Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Chcę zapytać o Rasmusa Jensena. Wchodząc do PGE Ekstraligi miał przed sobą trudny debiut. Wygląda na to, że zdał egzamin, bo średnia 1,76 na bieg nie wygląda na złą. W kilku spotkaniach był liderem Falubazu. Gdyby dostał się do Grand Prix albo zdobył medal w SEC, to byłby dla niego bardzo udany sezon.
Hans Nielsen, czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata na żużlu: Uważam, że przełomem w jego karierze był zeszłoroczny występ w DPŚ, który był wybitny. W tym roku było trochę znaków zapytania, po tym jak zaprezentował się na arenie międzynarodowej. Natomiast, gdy spojrzysz na ostatnie cztery lata w jego wykonaniu, to stale notował progres. Poprawia się z roku na rok. Tak jak wspomniałeś, wszedł do Ekstraligi, dobrze się w niej przyjmując. Wierzę, że w następnym roku będzie jeszcze lepszy. Ostatnie sezony pokazują, że na poważnie podchodzi do tego biznesu. To sprawiło, że czuje głód sukcesów. Ma ciekawy styl, jest dobry technicznie i dobrze przygotowany. Na pewno zajmie mu trochę czasu, by pójść jeszcze wyżej, ale zmierza to w dobrym kierunku. Jest pozytywnie nastawiony i wyluzowany, chce mieć dobry wpływ na zespół.
Jak co roku warto pana zapytać, komu należy się tytuł niespodzianki sezonu. Na kogo by pan postawił?
Myślę, że wiesz.
ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"
Bardzo się cieszę, że Michael wrócił i to w takim stylu. Pracowaliśmy przez kilka sezonów w reprezentacji. Szkoda, że nie był w tej topowej formie jakiś czas temu. Było trochę kontuzji, które go przystopowały. Wiedziałem, że ciągle mu czegoś brakowało. Czekaliśmy na ten moment, gdy wszystko zadziała za jednym kliknięciem. W końcu się udało w tym roku. Myślę, że dużą rolę odgrywa tu życie prywatne, on czuje się szczęśliwy we własnym domu, a to przełożyło się na przygotowania w żużlu. Zawsze sądziłem, że to jeden z najlepiej wyszkolonych technicznie zawodników na świecie. Nie widziałem u niego większych błędów na torze. Zastanawiał się czy to tylko kwestia sprzętu. Inwestował sporo, a później przychodziło rozczarowanie.
Trochę to zabawne, ale jeszcze niedawno rozmawialiśmy o Jepsenie Jensenie i Peterze Kildemandzie w kategorii zmarnowanych talentów. Mało kto wierzył, że były IMŚJ dokona takiego przełomu i pokaże znakomity żużel. Zawsze doceniał pan jego umiejętności.
Utrzymywaliśmy trochę kontakt, po tym jak skończyłem swoją przygodę z reprezentacją. Michael to bardzo sympatyczny człowiek. Poznałem jego żonę, która jest miłą, czułą i inteligentną kobietą. Wykonał pewne zmiany, podszedł do tego z głową. Ostatni sezon na pewno go napędzi, by być jeszcze lepszym. Jeśli nie przestanie się poprawiać, to kto wie, na co go jeszcze stać w żużlu.
Wśród polskich kibiców oraz ekspertów panowała dyskusja, komu bardziej należy się tytuł niespodzianki roku, albowiem pana rodak miał świetną konkurencję. Ben Cook wszedł do PGE Ekstraligi z buta. Mało kto się tego spodziewał.
Na pewno to świetna sprawa i spora niespodzianka, nie da się tego ukryć. Może nie za bardzo się nim interesowałem, podobnie jak większość osób i za wiele też nie wiedziałem na temat jego przeszłości, ale widziałem jego występy w lidze i zrobiły na mnie wrażenie. Bardzo fajnie to wyglądało, gdy z Michaelem dali sporo radości polskim kibicom. Dla całej dyscypliny dobrze się stało, że pojawia się zawodnik, który staje się zaskoczeniem.
Wielu uważa, że jego zaletą jest niski wzrost i mała waga, a to daje przewagę.
To zawsze zagadka, jak ważne jest by być lżejszym na motocyklu. Ja byłem dość wysoki i miałem dość ciężkie kości, ale nadal mi szło dobrze (śmiech). Nadal mamy żużlowców, którzy są dość wysocy, a radzą sobie przyzwoicie. Na starcie może nie być tak fajnie, by mieć tyle obrotów, bo wiadomo, jak ważne jest dobre wyjście spod taśmy. Bycie lżejszym daje trochę więcej prędkości i przewagi, szczególnie na długich, polskich torach. Nie widać tego na mniejszych obiektach, w Anglii czy Danii.
