Zawodnik najpierw dogadał się ze ebut.pl Stalą Gorzów i został nawet ogłoszony na sezon 2025, by później się rozmyślić. Żużlowiec zwlekał z podpisaniem porozumienia i nie odbierał telefonu od poprzedniego zarządu, ale niespodziewanie w minionym tygodniu przyjechał na rozmowy do siedziby gorzowskiego klubu.
Teraz jest już jednak pewne, że to nie zmieniło jego ostatecznej decyzji i w przyszłym roku zawodnik będzie występował jako zawodnik U24 w barwach Bayersystem GKM-u Grudziądz. Żużlowca śmiało, można uznać jako największego wygranego tego okna transferowego, bo mimo bardzo słabego sezonu nie tylko utrzymał się w PGE Ekstralidze, ale także podpisze niedługo kolejny bardzo wysoki kontrakt. W przyszłorocznych rozgrywkach ekstraligowych nie będzie żadnego zawodnika, który mimo tak słabej średniej (1,407 pkt/bieg) zarabiałby lepiej od Miśkowiaka.
Jeszcze nie tak dawno 23-latka wyceniano na milion złotych za podpis na kontrakcie i 10 tysięcy złotych za punkt i choć za nim dwa bardzo słabe lata, to cena nie spadła tak radykalnie, jak mogłoby się to wydawać.
ZOBACZ WIDEO: Gollob odniósł się do zamieszania z dzikimi kartami. "Nie zawsze wszystko rozumiem"
Jakub Miśkowiak bardzo skrupulatnie wybierał sobie miejsce pracy na kolejny sezon, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że od tego może zależeć cała jego kariera. Przed nim ostatni rok w roli zawodnika do 24. roku życia, a jeśli nie udowodni, że jest w stanie rywalizować na równi z czołowymi żużlowcami świata, to w 2026 roku czeka go znaczna obniżka wynagrodzenia i zejście przynajmniej do 2. Ekstraligi.
Na razie jednak działacze GKM-u Grudziądz mają powody do świętowania, bo ostatecznie udało im się znaleźć zastępstwo za Kacpra Pludrę i to bez konieczności reorganizacji całego zespołu. Miśkowiak wciąż gwarantuje dużo więcej niż Pludra, a dzięki temu wydaje się, że grudziądzanie nie muszą się specjalnie martwić potencjalnym spadkiem.
Większy problem będą mieli gorzowianie, a wiele wskazuje na to, że miejsce po Miśkowiaku będą próbowali załatać Mikołajem Czaplą, którego zastępować będą Oskar Paluch i Hubert Jabłoński. Na rynku dostępny jest wychowanek Mateusz Bartkowiak, ale żużlowiec wciąż oczekuje przynajmniej 300 tysięcy złotych za podpis na kontrakcie i nie jest przesądzone, że Stal będzie gotowa zapłacić takie pieniądze za kolejnego zawodnika.
Może Sadowski myślał, że Lebiediew ma polski paszport, bo dobrze mówi po polsku. Trochę się zaszachował.