Coś się zaczyna i coś się kiedyś kończy. Tak jest w przypadku Leona Madsena i jego współpracy z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Jeszcze niedawno fani w tym ośrodku nie wyobrażali sobie tego, że Duńczyk pojedzie w polskiej lidze w innych barwach niż te biało-zielone. Ostatecznie jednak tak się stanie, bowiem Duńczyk po ośmiu sezonach startów w klubie z północy województwa śląskiego zdecydował się na zmianę otoczenia. Wybór padł na NovyHotel Falubaz Zielona Góra.
I choć o tym transferze mówiło się od wielu tygodni, a fani częstochowskiego klubu zdążyli się pogodzić z tym faktem, tak zabolało ich zachowanie zawodnika. Żużlowiec, który stał się jedną z legend Włókniarza, z dumą ogłosił nowego pracodawcę. Fani wytknęli mu jednak to, że zabrakło klasy, by pożegnać się z dotychczasowym środowiskiem, które widziało w nim bohatera.
Podobnego zdania jest prezes Krono-Plast Włókniarza Michał Świącik.
- Do 31 października Leon Madsen pozostaje naszym zawodnikiem, ale z żalem obserwuję ostatnie doniesienia medialne o jego rzekomym kontrakcie z Falubazem Zielona Góra. Do dziś, oficjalnie nie otrzymaliśmy żadnych informacji o jego odejściu - ani ja, ani nikt z zarządu. Prosimy o spotkanie od ostatniego meczu. Jest to dla mnie osobiście bardzo trudna sytuacja. Leon przez 8 lat był nie tylko liderem naszego zespołu, ale również częścią naszej żużlowej rodziny. Zawsze cieszył się specjalnym zaufaniem, zarówno ze strony klubu, trenerów, jak i kibiców - powiedział działacz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Madsen w barwach Włókniarza w latach 2017-2024 wystąpił w 131 meczach, w których wyjeżdżał do 690 wyścigów. Zdobył 1515 punktów i 80 bonusów, co przekłada się na średnią biegową 2,31 i ponad 12 oczek na każde spotkanie.
- Zaledwie kilka miesięcy temu Leon wielokrotnie zapewniał mnie, że nigdzie nie odejdzie, że kocha ten klub, a Częstochowa jest dla niego drugim domem. Pamiętam, jak w trudnych momentach, również tych prywatnych, wspieraliśmy go jako klub i nie tylko. To były chwile, w których wydawało się, że jest prawdziwy. Nawet jego najbliżsi - rodzina, która gościła w klubowej loży Włókniarza podczas GP w Warszawie - wyrażała wdzięczność za pomoc, jakiej udzielaliśmy Leonowi, a tato zapewniał mnie, że Leon obiecał, że z Częstochowy nie odejdzie - dodał działacz.
- Dlatego tym bardziej dziwi mnie forma, w jakiej może dochodzić do zakończenia tej współpracy. Rozumiem sportowe realia, ale jestem rozczarowany, że po tych wszystkich latach, podczas których Leon był naszym liderem, muszę komentować jego potencjalne odejście w taki sposób. Najbardziej szkoda kibiców, którzy przez te lata widzieli w nim "króla Częstochowy". To oni odczują to najbardziej, bo Leon był nie tylko zawodnikiem - był częścią ich sportowego życia. Żal mi, że w taki sposób muszę żegnać kogoś, kto miał tutaj wszystko, co potrzebne do tego, by pozostać ikoną na zawsze - przyznał otwarcie Michał Świącik.