Do PGE Ekstraligi powraca Nicki Pedersen. Żywa legenda tego sportu, zawodnik po wielu wypadkach, ale wciąż chce walczyć o wygrane w wyścigach. Ostatni rok przejeździł w Metalkas 2. Ekstralidze. Beniaminek z Rybnika postawił przed nim szansę na jazdę w najlepszej lidze świata. Jaka jest pana opinia na ten temat? Może lepiej jakby pozostał ligę niżej?
Kilka lat temu mówiłem mu, że może pora już odpuścić i przejść na emeryturę. Mówiłem: "Nicki, daj sobie spokój, miałeś tyle kontuzji, nadal żyjesz i się trzymasz (śmiech)". Myślę, że gdybym ja miał kilka dodatkowych złamań, to odpuściłbym. Zdałem sobie z tego sprawę i skończyłem karierę w momencie, kiedy chciałem to zrobić. Oczywiście decyzja należy do niego. Jeżeli ma chęć, by dalej się ścigać, będzie potrafił wygrywać. Z pewnością na swoim torze będzie mu łatwiej, ale przyjdą i trudniejsze tory na wyjazdach. Klub będzie od niego wymagał pewnego poziomu. Po sobie wiem, że jazda w późnym wieku niesie ryzyko i musisz wiedzieć, czy kontrolujesz motocykl, czujesz się bezpiecznie i nie ucierpią na tym rywale. Regeneracja po kontuzjach przychodzi już gorzej. Jeśli byłbym Nickim, dałbym sobie już spokój dużo wcześniej. Wiemy, że jest ambitny i wywiera na sobie presję, pragnie jeździć i cieszyć jazdą kibiców. Życzę mu, aby dobrze się zaprezentował w tym roku.
Nicki nadal ma w sobie energię i siłę, by jeździć, ale musimy być realistami, bo jego kariera zbliża się ku końcowi. Jest ostatnim z wielkich zawodników, który ścigał się na początku XXI wieku w Grand Prix.
Zawsze ogarnia nas smutek, gdy ktoś z czołówki kończy karierę. Pojawia się w nas pewna pustka, ale na szczęście, życie nie lubi próżni, mamy nowych zawodników, którzy są ambitni i pragną zwyciężać. Gdy ja zaczynałem karierę, to Ole Olsen był na stronach wszystkich gazet i cieszył się ogromnym zainteresowaniem, nawet gdy miał gorszy okres. Wiem, że kiedy Nicki skończy karierę, to wejdą młodzi, gniewni zawodnicy, otrzymają wsparcie od kibiców i mediów.
Jeżeli chodzi o ligę, to nie było znacznej poprawy, ale w Grand Prix już tak. Mowa o Mikkelu Michelsenie. Kto wie, jakby to się potoczyło, gdyby nie kontuzja, ale szansa na medal w tym roku była bardzo duża. Jak pan oceni jego jazdę w tym roku?
Na pewno szkoda, bo w tym roku szło mu naprawdę dobrze. Niestety trafił się ten beznadziejny wypadek ze Zmarzlikiem, który nie powinien mieć miejsca. Trochę to dziwne, bo w tym roku Mikkel jechał słabo w lidze, a lepiej w GP, a rok wcześniej było na odwrót. Widać, że popracował nad sobą i jechał w mistrzostwach z innym nastawieniem. Uważam, że w dużej mierze zadziałało przygotowanie mentalne, choć nie bez znaczenia jest tu sprzęt, bo pewnie jak każdy czegoś szukał i być może znalazł coś, co mu pasuje i funkcjonuje. Te dwa sezony dadzą mu na pewno obraz, co ma robić dalej, by nie popełnić tych samych błędów. Liczę, że dobrze się przygotuje do sezonu, a kontuzję wymiarze z pamięci i będzie walczył o medal w następnym roku.
Po sezonie mieliśmy kontrowersje z przyznawaniem "dzikich karty". Polscy kibice są oburzeni, że mimo organizowania tylu rund, żaden z Biało-Czerwonych nie otrzymał zaproszenia do cyklu. Dania też nie może być zadowolona, bo w Grand Prix nie będzie Leona Madsena, który był czołową postacią cyklu. Jak ocenia pan wybór żużlowych władz?
