W piątkowy poranek gruchnęła informacja o zmianie gospodarza jednej z dziesięciu rund zaplanowanych na 2025 rok w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Chodzi o lokalizację brytyjską, gdzie zamiast sierpniowego ścigania w Cardiff wcześniej odbędzie się drugi turniej w Manchesterze. Szerzej o tej zaskakującej informacji piszemy TUTAJ.
Na początku XXI wieku stolica Walii przebojem wdarła się do cyklu Grand Prix. Mimo że podczas pierwszych edycji imprez na wielotysięcznym obiekcie problemy stwarzał zawodnikom tor, nie można było nie dostrzec specjalnej otoczki całego wydarzenia. Mnóstwo fanów speedwaya szybko pokochało Cardiff i rok w rok chętnie udawało się tam na żużlowe zawody.
W 2003 roku po raz trzeci ówczesne Millenium Stadium (obecnie Principality) gościło elitę. Do finałowego wyścigu, w którym do zdobycia do klasyfikacji mistrzostw było aż 25 punktów (wówczas w GP obowiązywał tzw. system nokautowy - przyp. red.), dotarły prawdziwe gwiazdy w osobach Jasona Crumpa, Grega Hancocka i Tony'ego Rickardssona. Stawkę uzupełnił przebojem wdzierający się do czołówki Nicki Pedersen, który za sprawą zdecydowanego, a niekiedy nawet ostrego stylu jazdy zaczął marzyć o tytule.
Zresztą Duńczyk na koniec tamtego sezonu niespodziewanie, jeśli spojrzeć na jego wcześniejsze wyniki na scenie IMŚ, sięgnął po złoty medal. Wygrał tylko raz i było to właśnie w Cardiff, gdzie rywalizowano w trzecim z dziewięciu turniejów. Tam w finale zaraz po starcie porozstawiał znamienitych przeciwników po kątach i pewnie pomknął do mety. Zwycięstwo w GP Wielkiej Brytanii było na tamten moment jego drugim w karierze na salonach i zarazem pozostało jedynym na walijskiej ziemi, jakie na niej osiągnął.
Zobacz wygraną Nickiego Pedersena w finale w Cardiff w 2003 roku:
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada