Eastbourne Eagles jest dwukrotnym mistrzem Wielkiej Brytanii (1995, 2000), trzykrotnym wicemistrzem kraju (1993, 1997, 2002) i raz (1996) ekipie spod znaku Orła udało się stanąć na trzecim stopniu podium Elite League (obecnie Premiership). Barw tej drużyny przez te wszystkie lata bronili m.in. Ivan Mauger, Kelly Moran, Bobby Schwartz, Joe Screen, Dave Jessup, czy Nicki Pedersen, Gary Havelock i Polacy - Józef Kafel, Marek Kępa, Jan Puk i Robert Słaboń.
W tym roku klub świętował 95-lecie istnienia. Jedną z legend tego ośrodka jest Trevor Geer, człowiek związany z zespołem od dekad. W rozmowie ze "Speedway Star" opowiedział o swoim życiu w czarnym sporcie, chociażby o tym, jak w 1979 roku powrócił do Eastbourne po udanej karierze w White City, gdzie zdobył tytuł mistrza ligi brytyjskiej.
Jednak najbardziej dramatycznym momentem był wypadek w 1983 roku na torze Arlington, kiedy podczas rywalizacji stracił palec u nogi. - Kiedy ściągnęli mi but, znaleźli palec w skarpecie. To nie wyglądało dobrze - wspomina.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Wróbel, Kołodziej i Cegielski
Geer opisuje również ciężkie chwile po pożarze w 2016 roku, kiedy uległ poważnemu poparzeniu. - Płomienie ogarnęły mnie od pasa w górę. Straciłem całą skórę z twarzy, wszystko zwisało. Było to absolutnie przerażające - wspominał, dodając, że przez dwa lata po tym zdarzeniu nie był w stanie pojawić się na stadionie.
Mimo trudnych przeżyć Geer zachowuje ciepłe wspomnienia o swojej roli jako menedżer i współpromotor klubu. - Bycie menedżerem to większa presja niż jazda, ale lubiłem to. Spotykałem starych przyjaciół i mieliśmy trochę sukcesów - zdradził.
Jego dom w Polegate stał się azylem dla wielu zawodników, m.in. Mikkela Michelsena, którego Geer uważa za swój najlepszy transfer. Anglik szczególnie mocno wspomina swoje starania o uratowanie żużla w Eastbourne po tym, jak klub znalazł się w trudnej sytuacji finansowej.
- Wiedziałem, że musimy działać szybko, inaczej stracimy coś, co budowaliśmy przez dziesięciolecia - mówił. Zorganizował kampanie wsparcia, zaangażował lokalną społeczność i przyciągnął sponsorów, aby zapewnić przetrwanie drużyny.
- Kiedy ogłosiliśmy zbiórkę funduszy na dalsze funkcjonowanie klubu, reakcja kibiców i mieszkańców była niesamowita. Widziałem ludzi, którzy oddawali ostatnie oszczędności, aby tylko zobaczyć Eagles z powrotem na torze. To pokazało, jak głęboko zakorzeniona jest ta dyscyplina w sercach naszej społeczności - wspominał Geer.
Dzięki determinacji Geera i wsparciu lokalnych entuzjastów sportu, Eastbourne Eagles udało się wrócić na tor, a jego działania przyczyniły się do tego, że speedway na Arlington Stadium znów zaczął przyciągać tłumy. - Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż widok pełnych trybun i dźwięk maszyn na starcie. To jest to, co daje mi siłę, aby walczyć dalej - podsumował.
Patrząc w przyszłość, Geer pozostaje ostrożnym optymistą. - Wyzwania finansowe i organizacyjne są nadal ogromne, ale wierzę, że dzięki zaangażowaniu społeczności i wsparciu sponsorów, żużel w Eastbourne ma szansę przetrwać. Kluczowe jest, abyśmy wspólnie dbali o rozwój młodych zawodników i promowali ten sport wśród nowych pokoleń - zakończył.