Choć od wydarzeń w Gorzowie Wielkopolskim mija pół roku, to wciąż wraca temat spotkania ebut.pl Stali z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, który pomimo długiego oczekiwania na rozpoczęcie ostatecznie nie doszło do skutku, a arbiter zarządził obustronnego walkowera.
Stanisław Chomski w rozmowie ze sportowy24.pl wrócił wspomnieniami do tych wydarzeń. - Mnie tamten wieczór kojarzy się tylko i wyłącznie z nieudolnością sędziego Michała Sasienia. Nic więcej. To on podejmował decyzje. Skoro uznał, że tor nadaje się do jazdy, to powinien zadzwonić do kierowników drużyn, zarządzić rozpoczęcie spotkania, zapalić zielone światło i zaczekać, aż zawodnicy podjadą przed taśmę - mówi były już szkoleniowiec gorzowskiego klubu.
- Robienie zebrań w parkingu, pytanie żużlowców o zdanie i żądanie pisania oświadczeń niczemu nie służyło. Chłopaki powiedzieli, że - ich zdaniem - tor jest trudny do jazdy, lecz nikt nie odmówił występu. Mimo to zapadła decyzja o obustronnym walkowerze - dodał doświadczony trener.
Trener ebut.pl Stali nie ukrywa, że na obiekcie im. Edwarda Jancarza panował spory chaos. Dochodziło również do wydarzeń, w których sztaby szkoleniowe nie brały udziału. - Ja nie miałem tam wstępu, w pewnym momencie zostałem wyproszony. Z podobną sytuacją spotkaliśmy się rok wcześniej w Krośnie. Odbyło się co prawda tylko dziewięć wyścigów, ale mecz został zaliczony. Bo arbiter, Paweł Słupski, potrafił być konsekwentny - zauważył Chomski.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hampel i Cieślak
Jak to rzekł Szekspir: Narzekać na dawne kłopoty to p Czytaj całość