Początek 2011 roku. Działacze Polonii Piła jadą do Henryka Stokłosy, żeby porozmawiać o pieniądzach dla klubu żużlowego. Wcześniej przedsiębiorca idzie do wyborów uzupełniających do Senatu z hasłem wspierania miejscowego sportu. W kampanii wyborczej mówi o przekazaniu na ten cel nawet 1,5 mln zł. To wszystko działa jak magnes na wyborców-kibiców, bo Stokłosa wygrywa wygrał w cuglach. Triumfalnie wraca do Senatu po kilku latach przerwy, nawet mimo oskarżeń o korupcję.
"Jedzcie. To lepsze niż najtańsze pasztety"
Gdy działacze Polonii zasiadają do rozmów, syn Stokłosy wyciąga na stół karmę dla psów wyprodukowaną przez firmę należącą do rodziny. Otwiera puszkę, nakłada sobie kawałek na talerz i zaczyna jeść. - Macie, jedzcie. To jest lepsze niż najtańsze pasztety, które kupujecie w sklepach - mówi.
Szefowie klubu są w szoku, nie wiedzą, jak się zachować, ale co było robić, próbują. Podobno jedzenie dla psów nie było najgorsze.
Cel osiągnęli - Henryk Stokłosa zostaje głównym sponsorem klubu. Jego pieniądze pozwalają ściągnąć do drużyny Przemysława i Piotra Pawlickich. Wtedy bracia uznawani byli za przyszłe gwiazdy światowego żużla, wróżono im międzynarodowe kariery. Umiejętnościami przerastali II-ligowe rozgrywki. Kontraktami także.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
- Henryk Stokłosa wykładał wtedy na klub zawrotne sumy z własnej kieszeni, ale też załatwiał wsparcie innych sponsorów. Dzwonił i wystarczył jeden telefon. Po skończonej rozmowie mówił: "idźcie do firmy X, da wam tyle i tyle tysięcy" - wspomina jeden z dawnych działaczy Polonii Piła, który woli pozostać anonimowy, bo "wszyscy wiedzą, jak potężny w regionie jest pan Stokłosa".
Upadek mimo awansu
Pod koniec lat 90. wspierana przez polityków lewicy Polonia Piła była żużlowym hegemonem. Klub zdobył nawet mistrzostwo Polski w sezonie 1999. Gdy został pozbawiony finansowej kroplówki, szybko zbankrutował. Od dwóch dekad żużel w mieście funkcjonuje metodą na partyzanta. Upada jeden podmiot, po chwili powstaje nowy.
Wejście Stokłosy do Polonii w roku 2011 dawało nadzieję, że potentat się odrodzi. Tyle że senator wspiera ledwie jeden sezon.
- Były takie mecze, gdzie z biletów było 50 tys. zł wpływów, ale zawodnikom za punktówkę trzeba było wypłacić 75 tys. zł - powiedział nam Mieczysław Tymko, członek zarządu pilskiej Polonii w tamtym okresie.
Bracia Pawliccy niemal w każdym meczu zdobywali komplet punktów, a gdy trener Piotr Szymko chciał ich odstawić od składu, przeciwny temu był Henryk Stokłosa. Po sezonie okazało się, że zaległości względem liderów drużyny sięgają 108 tys. zł. Cały dług klubu wynosił 150 tys. zł. Senator wycofał się. Zespół nie otrzymał licencji na sezon 2012, choć awansował do wyższej ligi.
Stokłosa nie wróci
Część kibiców w Pile chciałaby powrotu Stokłosy do żużla, bo senator byłby gwarantem zbudowania solidnego składu. Od osób zaangażowanych w tamtejsze środowisko słyszymy jednak, że nie ma o tym mowy. Były senator jest skonfliktowany ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej, która rządzi w mieście. - Skoro klub współpracuje z miastem, to on nie da na Polonię żadnych pieniędzy - usłyszeliśmy.
Henryk Stokłosa zbudował majątek wyceniany przez "Wprost" na 3 mld zł. Jest twórcą grupy Farmutil, która zajmuje się m.in. utylizacją padłych zwierząt. Założył też zakłady mięsne Koziegłowy - to właśnie dlatego ma przydomek "król kiełbasy".
Właściwie od początku lat 90. pod adresem firm Stokłosy padały różne zarzuty - dotyczące m.in. naruszania przepisów środowiskowych i wręczania łapówek. Aż w końcu w roku 2007 został zatrzymany w związku z zarzutami korupcyjnymi. - Miejsce Stokłosów jest za kratkami - grzmiał wtedy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Jeszcze ostrzej działania przedsiębiorcy recenzował Jarosław Kaczyński. - Nie tak dawno temu jechałem do Piły przez gminę Kaczory. Trzeba było zamknąć obieg powietrza w samochodzie, taki był smród, bo pan Stokłosa pobudował sobie jakiś zakład i kompletnie nie liczył się z ludźmi. Jak przyjechali dziennikarze, to ich uwięził. Tak to w Polsce było. I my z taką Polską kończymy - mówił prezes PiS.
