, pierwszy raz w rankingu)
Kiedy okazało się, że ebut.pl Stal ma ponad 13 milionów zobowiązań, to klub stanął nad przepaścią i wydawało się, że dojdzie do jego upadku. Działacze przy pomocy lokalnych biznesmenów spłacili jednak zawodników, uzyskali licencję nadzorowaną, a także przygotowali plan naprawczy, w którym kluczową rolę odegrało miasto na czele z prezydentem.
Niedawno radni podjęli decyzję o wykupieniu w klubie 23 proc. akcji za kwotę 2,5 mln złotych. Bez tego ruchu, którego wielkim zwolennikiem był właśnie Jacek Wójcicki, Stali obecnie najprawdopodobniej by już nie było. Klub czeka wprawdzie jeszcze długa droga, żeby wyjść na prostą, ale obecnie nastroje są i tak zdecydowanie lepsze niż jeszcze kilka tygodni temu.
11. miejsce - Leszek Demski (szef sędziów, członek GKSŻ, spadek z 6. miejsca)
Rok temu jego pozycja znacząco wzrosła, gdy okazało się, że władze PZM rozważają usunięcie go z GKSŻ. Wtedy murem stanęli za nim sędziowie, a także część środowiska. Po tamtym zrywie pozostały już tylko wspomnienia, a rola Demskiego została zmarginalizowana, zresztą podobnie jak całego GKSŻ.
Mimo wszystko Demskiego należy wyróżnić za to, że po raz kolejny poziom sędziowania w PGE Ekstralidze stał na wysokim poziomie, a większości arbitrów udało się uniknąć znaczących pomyłek. Szef sędziów może czuć się dumny obserwując choćby międzynarodową karierę Pawła Słupskiego, czy kolejny udany rok w wykonaniu Krzysztofa Meyze. Wreszcie pojawia się także fala młodszych sędziów, jak choćby Rafał Kobak, którzy już teraz prezentują wyższy poziom niż większość arbitrów FIM. Minusem jest skandal podczas meczu Stal - GKM i wciąż niewyjaśnione kontrowersje z postawą sędziego Michała Sasienia. Polski żużel wciąż nie wypracował procedur na wypadek deszczu tuż przed meczem, a plandeki zamiast ułatwić zadanie, jeszcze je utrudniły.