Była dyskwalifikacja, będzie mistrzostwo świata? Zmarzlik może w Vojens wziąć "złoty rewanż"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik z lewej, Fredrik Lindgren z prawej
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik z lewej, Fredrik Lindgren z prawej
zdjęcie autora artykułu

Przy okazji Grand Prix Danii w Vojens nie sposób nie wrócić do wydarzeń sprzed roku. Bartosza Zmarzlika zdyskwalifikowano za założenie złego kevlaru na poprzedzającą turniej próbę czasową. Polak nie mógł potem walczyć o zapewnienie sobie mistrzostwa.

Indywidualne mistrzostwo świata, czwarte w swojej karierze, ostatecznie sobie zapewnił, lecz dopiero... w ostatnim wyścigu ostatniego turnieju, który miał miejsce dwa tygodnie później. W Danii doszło bowiem do absurdalnej sytuacji, która mogła odebrać zdecydowanie najlepszemu zawodnikowi ubiegłego roku złoto. A na pewno postawiła go w znacznie trudniejszym położeniu w kontekście rywalizacji o medal z najcenniejszego kruszcu.

Wówczas Bartosz Zmarzlik przyjechał do Vojens z przewagą 24 punktów nad Fredrikiem Lindgrenem. Łatwo więc policzyć, że w teorii nie musiałby nawet kończyć zawodów przed Szwedem, żeby na finał do Torunia jechać pewnym zdobycia tytułu. Nasz rodak wziął udział w popołudniowej próbie czasowej, a na kilkadziesiąt minut przed wieczornym turniejem gruchnęła wiadomość o jego dyskwalifikacji.

Powodem tego było założenie przez Zmarzlika... złego kevlaru na próbne jazdy. Złego, tzn. bez widocznej na popiersiu flagi narodowej, logo FIM i emblematu jednego ze sponsorów cyklu Grand Prix. Niecelowe niedopatrzenie ze strony lidera klasyfikacji wykorzystały skrzętnie władze, skreślając go z listy startowej, zamiast np. ukarać go finansowo. Lindgren był w Danii drugi, więc zmniejszył dystans aż o 18 punktów. Wszystko rozstrzygało się wobec tego na Motoarenie. Tam podrażniony reprezentant Polski udowodnił w najlepszy możliwy sposób, że jest numerem jeden i po tym, jak triumfował w zawodach, zdobył mistrzostwo.

Mija rok, a sytuacja w tabeli jest dość podobna. Zmarzlik znów prowadzi, a Lindgren znów jest za nim. Tym razem strata szwedzkiego żużlowca wynosi 17 "oczek", dlatego chcąc być w pełni spokojnym przed rywalizacją w Toruniu w sobotę 28 września, Polak musi ukończyć tę w Vojens przed nim i to z zapasem minimum 4 punktów. Oczywiście, realną szansę na złoty medal zachowuje jeszcze trzeci Robert Lambert, ale on traci do Zmarzlika więcej, bo 24 punkty.

O to, aby drugi raz w życiu zapewnić sobie tytuł na jedne zawody przed końcem czempionatu (udało się to polskiemu żużlowcowi w sezonie 2022 - przyp. red.), będzie trudno. To Lindgren jest w ostatnim czasie najskuteczniejszy w stawce, o czym świadczą aż cztery rundy z rzędu kończone na podium. Zmarzlik miał w pewnym momencie nawet 27 punktów zapasu, ale zaliczył dwa słabsza występy i prawię połowę stracił. Zanosiło się, że zaliczy i trzecią bardziej niemrawą imprezę, jednakże przed kilkoma dniami w Rydze wyrwał w finale zwycięstwo, pokonując właśnie szwedzkiego matadora.   ZOBACZ WIDEO: Kurtz i Rew zawiedli Rusieckiego? Ta reakcja mówi wszystko

Z wyjątkiem wspomnianego incydentu Vojens to dobre miejsce dla polskiego mistrza. Wtedy, kiedy nikt nie znajdował powodów, żeby go dyskwalifikować, notował na tamtejszym obiekcie świetne rezultaty. Wygrał w 2019 i 2022, a w 2021 był drugi. Lindgren i Lambert też tam potrafili jechać szybko i stawać na podium, więc dla Zmarzlika szykuje się kolejny niezwykle wymagający wieczór.

Doskonale wiadomo, że o inne cele jadą pozostali nasi reprezentanci. Dominikowi Kuberze wyraźnie uciekła czołowa szóstka, ale wciąż może on zrobić sobie dobry podkład pod ewentualną stałe zaproszenie na cykl 2025. To wydaje się, że uciekło już Szymonowi Woźniakowi, który w ostatnich tygodniach znajduje się w głębokim kryzysie. Maciej Janowski błysnął niedawno w Rydze, lecz on akurat nigdy nie przepadał za torem w Vojens.

Gospodarzom po kontuzji Mikkela Michelsena (zastąpi go Kim Nilsson) i Leona Madsena pozostanie kibicować Rasmusowi Jensenowi (zastąpi tego drugiego) i jadącemu z "dziką kartą" Andersowi Thomsenowi, który miejscowy owal zna doskonale, a najpewniej najlepiej z całej stawki. Na co dzień ściga się bowiem w miejscowym zespole Soenderjylland.

Uczestnicy GP Danii w Vojens:

Bartosz Zmarzlik (Polska) #95 Fredrik Lindgren (Szwecja) #66 Martin Vaculik (Słowacja) #54 Jack Holder (Australia) #25 Robert Lambert (Wielka Brytania) #505 Daniel Bewley (Wielka Brytania) #99 Andrzej Lebiediew (Łotwa) #29 Kai Huckenbeck (Niemcy) #744 Dominik Kubera (Polska) #415 Szymon Woźniak (Polska) #48 Jan Kvech (Czechy) #201 Max Fricke (Australia) #46 Maciej Janowski (Polska) #71 Kim Nilsson (Szwecja) #233 Rasmus Jensen (Dania) #67 Anders Thomsen (Dania) #16

Frederik Jakobsen (Dania) #17 Mads Hansen (Dania) #18

Początek próby czasowej: sobota, godz. 15:00 Początek turnieju: sobota, godz. 19:00

Prognoza na sobotę (za: pogoda.wp.pl): Temperatura: 12°C Deszcz: 0.0 mm Wiatr: 18 km/h

Klasyfikacja generalna Speedway Grand Prix 2024:

M Zawodnik Kraj Suma
1.
Polska
141
2.
Szwecja
124
3.
Wielka Brytania
117
4.
Słowacja
102
5.
Dania
101
6.
Wielka Brytania
100
-
-----
7.
Australia
95
8.
Polska
78
9.
Dania
76
10.
Łotwa
61
11.
Australia
56
12.
Polska
55
13.
Niemcy
54
14.
Australia
47
15.
Czechy
36
16.
Polska
30
17.
Wielka Brytania
23
18.
Polska
12
19.
Polska
6
20.
Wielka Brytania
4
21.
Czechy
4
22.
Polska
3
22.
Łotwa
3
24.
Słowenia
2
24.
Niemcy
2
26.
Szwecja
1
26.
Łotwa
1
28.
Polska
0
28.
Polska
0
28.
Niemcy
0
28.
Łotwa
0
28.
Polska
0
28.
Niemcy
0
Źródło artykułu: WP SportoweFakty