Kaczyński obiecał stadion za 300 mln zł. Wybudują go na terenach zalewowych

Facebook / Krzysztof Żuk / Na zdjęciu: Koncepcja nowego stadionu w Lublinie.
Facebook / Krzysztof Żuk / Na zdjęciu: Koncepcja nowego stadionu w Lublinie.

Polskie doświadczenia powodziowe nie przeszkadzają Lublinowi w planowaniu budowy stadionu na terenach zalewowych. Błędy wytyka NIK, aktywiści ostrzegają: "Ten teren znajduje się za wałem rzecznym". A miasto? - Realizacja została dopuszczona.

Motor Lublin w najbliższą niedzielę może po raz trzeci z rzędu wygrać PGE Ekstraligę. Na nagły renesans klubu żużlowego nie były gotowe władze miasta, dlatego drużyna rozgrywa mecze na starym, zaniedbanym stadionie. Bez wątpienia nie pasuje to do wizerunku już dwukrotnych mistrzów Polski.

Kilka lat temu Polskę obiegły zdjęcia, na których widać było, jak kibice ustawiali się w długich kolejkach po bilet na kilkanaście (!) godzin przed meczem. Po prostu chętnych do obejrzenia meczu jest kilka razy więcej, a na obiekt może wejść 9,5 tys. fanów.

Dlatego też prezydent miasta Krzysztof Żuk obiecał fanom wybudowanie nowej areny. Jest z nią jednak kilka problemów.

NIK ma zastrzeżenia do stadionu w Lublinie

Władze Lublina uznały, że nowy stadion powstanie w lokalizacji, która od początku budziła spore kontrowersje. W pobliżu płynie bowiem rzeka Bystrzyca, teren jest niezwykle cenny pod względem ekologicznym, a na szereg uchybień związanych z inwestycją uwagę zwróciła Najwyższa Izba Kontroli. Miasto planując stadion nie przeprowadziło m.in. "analizy o charakterze przyrodniczym".

Gdy Lublin zabierał się za pomysł budowy obiektu w nowej lokalizacji, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (mpzp) nie pozwalał na taką inwestycję. Ale zmieniono plan.

ZOBACZ WIDEO: Buczkowski nie przeszedł do PGE Ekstraligi. Czy obecnie jest mu zbyt wygodnie?

"Zarówno w projekcie zmiany mpzp, jak i w prognozie nie uwzględniono lokalizacji terenu w obrębie projektowanej formy ochrony przyrody, a także nie oceniono wpływu planowanych zmian na walory przyrodniczo-krajobrazowe, które planuje się objąć ochroną. Nie oceniono wpływu wprowadzanych zmian (w tym lokalizacji stadionu żużlowego wraz z parkingami) na funkcjonowanie przyrodniczego systemu Miasta" - ocenili inspektorzy w raporcie NIK.

"W prognozie nie oceniono skutków realizacji wielkopowierzchniowych obiektów kubaturowych w terenie narażonym na wystąpienie powodzi, a także w terenie z płytko występującymi wodami podziemnymi" - pisali i zwracali uwagę na to, że budowa stadionu w dolinie Bystrzycy "zaburzy cyrkulację powietrza" i doprowadzi do "przekształceń powierzchni ziemi i gleby" o "charakterze stałym, długotrwale wpływającym na stan pokrywy glebowej".

Jak zauważył portal money.pl, od 2018 roku zgodnie z Prawem wodnym nie wolno budować obiektów na terenach zalewowych. W praktyce przepisy te często nie są egzekwowane przez gminy, co potwierdził raport NIK.

Lublin nie rezygnuje z budowy stadionu

W związku z ostatnią powodzią w Polsce, która pokazała, jak dużym problemem są inwestycje na terenach zalewowych, położonych blisko rzek, WP SportoweFakty zwróciły się do urzędu miejskiego w Lublinie z pytaniem, czy projekt będzie kontynuowany w tej lokalizacji i czy nie ma obaw, że ogromne pieniądze zostaną zainwestowane w stadion, który może ucierpieć, bo leży w terenie zagrożonym. Magistrat odpowiedział nam, że nic się nie zmienia w tej materii i stadion będzie realizowany w wyznaczonym miejscu.

- Realizacja została dopuszczona w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego z 2023 r. Projekt planu miejscowego przeszedł etap opiniowania i uzgadniania z właściwymi organami i instytucjami, był skierowany do Wód Polskich. Zgodnie z tym, teren planowanego stadionu jest poza obszarem szczególnego zagrożenia powodziowego - mówi nam Monika Głazik z biura prasowego prezydenta Lublina.

