Żużel. Motor Lublin rozbił Unię Leszno, ale nadal ma spory margines. "Możemy prezentować się jeszcze lepiej"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
zdjęcie autora artykułu

Zwycięstwem 55:35 zakończyło się spotkanie Orlen Oil Motoru Lublin z Fogo Unią Leszno w ramach 13. rundy PGE Ekstraligi. W spotkaniu tym cztery razy na torze pojawiał się Fredrik Lindgren, kończąc je z czterema punktami oraz dwoma bonusami na koncie.

Wynik Szweda był zatem jednym z najsłabszych w tym sezonie. Swój występ zaczął on od podwójnego zwycięstwa w parze z Bartoszem Zmarzlikiem. Później jednak w trzech startach zaledwie zdublował dorobek z pierwszego wyścigu. Co zatem mogło mieć znaczący wpływ na jego postawę w drugiej części spotkania?

- Wycofano mnie z trzeciego wyścigu, co osłabiło nieco moją jazdę. Na mój czwarty bieg zepsułem całkowicie ustawienia, a tak naprawdę był to dopiero mój trzeci start. W wyścigu nominowanym czułem się jednak ponownie dobrze na motocyklu. Wówczas było znacznie lepiej - skomentował krótko swój występ przeciw Fogo Unii Leszno Fredrik Lindgren w rozmowie z WP sportoweFakty.

Zmiana, o której wspomniał nasz rozmówca, to zastąpienie go Bartoszem Jaworskim w 10. biegu. Szwed podkreśla jednak, że jeśli chodzi o ten manewr, to ta sytuacja nie była dla niego niespodziewaną.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto

Można wybić się z rytmu

- Tak naprawdę sztab szkoleniowy miał taki plan już przed rozpoczęciem tego spotkania. Mieliśmy tak zrobić, nie byłem zatem zaskoczony. Czasami jednak w takiej sytuacji jest trudno, ponieważ wtedy gdy opuszcza się jedną serię, nie do końca śledzi się wszystko, co się dzieje na torze i można nieco wypaść z rytmu - wyjaśnił.

Lubelskie Koziołki odprawiły leszczyńskie Byki z bagażem 20 punktów (pamiętając o nieobecności Janusz Kołodzieja). Różnica ta była zatem dużo wyraźniejsza niż przy wcześniejszym zwycięstwie z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa 48:42. Czy zatem forma lubelskiego Orlen Oil Motoru Lublin jest już odpowiednia, zwłaszcza krótko przed fazą play-off?

- Nadal uważam, że stać nas na jeszcze więcej. W tym meczu wykonaliśmy nasze zadanie, jednak myślę, że możemy prezentować się jeszcze lepiej - podkreślił krótko Lindgren.

Ten zespół może wygrać wszędzie

Ostatnia potyczka w rundzie zasadniczej czeka lubelski zespół we Wrocławiu. Na torze zmierzą się zatem aktualni drużynowi wicemistrzowie Polski z zespołem, który w ubiegłym roku wywalczył tytuł. Poprzedni taki pojedynek na Stadionie Olimpijskim miał miejsce w finale PGE Ekstraligi sezonu 2024 i wówczas wyraźnie górą byli lublinianie, wygrywając 55:35. Wtedy jednak wrocławian dopadły kontuzje, a i przed kolejnym spotkaniem w składzie zabraknie Taia Woffindena, leczącego uraz.

Fredrik Lindgren liczy na zwycięstwa w kolejnych rundach cyklu Speedway Grand Prix
Fredrik Lindgren liczy na zwycięstwa w kolejnych rundach cyklu Speedway Grand Prix

- Wiem, że ten zespół nadal ma pewne problemy z kontuzjami. Zawsze trudno jeździ się wyjazdowe spotkanie we Wrocławiu. Przeważnie rywale są naprawdę mocni i szybcy na własnym torze. My jednak w takiej dyspozycji jesteśmy w stanie wygrać wszędzie. Za całą pewnością również w kolejnym meczu naszym celem będzie zwycięstwo - zaznaczył reprezentant Szwecji.

Niebawem rozpocznie się faza play-off w PGE Ekstralidze. Lindgren wyraźnie jednak podkreśla, że przeciwnik, z którym przyjdzie rywalizować Orlen Oil Motorowi Lublin, nie ma dla niego większego znaczenia.

- Szczerze mówiąc, to tak naprawdę o tym nie myślę. Będzie, co ma być i to po prostu wszystko - skomentował krótko.

Zakończy sezon z indywidualnym sukcesem?

W przyszłym tygodniu do rywalizacji wraca cykl Speedway Grand Prix. Runda na Principality Stadium w Cardiff jest z pewnością jedną z największych w sezonie, a na tym obiekcie nasz rozmówca miewał dobre występy. Przed przerwą Lindgren awansował na czwartą pozycję w serii i przed kolejnymi turniejami jego plany są bardzo ambitne.

- Mam do wykonania zadanie, którym jest zgromadzenie sporej ilości punktów w rundach, które pozostały do końca cyklu (w Cardiff, Wrocławiu, Rydze, Vojens i Toruniu - przyp. red.). Tak naprawdę spróbuję wygrać każdy z tych turniejów serii, w których wystartuję. Runda w Cardiff jest następna, z całą pewnością tam również będę chciał zwyciężyć.

Szwed dobrze rozpoczął rywalizację w serii. Później przyszły słabsze występy w Warszawie i Landshut, przez co wypadł on na chwilę z czołówki. Wrócił do niej w kolejnych odsłonach i nadal ma spore szanse na jeden z medali. Czy zatem Lindgren sądzi, że jego dyspozycja przed decydującą częścią sezonu jest już optymalna, jeśli chodzi o ważne, indywidualne występy?

- Musimy zaczekać i zobaczyć, co się wydarzy. Z pewnością jednak dam z siebie wszystko i włożę w ostatnie rundy 100 proc. wysiłku. To wszystko, co mogę zrobić. Na końcu zobaczymy, czy uda mi się odnieść jakiś sukces - zakończył z uśmiechem rozmowę z WP SportoweFakty Fredrik Lindgren.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także: Buczkowski skomentował swój stan zdrowia po upadku. "Adrenalina nadal działała" Nowak zapytany o zderzenie z Pedersenem. "Pomidor"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty