Wbił szpilkę w znany polski klub. "Wydoili ze mnie wszystko"

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew

Aleksandr Łoktajew był gościem podcastu Jacka Dreczki "Mówi się żużel". Nowy nabytek Polonii Bydgoszcz odniósł się w nim między innymi do wpadki dopingowej z 2015 roku oraz relacji z ówczesnym klubem z Zielonej Góry.

W 2015 roku w organizmie Aleksandra Łoktajewa wykryto zabronioną substancję THC. Było to pokłosie imprezy, w której uczestniczył dwa dni wcześniej na Ukrainie, gdzie miał palić marihuanę. Punkty, które zdobył w tamtym spotkaniu, zostały odjęte, natomiast jego samego zawieszono na rok. Czy nie przewijała się u niego myśl, żeby spróbować wykręcić się z sytuacji?

- Gdybym posiadał coś innego, niż naturalny produkt w sobie, to może bym kręcił. Wtedy używałem, bo nie widziałem w tym problemu. Kiedy problem się pojawił to wiadomo, że zdanie się zmieniło. Dostałem, odbyłem. Wróciłem - mówił reprezentant Ukrainy.

Jak się okazuje, sama karencja była jednym z problemów, które spadły wtedy na Łoktajewa. Jego relacja z Falubazem bardzo mocno wtedy ucierpiała.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

- Pewne osoby z Zielonej Góry wydoiły ze mnie wszystko, co, według przepisów, mogły ze mnie wydoić wydoić. Zielonogórski klub, z moją wpadką dopingową, wyszedł chyba najlepiej ze wszystkich swoich problemów w życiu - przyznał pochodzący z Rosji żużlowiec.

Poza aspektami finansowymi, zawodnik mówił między innymi o nierównym traktowaniu na treningach i przy wyborze składu meczowego.

- Na treningach wygrywałem z Protasiewiczem. Jak wrócił Hampel, to wygrywałem z Hampelem. Pojechałem jeden mecz słabiej, zrobiłem tam jeden, czy dwa punkty. Później Hampel wrócił do składu i mnie odstawili. Zaczął jeździć i nazwisko robiło swoje - kontynuował.

Choć 30-latek przyznał, że większość czasu spędzonego w klubie, jak i kibiców, wspomina dobrze, to nie ma w planie nawet podejmować ewentualnych rozmów z Falubazem. Wbił również szpilę ówczesnemu trenerowi zespołu, Markowi Cieślakowi.

- Jak na treningach robiłem się coraz lepszy, to przestali mnie puszczać spod taśmy z podstawowym składem. Dziękuję panu Cieślakowi. Później przestali informować kibiców, o której są treningi, żeby kibice nie widzieli, że ja wygrywam. Odbiło się to na mnie i potem trzeba było się odbudowywać - przyznał bez ogródek.

Łoktajew w ostatnich latach coraz mocniej puka do bram PGE Ekstraligi, gdzie ostatni raz jeździł w 2016 roku, zaraz po powrocie z zawieszenia. Kto wie, być może już w sezonie 2026 ujrzymy go na salonach, jeśli uda mu się poprowadzić Abramczyk Polonię do awansu. W poprzednich dwóch sezonach zawodnik dwa razy plasował się w top-6 najskuteczniejszych zawodników na zapleczu PGE Ekstraligi.

Komentarze (16)
avatar
Bonjuor
24.12.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Co jest gorsze od Ukraińca? Rusek który udaje Ukraińca. 
avatar
Bonjuor
24.12.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Ruska ku*** ruska kur** hop 
avatar
dżoon
24.12.2024
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
ruskim się w głowie miesza Pan Protasiewicz i Pan Hampel to gwiazdy Żużla a loktajew to średniak i tyle !Niech się cieszy że ma w PL robotę bo w Kołchozie by skończył . 
avatar
ekstraliga
24.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A co mozna spodziewac sie po Falubazie ? 
avatar
Mika z Falubazu
24.12.2024
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Do wszystkich ma pretęsje tylko nie do siebie .Jak zostawił Falubaz z ręką w nocniku w trakcie sezonu to o tym nie wspomina . A Protasiewiczowi i Hampelowi to i wtedy i dziś do pięt nie dorasta