"Złote dziecko Sasina" znów na szczycie. Nie zaszkodziła im zmiana władzy

Materiały prasowe / Ministerstwo Aktywów Państwowych / Na zdjęciu: Jacek Sasin i przedstawiciele Motoru Lublin
Materiały prasowe / Ministerstwo Aktywów Państwowych / Na zdjęciu: Jacek Sasin i przedstawiciele Motoru Lublin

- Gdy widzę na kurtce zawodnika Motoru Lublin logotypy trzech spółek Skarbu Państwa, cieszę się - mówił Jacek Sasin. Za jego sprawą państwowe firmy zaczęły kłaść miliony na lubelski żużel. Tamtejsi żużlowcy właśnie wygrali ligę po raz trzeci z rzędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie lata w wykonaniu Orlen Oil Motoru Lublin to historia Kopciuszka, który niespodziewanie wszedł do PGE Ekstraligi, miał z niej hukiem spaść, a ku zaskoczeniu ekspertów utrzymał się i zaczął budować swoją potęgę. Spory udział w tym miały i ciągle mają spółki Skarbu Państwa. W szczytowym momencie, w sezonie 2023, "Koziołki" finansowało co najmniej kilka państwowych firm (Orlen, Grupa Azoty, Lotto, kopalnia Bogdanka, PKO BP).

Potęga zbudowana na pieniądzach państwowych spółek

Nikt nie stawiał na zawodników Motoru, gdy w roku 2018 rywalizowali w finale I-ligowych rozgrywek z ROW-em Rybnik. Awans do elity był zaskoczeniem na tyle dużym, że działacze zbudowali niezbyt konkurencyjny skład. Panowało przekonanie, że drużyna z hukiem spadnie z PGE Ekstraligi, być może nie wygra ani jednego spotkania.

Rok 2019 okazał się jednak kluczowy dla budowy potęgi Motoru Lublin. Zespół podbił serca żużlowej Polski, gdy dysponując przeciętnymi zawodnikami zajął szóste miejsce w rozgrywkach, a z elitą pożegnał się naszpikowany gwiazdami KS Apator Toruń. Po kilku latach po tej sympatii do "Koziołków" nie ma śladu.

ZOBACZ WIDEO: Kulisy rozstanie Woźniaka ze Stalą. Takie słowa włodarze przekazali zawodnikowi

Prezes Jakub Kępa wykonał tytaniczną pracę, niemal co roku wymieniając najsłabsze ogniwo w składzie drużyny. Równocześnie przychylnym okiem na Motor zaczęły spoglądać spółki Skarbu Państwa. - Gdy widzę na kurtce zawodnika Speedway Motor Lublin logotypy trzech spółek Skarbu Państwa, cieszę się. Państwowe podmioty powinny wspierać polski sport. Spółki skarbu państwa nie tylko działają rynkowo, są nastawione na zysk, ale odgrywają również społecznie ważną rolę - komentował Jacek Sasin, który na specjalnej konferencji otrzymał nawet od Jarosława Hampela pamiątkowy kask.

- To wsparcie dla żużla jest bardzo istotne, bo to jest stabilność dla klubu, dla zawodników. To jest też potwierdzenie, że te ostatnie lata odbudowy lubelskiego żużla przyniosły efekty - dodawał wtedy prezes Kępa.

"Złote dziecko Jacka Sasina"

Tak jak kibice pokochali Motor Lublin w roku 2019, gdy sprawiał niespodziankę za niespodzianką, tak zdecydowana część żużlowej Polski obróciła się przeciwko niemu w związku z finansowaniem przez spółki Skarbu Państwa. Niektórzy zaczęli nazywać klub "złotym dzieckiem Jacka Sasina". Inni żartowali, że kibice na stadionie w Lublinie zaczną skandować "Jarek, Jarek" zamiast "Motor, Motor".

Roczny budżet klubu szacowany jest na nieco ponad 20 mln zł. Fundacja Wolności wykazała, że w latach 2022-2023 kopalnia Bogdanka oraz Grupa Azoty przekazały na rzecz Motoru odpowiednio 5,5 mln zł i 2,7 mln zł. Na kilka milionów złotych opiewa też kontrakt sponsorski z Orlenem. Tak olbrzymie sumy przelewane na jeden klub od miesięcy wywołują obrzydzenie w środowisku.

- Jaki jest sens, by jeden klub otrzymywał tyle milionów złotych z państwowych spółek? To właściwie pytanie retoryczne - mówi nam Artur Łobanowski, prezes Sponsoring Expert i wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.

- Po oficjalnym przejęciu władzy pierwsze kroki skieruję do następcy Jacka Sasina i będę nalegać, by nie rzucać pieniędzy na poszczególne kluby, ale na całą ligę - mówił nam przed rokiem senator Władysław Komarnicki, były prezes żużlowej ebut.pl Stali Gorzów.

Komarnicki obiecywał, że "stanie na głowie", aby państwowe spółki zakręciły kurek z pieniędzmi na lubelski żużel. Po tym jak Zjednoczona Prawica oddała władzę, a Jacek Sasin opuścił Ministerstwo Aktywów Państwowych, wśród sponsorów Motoru próżno szukać Grupy Azoty i PKO BP. Nie przeszkodziło to jednak "Koziołkom", by po raz trzeci wygrać PGE Ekstraligę.

Już teraz można przypuszczać, że lublinianie będą faworytami rozgrywek również w sezonie 2025, bo przystąpią do niego w niezmienionym składzie. Największą gwiazdą ekipy pozostanie Bartosz Zmarzlik, którego kontrakt z Motorem opiewać ma na kwotę 5-6 mln zł.

Czy historia się powtórzy?

Żużel widział już przypadki hegemonów budowanych za państwowe pieniądze. Unia Tarnów w sezonach 2012-2013 dysponowała dream teamem za sprawą wsparcia Tauronu i Grupy Azoty. Przełożyło się to na "tylko" jeden złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. W kolejnych latach (2013-2025) zespół za każdym razem zdobywał brąz, a gdy kurek ze środkami zakręcono, klub stopniowo popadał w ruinę.

Pieniądze w Tarnowie zjadano na potrzeby bieżące. Klub pozostał z fatalnym stadionem, bo miasto nie widziało potrzeby jego remontu. Gdy przed obecnym sezonem Grupa Azoty zrezygnowała ze sponsorowania "Jaskółek", istniało ryzyko wycofania drużyny z II-ligowych rozgrywek.

Motor Lublin obecnie znajduje się na szczycie, ale korzysta z przestarzałego stadionu, który nie spełnia norm XXI wieku. Miasto chce wybudować nowy obiekt za co najmniej 300 mln zł, ale inwestycja od kilku lat się ślimaczy. Dlatego niektórzy mają obawy, że wkrótce Lublin może powtórzyć historię Tarnowa.

- Nie życzyłabym Motorowi powtórki z Tarnowa, ale podobieństwa są widoczne gołym okiem. Państwowe pieniądze najwidoczniej zostały dobrze wydane, skoro zespół po raz trzeci zostaje mistrzem Polski. Czasem historia jednak kołem się toczy, ale oby tak nie było w przypadku Lublina, bo zrobiono tam naprawdę wiele, aby odbudować żużel w tym ośrodku - komentuje Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów, której przyszło rywalizować przed laty z dream teamem Unii Tarnów.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty