Debiut Antonio Lindbaecka jako stałego uczestnika Indywidualnych Mistrzostw Świata przypadł na 2005 rok. Utalentowany czarnoskóry żużlowiec reprezentujący Szwecję jeździł całkiem przyzwoicie przez dwa sezony, by w trzecim wpaść w dołek i z hukiem wypaść z elity. Wrócił na sezon 2011 i znów dwie edycje miał względnie udane, by w trzeciej jeździć bardzo słabo. W tamtych latach głośno było jednak o jego problemach z prawem i prowadzeniem się, co powodowało, że nie potrafił na dłużej ustabilizować swojej pozycji w światowym speedwayu.
Do roli pełnoprawnego zawodnika Grand Prix powrócił w 2016. Za to rok wcześniej wystartował dwukrotnie w szwedzkich turniejach z "dziką kartą". Na torze w Malilli osiągnął sukces, stając na trzecim stopniu podium. W finale przed nim do mety dotarli Nicki Pedersen i Tai Woffinden.
W biegu półfinałowym, który przypominamy, Lindbaeck pokazał swoje atuty i to, z czego przez lata był znany. Po dobrym starcie obrał odpowiedni tor jazdy na pierwszym łuku i po rychłym odprostowaniu maszyny na prostej przeciwległej rozpędzony pokazał plecy rywalom. Po zawodniku było widać świetne przygotowanie pod każdym względem i ten błysk, którym niekiedy charakteryzował się, jeżdżąc na salonach. Widać to było po samej postawie na siodełku czy odpowiednim kontrowaniu kierownicą.
Szwedzcy fani mieli duże powody do radości. Pierwszy raz po niespełna trzech latach i trzecim miejscu... Lindbaecka w Solnej ich rodak znów stanął na podium domowej rundy GP. Była to zapowiedź roku 2016, w którym po raz ostatni urodzony w Rio de Janeiro żużlowiec należał do czołówki cyklu, zajmując w klasyfikacji generalnej siódme miejsce. Następnie w latach 2017, 2019 i 2020 z powrotem plasował się w niej na dalszych lokatach.
Zobacz bieg Lindbaecka dający mu awans do finału GP Szwecji 2015 w Malilli:
ZOBACZ WIDEO: Woźniak o udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika
Biali kibice czarnego sportu