Dzikie karty mają wydźwięk polityczny. Tutaj nie było decyzji o charakterze sportowym. Uznali, że lepiej zapewnić dziką kartę dla Niemca i Czecha, co uważam, za spory błąd. Mamy rundy w Czechach i Niemczech, tam jest okazja, by dać szansę swoim reprezentantom. Polska zasługiwała na trzeciego zawodnika w cyklu.
W PGE Ekstralidze Madsen to bezapelacyjna czołówka, natomiast w Grand Prix notuje spadek. Stracił przed tym sezonem kilka kilogramów i mówił, że powalczy o tytuł, ale głośniej niż o jego jeździe w cyklu było o jego problemach rodzinnych.
Jego zawirowania natury osobistej były dla niego największym problemem, choć był znakomity w polskiej lidze. Nadal uważam, że to zawodnik na Grand Prix, zasługuje na to. Zdobył w cyklu dwa srebrne medale i dzika karta mu się należała. Pozostaje mu rozwiązać swoje prywatne sprawy, skupić się na przygotowaniach do sezonu i wrócić silniejszym. To wciąż żużlowiec o dużym potencjale, jeden z najlepszych na świecie, szczególnie w wyprzedzaniu. Jest pierwszym rezerwowym i choć nikomu kontuzji nie życzymy, to one się zdarzają, więc w pewnym sensie może mieć szansę jazdy i udowodnić, że na to miejsce zasłużył.
W kolejnym sezonie zmienia klub na Stelmet Falubaz Zielona Góra. Bywa, że zawodnicy potrzebują zmiany, a taka potrafi dać dodatkowy impuls. Znacie się bardzo dobrze, wie pan, czego mu brakuje i czego potrzebuje. Czy inne środowisko tchnie w nim coś nowego i lepszego?
Czasami to pomaga, ale w Częstochowie miał bardzo dobre sezony. Na pewno to nie jest sytuacja, że po słabszym roku żużlowiec potrzebuje zmiany. On z tego poziomu nie zszedł i jego średnia jest stabilna. Idzie do klubu, gdzie będzie uznawany za lidera i ma tam pomóc w walce o wysokie cele. W jego przypadku zmiana nie będzie aż taka istotna. Oczywiście będzie musiał się odnaleźć na nowym, domowym torze, choć uważam, że będzie on podobny do częstochowskiego. Spotka nowych działaczy, zawodników, to też czasem działa motywująco.
Wracając jeszcze do Grand Prix. Temat Rosjan drażni wielu, ze względu na trwającą wojnę na Ukrainie. Część kibiców wciąż ubolewa, że Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta nie mogą ścigać się w cyklu, choć sportowo w pełni na to zasługują. Niektórzy nie wyobrażają sobie, by jeździli z polską flagą. Jedni są mniej, drudzy bardziej tolerancyjni względem ich powrotu do mistrzostw świata. A jakie jest pana zdanie?
Uważam, że powinni ścigać się w Grand Prix. Cykl bardzo ich potrzebuje, a tam jest miejsce, dla najlepszych żużlowców na świecie. Reszta kwestii to polityka. Patrzmy tylko na sport i pozwólmy im wkrótce wrócić do Grand Prix. Od dawna są bardziej związani z Polską, więc nie sądzę, aby tu polityka miała znaczenie. Nie są uwikłani w tę wojnę. W innych dyscyplinach Rosjanie rywalizują bez flagi, więc dlaczego nie w żużlu? Niech wrócą do cyklu i jeżdżą z najlepszymi.
Kalendarz Grand Prix też nie wygląda obiecująco. Z szumnych zapowiedzi ekspansji sportu nie zostało już właściwie nic. Wygląda to gorzej, niż za czasów BSI. Jedyny plus to wyproszone przez angielskich fanów turnieju Grand Prix w Manchesterze.
Wielka szkoda, ale to też jest biznes. Niektóre kraje nie są w stanie płacić tyle pieniędzy za licencje, choć mieliśmy inne oczekiwania. Wspomniałeś o Manchesterze, cieszy mnie bardzo, że będziemy ścigać na jednym z najlepszych torów na świecie. A co do żużla na innych kontynentach - może kiedyś się to stanie, zobaczymy czy sytuacja się rozwinie.
Niedawno na łamach "Speedway Stara" opublikowano artykuł z pana opinią nt. przyszłości sportu żużlowego. Każdy powinien uwzględnić opinię takiej legendy jak pan. Wymienił pan sporo pomysłów, które mają pomóc rozwojowi żużla. Która z tych idei jest pana zdaniem najbardziej realna do zrealizowania?
