Fanki go kochały. Pragnęły jego autografów i ofiarowały mu swoje numery telefonów

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: motocykl żużlowy
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: motocykl żużlowy

Josef Angermuller, jeden z najbardziej charyzmatycznych niemieckich zawodników lat 70., tragicznie zginął podczas wyścigu. Jego postać do dziś pozostaje symbolem pasji i zaangażowania w sport żużlowy.

W latach 70. Josef Angermuller był jednym z najbardziej rozpoznawalnych niemieckich zawodników torowych. Urodzony w Osseltshausen w Bawarii, swoją karierę rozpoczął w 1968 roku na lokalnych torach trawiastych. Jego fascynacja speedwayem rosła dzięki legendom, takim jak Josef Hofmeister, czterokrotny finalista mistrzostw świata, oraz Ivan Mauger, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii żużla.

Angermuller szybko zdobył uznanie w środowisku sportowym, startując w lidze miejskiej w drużynach z Olching i Ruhpolding. Podczas międzynarodowego spotkania w Niemczech miał okazję obserwować mistrzów, takich jak Ivan Mauger i Graham Miles, co zainspirowało go do podjęcia próby swoich sił w Anglii. Dzięki wsparciu Maugera szybko dołączył do zespołu w Reading, co zapoczątkowało jego karierę międzynarodową.

Zajął trzecie miejsce w mistrzostwach Niemiec w 1974 roku, jednak jego największym osiągnięciem była miłość kibiców i niezatarte wspomnienia, jakie po sobie pozostawił. Jego śmierć była ciosem dla środowiska żużlowego, a pamięć o nim trwa do dziś jako inspiracja dla kolejnych pokoleń zawodników.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hampel i Cieślak

Był uwielbiany przez kibiców. Jego charakterystyczna fryzura i osobowość przyciągały tłumy na tory, a jego popularność porównywano do słynnego Egona Mullera. Niemiec pozostaje symbolem pasji do sportu i niezłomności, która wyróżniała go wśród innych zawodników.

Jak możemy przeczytać w serwisie speedweek.com, wiele kobiet pragnęło zdobyć nie tylko autograf niemieckiego żużlowca, ale również przekazać mu swoje numery telefony. "Tak powstała maleńka książeczka, która często powodowała, że ​​udawał się do najbliższej budki telefonicznej przy wielu zjazdach z autostrad..." - czytamy we wspomnieniu tego jeźdźca.

Zmarł robiąc to, co kochał. - "To nie był jeszcze czas telefonów komórkowych, więc o śmierci Josefa dowiedzieliśmy się dopiero kilka godzin później. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Sepp, jak go nazywano, podczas manewru wyprzedzania przeciwnika stracił przyczepność i uderzył w betonową barierę. Początkowo uznano, że kontuzja nie jest poważna, a organizatorzy chcieli wręczyć mu tego wieczoru trofeum pechowca dnia. Wtedy ze szpitala przyszła straszna wiadomość" - możemy przeczytać w artykule w niemieckich mediach.

Dokładna przyczyna śmierci nigdy nie została ustalona, ​​ponieważ matka nie chciała sekcji zwłok. Cztery dni później prawie dwa tysiące żałobników pożegnało najpopularniejszego niemieckiego żużlowca początku lat 70.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty