Jeszcze niedawno wydawało się, że w Rawiczu zacznie funkcjonować klub, który powalczy nawet o awans na drugi poziom rozgrywkowy. Po masie zawirowań związanych głównie z prezesem ostatecznie Kolejarz w sezonie 2024 nie wystartował. Mimo wielu problemów pojawiło się pewne światełko w tunelu.
Co prawda, jak przekazał nam burmistrz gminy Rawicz, pomimo formalnie funkcjonującego zarządu Kolejarza, w praktyczne ze względu na sytuację finansową klub nie działa. Aczkolwiek on sam wraz z wiceburmistrzem prowadzą rozmowy z różnymi osobami, które mogłoby być założycielami nowego ośrodka. Ta decyzja jednak wymaga czasu.
- Samorząd nie może prowadzić klubu, może go jedynie wspierać, dlatego potrzebna jest grupa osób, która utworzy stowarzyszenie. Ono może odpowiadać za prowadzenie nowego ośrodka. Nie ma konieczności, aby drużyna od razu startowała w lidze. Naszym celem jest uratowanie stadionu i stworzenie możliwości otrzymania licencji. Chcemy, aby żużel ponownie odrodził się w Rawiczu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Grzegorz Kubik.
ZOBACZ WIDEO: "Wysysa z niego wszystko". Bajerski o przyczynie słabszej formy Huckenbecka
Nasz rozmówca podkreśla, że w regionie jest wiele ludzi, którzy kochają "czarny sport". Nie da się jednakże obecnie jednoznacznie określić, czy uda się ich przekonać. Ważny będzie również lider, który stanie na szczycie całego przedsięwzięcia, a znalezienie takiego człowieka zawsze jest największym wyzwaniem. Jeśli to się jednak powiedzie, można później myśleć o organizacji różnych zawodów. Decyzja o drużynie ligowej byłaby już w gestii nowego klubu.
- Jest szansa, że motocykle żużlowe powrócą na rawicki stadion. Wierzę, że się to uda, ale jestem daleki od składania wiążących deklaracji. Między nadzieją a rozczarowaniem jest wąska granica. Na ten moment robimy, co w naszej mocy, aby uratować żużel w Rawiczu. Byłbym szczęśliwy, gdyby się to udało - podsumowuje Grzegorz Kubik.