Z kolei Krzysztof "Grabaż" Grabowski śpiewał w utworze "Piła tango", że "nic nie szkodzi, że z wieczora miasto dławi się w fetorach, ważne, że jest żużel i kiełbasy senatora".
- Ludzie długo go wspierali i stali za nim murem. Na początku lat 90. było tu ogromne bezrobocie. Bez niego Piła wymarłaby. Z czasem to się zmieniło, bo Polska się rozwija i ludzie już nie muszą za minimalne stawki pracować w jego firmach - twierdzi były działacz Polonii Piła.
Potwierdzeniem tych słów mogą być wyniki ostatnich wyborów samorządowych. Przez dwie kadencje powiatem rządziło Porozumienie Samorządowe Henryka Stokłosy. Na szczeblu lokalnym dawny senator zawiązał nawet koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, co wydawało się irracjonalne zważywszy na słowa Ziobry i Kaczyńskiego sprzed ponad dekady. Jednak w świecie polityki wszystko jest możliwe. Na wiosnę 2024 roku ugrupowanie Stokłosy straciło jednak władzę na rzecz PO i Trzeciej Drogi.
Poprosił Andrzeja Dudę o ułaskawienie
Imperium Stokłosy nie zaszkodziły liczne ataki i zarzuty. Od początku senator i jego bliscy twierdzili, że ktoś próbuje przejąć ich firmę. - Nie korumpowałem, nie biłem, nie wyłudzałem, nie utrudniałem nikomu kontroli - zapewniał w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" i zwracał uwagę na to, że 70 proc. rynku utylizacyjnego odpadów mięsnych należy do jego przedsiębiorstwa, a "zagraniczne firmy chętnie zajęłyby nasze miejsce".
Polityk uciekł nawet do Niemiec, gdzie ukrywał się przez pewien czas, aż wpadł podczas rutynowej kontroli drogowej. Cała sprawa zaczęła się jednak od zatrzymania dwóch pracowników Ministerstwa Finansów, którzy mieli wydawać korzystne dla Stokłosy decyzje podatkowe. Rzekomo miało chodzić o 14,6 mln zł. Tyle że finalnie obaj zostali oczyszczeni z zarzutów, a prokuratora oskarżającego senatora odsunięto od sprawy.
Chociaż Stokłosa w 2013 roku został skazany na 8 lat więzienia, wyrok został później uchylony przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu ze względu na nieprawidłowości w procesie - prokurator miał wpływać na zeznania świadków, a sędziowie ulegać emocjom w czasie prowadzenia sprawy. Proces przeciągał się tak długo, że część zarzutów zdążyła się przedawnić.
Ostatecznie Stokłosa w 2021 roku został skazany tylko za jedno przestępstwo. Wcześniej w areszcie spędził niemal rok i trzy miesiące.
Jako osoba skazana, Stokłosa nie może zasiadać w zarządach i radach nadzorczych swoich firm. To PiS przed paroma laty wprowadził do przepisów taki wymóg. Dotyczy on określonych przestępstw - oszustwa, prania brudnych pieniędzy, fałszowania dokumentów czy korupcji. To rozwiązanie uderzyło w przedsiębiorcę, który do niedawna z PiS rządził powiatem pilskim.
Co zrobił Henryk Stokłosa? Jak poinformowała na początku 2024 roku "Gazeta Wyborcza", wystąpił do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o ułaskawienie. Zależało mu na wcześniejszym zatarciu skazania. Głowa państwa wybrała bardziej skomplikowaną drogę uzyskania łaski - wystąpiła z wnioskiem o opinię do poznańskich sądów oraz prokuratora generalnego. Sąd Okręgowy w Poznaniu wniosek zaopiniował negatywnie, podobnie jak Sąd Apelacyjny, co zakończyło sprawę. Stokłosa dalej nie może zasiadać w radach nadzorczych i zarządach swoich firm.
Po latach Stokłosa zmieniłby w swoim życiu jedną rzecz. - Nie wystartowałbym w wyborach do Senatu w 1989 roku. Zająłbym się własną firmą. To byłaby potężna, prywatna grupa firm, jeszcze większa niż dziś. Polityka i biznes razem? W tym kraju to się źle kończy - powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu".
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty