Od torunian dowiadujemy się, że byli załamani, gdy w piątek zobaczyli, jak przygotowano tor na finał mistrzostw świata juniorów. Nawierzchnia była zupełnie inna niż podczas zawodów PGE Ekstraligi, ale nawet nie to było najgorsze. Przedstawiciele Apatora już przed turniejem byli przekonani, że czekają nas jedne z nudniejszych zawodów w ostatnich latach. Tor został tak mocno przelany wodą, że uniemożliwiło to walkę na dystansie.
Ich odczucia szybko się potwierdziły, bo piątkowe zawody SGP2 były bardzo nudne, a o zwycięstwie decydował jedynie start. Choć przedstawiciele GP od początku mówili, że tor będzie zupełnie inny niż w polskiej lidze i swój cel osiągnęli, to jednak nie mogli być zadowoleni. Okazuje się, że do przygotowania toru w piątek zużyto 3,5 tysiąca litrów wody, gdy zwykle przed meczami KS Apatora Toruń wystarczające okazuje się około 1,7 tysiąca litrów. Warto dodać, że w piątek za przygotowanie nawierzchni odpowiadał Rene Schafer i nie był to dobry pomysł.
Na torunian po piątkowych zawodach spadła spora krytyka, a klub bardzo poważnie rozważał opublikowanie specjalnego oświadczenia, w którym odetną się od sposobu przygotowania toru. Nie dość, że nie brali w nim udziału, to przedstawiciele Grand Prix nawet nie spytali ich o porady. Torunian denerwowało także butne nastawienie części działaczy, którzy podkreślali, że to nie PGE Ekstraliga i dlatego tor będzie zupełnie inny.
ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji
Na szczęście w sobotę wyciągnięto wnioski i przed sobotnim Grand Prix trener Piotr Baron został poproszony o swoje przemyślenia na temat sposobu przygotowania toru. Część ze wskazówek została uwzględniona. Tym razem wielki szacunek należy się dyrektorowi cyklu Philowi Morrisowi, który wziął na siebie odpowiedzialność za przygotowanie toru. Po pierwszej serii wyścigów wybiegł na tor i sam nadzorował wyjątkowo długi proces kosmetyki toru.
Przygotowanie nawierzchni do drugiej serii startów trwało blisko 20 minut. W tym czasie Morris zalecił bronowanie zewnętrznej części toru na drugim łuku. Brytyjczyk wskazywał toromistrzom, gdzie dokładnie mają rozpocząć bronowanie i jak ma ono przebiegać. Choć zabiegi trwały wyjątkowo długo, to trzeba przyznać, że przyniosły skutek. Już chwilę później ścieżkę na zewnętrznej drugiego łuku wykorzystał Fredrik Lindgren, który w niesamowitym stylu przemknął od razu obok Bartosza Zmarzlika i Patryka Dudka. W kolejnych wyścigach ciekawe akcje w tej części toru były już normą. Dzięki temu oglądaliśmy jedne z najciekawszych zawodów w tym roku.
Warto dodać, że podczas kolejnych przerw zabiegi na zewnętrznej były powtarzane, a tor był tylko lekko polewany.
W sobotę było super ściganie jakiego na lidze polskiej nigdy nie zobaczymy!
W piątek było dolane ale młodzi jeździli bez wyobraźni,p Czytaj całość