Najbardziej oczywistym wydaje się problem opon. Anlasy są dosyć drogie, a do tego miękkie. W Danii mogłeś używać jakiś czas temu jednego kompletu opon na mecz, teraz możesz używać dwóch, a w kolejnych latach będziesz mógł, jeśli chcesz używać trzech. Teraz to niemożliwe, by startować na jednym komplecie, bo opony są zbyt miękkie, więc ich liczba w użyciu się zwiększa. Ich cena też jest duża.
Należałoby zebrać wszystkich producentów opon i ustalić wspólne stanowisko. Powinny być trochę twardsze, bo zbyt szybki żużel staje się bardziej niebezpieczny. Mamy też przez to wiele kontuzji, jednak koszty dla zawodników i klubów są tu decydujące.
A druga kwestia to tłumiki, których temat przewija się od 12-13 lat. Zmieniono przelot z 50 mm do ok. 20 mm. Ta rura jest największym problemem dla tunerów i silników. Temperatury przez to są dużo wyższe, a silnik jest częściej tuningowany. Dobrze byłoby wrócić do poprzednich typów z wypełnieniem. Było to w ostatnim roku testowane np. przez Jasona Doyle'a. Obecnie motocykl jest mniej przewidywalny, trudniej się jedzie na wymagających nawierzchniach.
Nie ukrywam, że zaskoczył mnie temat deflektora. Zawodnicy nieraz przyznają w wywiadach, że otrzymali szprycę i trudniej im wyprzedzać, a pozbycie się deflektora, może nasilić te opinie.
To nie jest aż takie istotne, bo decyzja należy do FIM. Deflektory są kosztowne, a ponadto jest trochę wypadków z ich udziałem. Pamiętam, że gdy testowaliśmy deflektory i zapytałem, czy to naprawdę robi różnicę. Miało być bezpieczniej, na pewno coś tam pomaga, ale czy aż tak? Ostatecznie przyjęli to, więc trzeba było tego używać. Nigdy tego nie lubiłem. To spory wydatek, tak naprawdę na nic. Obecnie nie masz takich trudnych nawierzchni, szczególnie w Polsce, by był on tak potrzebny, Uważam, że czas, aby to odstawić.
Oczywiście to są pana pomysły, ale zastanawia mnie, co pan zamierza z tym zrobić? Czy podejmie pan rozmowy np. z Armando Castagną albo innymi działaczami?
Będąc trenerem kadry podejmowałem ten temat. Część z tych pomysłów, zarówno przed FIM jak i FIM Europe prezentowałem i omawiałem. Nie doczekałem się reakcji. Generalnie to nie jest nic nowego, spytano mnie o przyszłość dyscypliny, więc odpowiedziałem. Może to sprawi, że dyskusja się ożywi, a federacje się zainteresują. Nie mam pojęcia jaki plan na żużel ma FIM, czy chcą lepszego, tańszego sportu, a jakie problemy muszą zostać rozwiane. W ostatnich latach są podejmowane dziwne decyzje, które mają wpływ na nasz sport. Wystarczy tu wspomnieć o zmianie silników stojących na leżące, a to kosztowało nas ogromne sumy pieniędzy. Słyszeliśmy tylko, że nie możemy zatrzymać postępu w motoryzacji i sporcie. Prawda jest taka, że żużel powinien się stawać lepszy, bezpieczniejszy i tańszy. Nie widzę, by jakakolwiek decyzja poza wprowadzeniem dmuchanych band miała w tym odzwierciedlenie.
Pytając gwiazdy czarnego można odnieść wrażenie, że nad żużlem powinna zawiązać się poważna dyskusja, która będzie miała na celu wypracowanie stanowiska ds. rozwoju, które zadowoli wielu. Nie raz padały opinie, że żużel poszedł nie w tę stronę. Zamiast bardziej popularny, zamknął się w pewnym kręgu, a koszty jego uprawiania są bardzo duże.
Obecni zawodnicy nie chcą do końca o tym mówić, bo boją się reakcji ze strony władz. Jeden nie będzie miał miejsca w klubie, a inni nie dostanie dzikiej karty na jakieś zawody. Jestem ciekaw, jak odpowiedzą inne gwiazdy żużla, byłe i obecne.
Spodobał ci się artykuł? Lubisz żużlowe historie? Zajrzyj TUTAJ