Robert Lambert na brak sukcesów narzekać nie może. Na arenach międzynarodowych zdobywał wszystkie kolory krążków w rywalizacji globalnej, jak i europejskiej. Na ten najcenniejszy medal - w Speedway Grand Prix czekał jednak do tego sezonu. To właśnie w sobotę został wicemistrzem świata.
- To była mieszanka emocji. Trudno mi w to uwierzyć! Te zawody szły mi jak po grudzie, było słabo, zwłaszcza, gdy kończyłem rundę zasadniczą z zerem. Szczerze mówiąc, to nie oglądałem półfinałów, nie chciałem patrzeć, ale wiedziałem, jaka jest sytuacja i kiedy Fredrik awansował do finału, to z bólem serca zerkałem w ekran. Fredrik był trzeci, raz czwarty. Teraz już jestem bardzo szczęśliwy, bo ciężka praca się opłaca - mówił Lambert na antenie Eurosportu.
Brytyjczyk w tym sezonie chciał zrealizować jeden z głównych celów, jakim było zwycięstwo w zawodach Grand Prix. Czekał na to bardzo długo. - To był frustrujący rok do pewnego momentu. Długo nie mogłem odnieść upragnionego triumfu, ale udało mi się to odhaczyć po rundzie w Vojens - skomentował.
W sobotę na Motoarenie Lambert wywalczył zaledwie siedem punktów. Taki wynik dał mu dopiero dziesiątą lokatę. - Nie wiem, dlaczego poszło mi tak źle. Nieważne. Niesamowite jest teraz to, że kończę sezon ze srebrnym medalem! - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Przedpełski pośpieszył się z odejściem z PGE Ekstraligi?