Zapytaliśmy o stanowisko Wody Polskie, ale do momentu publikacji artykułu państwowa instytucja nie odpowiedziała.

Swoje zastrzeżenia ma natomiast Fundacja Wolności, która prowadzi portal Jawny Lublin. To ona od początku zwraca uwagę na to, że budowanie stadionu w pobliżu Bystrzycy wiąże się z ogromnym ryzykiem.

- Ten teren znajduje się za wałem rzecznym, a kilka kilometrów dalej jest Zalew Zembrzycki, który pełni rolę zbiornika przeciwpowodziowego. Przykład Stronia Śląskiego z Dolnego Śląska pokazuje, że taki zbiornik może się przelać. Dlatego jestem w stanie sobie wyobrazić, że jeśli on nie wytrzyma albo wał pęknie, to stadion zostanie zalany - mówi nam Krzysztof Kowalik z Fundacji Wolności.

Dodatkowym problemem w tym miejscu jest wysoki poziom wód gruntowych, na który skarżą się mieszkańcy okolicznych ulic. Zdarza się, że po opadach mają wodę w piwnicy. Dochodzi też do podtopień po intensywnych burzach. - Już NIK na to zwracał uwagę. Dwa kilometry dalej wybudowano Arenę Lublin, stadion piłkarski. Aby mógł on powstać na tak podmokłym gruncie, konieczne było intensywne palowanie tego terenu, co było bardzo kosztowne - zdradza Kowalik.

Co więcej, samo miasto wcześniej wpisało tereny wokół Bystrzycy do Ekologicznego Systemu Obszarów Chronionych, na co również uwagę zwrócił NIK. - Magistrat w kwestii stadionu działa jak dzieci we mgle - komentuje przedstawiciel fundacji, zdaniem którego budowa stadionu w tym miejscu jest "pójściem na skróty".

Stadion za pół miliarda, czyli obietnica Kaczyńskiego

O stadionie żużlowym w Lublinie zrobiło się głośno jesienią ubiegłego roku, gdy w kampanii wyborczej jego budowę obiecał sam Jarosław Kaczyński. Prezes PiS deklarował, że jeśli jego partia wygra wybory, dofinansuje inwestycję z budżetu państwowego.

- Władze miejskie sobie z tym nie dają rady. Ja mogę powiedzieć tak: jeśli będziemy przy władzy, to w przyszłym roku wpiszemy ten stadion do programu inwestycji strategicznych. Dofinansujemy i stadion tak bardzo potrzebny powstanie - mówił Kaczyński w spocie wyborczym.

Problemem są pieniądze. Przed kilkoma laty koszt inwestycji szacowano na 180 mln zł, niedawno mówiło się o 300 mln zł, a teraz niektórzy wspominają nawet o 500 mln zł. - Realny koszt budowy nowego obiektu wskaże dokumentacja kosztorysowa i na jej podstawie zabezpieczymy odpowiednie pieniądze w budżecie miasta - mówi Monika Głazik z lubelskiego magistratu.

Miasto w 2022 roku wybrało projektanta stadionu. Przetarg za kwotę niemal 7,5 mln zł wygrało konsorcjum firm Kavoo Invest z Poznania oraz firmy Sybilski, Wesoły&Partners Constructions z Wrocławia. Całkowity projekt, uwzględniający wycenę obiektu, miał powstać na początku 2024 roku. Tak się jednak nie stało. Biuro projektowe miało zażądać dodatkowych pieniędzy za wykonaną pracę.

- Nadal trwają negocjacje z biurem projektowym - tłumaczy Głazik.

To wszystko wydłuża całą inwestycję. Zniecierpliwieni kibice Orlen Oil Motoru Lublin w połowie 2024 roku zorganizowali nawet "marsz na ratusz", domagając się przyspieszenia budowy.

- Na realizację zadania planujemy pozyskać dofinansowanie z zewnątrz, na przykład z programów rządowych, z ministerstwa sportu, a może jako partnerstwo publiczno-prywatne - informuje pracownica biura prasowego prezydenta Lublina.

Tyle że minister sportu Sławomir Nitras już w styczniu 2024 roku w rozmowie z WP SportoweFakty wykluczył dofinansowanie inwestycji. - Ministerstwo Sportu i Turystyki nigdy - poza Euro 2012 - nie finansowało budowy stadionów. Były ku temu konkretne powody. Nie ma żadnych wątpliwości, że dla mnie priorytetem jest sport powszechny i będę przekładał go nad sport zawodowy. Jestem wytrwanym kibicem i potrafię ocenić realne potrzeby sportu profesjonalnego - powiedział nam Nitras.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty