Wypowiedź Cegielskiego wywołała poruszenie w mieście. Prezes komentuje

Materiały prasowe / Marta Mróz / PGE Ekstraliga / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski i Andris Morozow
Materiały prasowe / Marta Mróz / PGE Ekstraliga / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski i Andris Morozow

Krzysztof Cegielski ostatnio stanął w obronie zagranicznych klubów startujących w lidze polskiej. Ceniony ekspert wprost przyznał, że powinny mieć one prawo awansu i startu co najmniej na zapleczu PGE Ekstraligi.

Wyniki ostatniego procesu licencyjnego po raz kolejny pokazały, że zwłaszcza w niższych ligach wiele klubów ma problemy z płatnościami, a na ich tle niemieckie Trans MF Landshut Devils i łotewski Optibet Lokomotiv Daugavpils wyróżniają się i po raz kolejny nie miały problemu z otrzymaniem "pozwolenia" na występy w Krajowej Lidze Żużlowej.

Mimo dobrej organizacji, ze względów regulaminowych oba kluby po raz kolejny mogą zapomnieć o walce o awans do Metalkas 2. Ekstraligi. Jeszcze kilka lat temu jedynie PGE Ekstraliga była dla nich zamknięta, ale od tego roku tak sam jest z jej zapleczem.

- Będąc fair względem tych klubów, trzeba powiedzieć, że wiele razy ratowały sytuację w kontekście rozgrywek, nie tylko na najniższym poziomie rozgrywkowym - przyznał ostatnio Krzysztof Cegielski. - Myślę, że te kluby zasługują na to, by mieć prawo awansu. Na przestrzeni wielu lat współpracy z nami pokazali, że są poważnymi partnerami - podsumował (cała wypowiedź dostępna jest TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO "Alarm". Znany polityk jest przerażony wydarzeniami w Gorzowie

Teraz do jego wypowiedzi postanowił odnieść się Andris Morozow, prezes Lokomotoviu. - Muszę powiedzieć, że wypowiedź Krzysztofa Cegielskiego wywołała poruszenie w środowisku żużlowym w Daugavpils. Mam nadzieję, że i w Landshut też - powiedział.

- Rozumiemy, że władzom polskiego żużla chodzi o rozwój tej dyscypliny, ale na razie widzimy ten rozwój przede wszystkim przez pryzmat rosnących zarobków żużlowców, często wirtualnych zarobków oraz przez gwałtowny wzrost zadłużenia klubów, tylko już realny, nie wirtualny. Już nie pierwszy rok z rzędu po zakończeniu procedury licencyjnej kilka klubów nie otrzymało żadnej licencji. Ale długi przestają by długami, w rezultacie ligi są skompletowane, a za rok sytuacja powtarza się - komentuje Morozow.

Prezes Lokomotivu zauważa, że jego klub, oraz jeszcze kilka innych ośrodków, wyłamują się z szeregu dłużników. - Może nie oferujemy bajecznych kontraktów, ale czy ktoś słyszał, żeby w Daugavpils kogoś oszukano? Chyba nie. A może w ramach "rekompensaty" za długi ukarano kogoś grzywną? Też, chyba nie - wyjaśnił.

Sternik klubu z Łotwy zadaje ważne pytanie. - Czy w sytuacji, kiedy większość drużyn z polskich lig ma kłopoty z uzyskaniem licencji, najważniejszy czynnik rozwoju żużla, to miejsce zarejestrowania przez klub działalności gospodarczej? Ok, spadliśmy z pierwszej ligi sportowo, ale Landshut awansowało, a już wtedy było wiadomo, że nie może być więcej niż jedna drużyna zagraniczna w pierwszej lidze. A za rok i Landshut musiało zrezygnować po bardzo udanym sezonie z powodów biurokratycznych - komentuje.

Działacz Lokomotivu nie ukrywa, że ograniczenia nałożone na ich kluby, nie pomagają m.in. przy budowaniu składu.

- Drużyna  z Daugavpils nigdy nie wstydziła się występów w lidze polskiej. Nie będzie i dalej. Nawet w nadchodzącym sezonie powalczymy o najwyższe cele. Mogę zdradzić, że skład drużyny jeszcze nie jest zamknięty i mamy nadzieję na kontrakt z potencjalnym liderem drużyny, ale bardzo często rozmowy z żużlowcami idą ciężko. Nie z powodu warunków finansowych, tylko z tego względu, że potencjalnych kandydatów odstrasza brak możliwości awansu wyżej razem z naszym zespołem. A przecież to duży plus do CV zawodnika. Mamy swoje argumenty w postaci wiarygodności klubu, ale one są niwelowane brakiem możliwości awansu, co stawia nas w gorszej pozycji - zauważa Andris Morozow.

- Przez wszystkie lata startów w polskich ligach dawaliśmy sobie radę finansowo. Gdyby dopuszczono nas do Ekstraligi (w latach 2015 - 2016 Lokomotiv dwa razy wygrał rozgrywki 1. ligi - dop. red.), to i na te rozgrywki nie zabrakłoby sponsorów. Rozumiemy, że jesteśmy gośćmi w polskim żużlu. Ale przyzwoitymi gośćmi. Zapraszano nas, kiedy brakowało drużyn na najniższym szczeblu rozgrywek, a i nam to dużo bardziej pasowało niż liga rosyjska. Gościa zawsze można wyprosić z domu, albo nie wpuszczać dalej niż do przedpokoju, ale chyba od zachowania gościa też może coś zależeć? Tym bardziej, że ten gość nie hamuje rozwoju żużla w Polsce - kończy swoją wypowiedź prezes Optibet Lokomotivu Daugavpils.

Komentarze (3)
avatar
umiarkowany
1 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Powinny mieć te kluby możliwość awansu o jeden poziom rozgrywkowy. Nie było z nimi problemów przecież 
avatar
Kung Lao
2 h temu
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Landshut mistrzem Polski:)...lol 
avatar
Krzyżak100
2 h temu
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dopóki barany będą na górze rządzić to tak będzie