Birmingham Brummies to klub z długą historią, acz niezbyt bogatą w sukcesy. W sezonie 2024 Brummies, za sprawą charyzmatycznego promotora Nigela Tolleya, po dziesięciu latach przerwy wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Jako beniaminek nie mieli łatwego zadania jeśli chodzi o kompletowanie składu. Udało im się sprowadzić Steve'a Worralla, Leona Flinta, Wiktora Lamparta, Toma Brennana, Vaclava Milika, Piotra Pawlickiego i właśnie Zacha Cooka.
Na "papierze" wydawało się, że składowi brakowało mocy. Na Wyspach Brytyjskich w trakcie sezonu można rozwiązywać kontrakty z zawodnikami i podpisywać nowe. Było więc oczywiste, że Brummies będą w przeciągu sezonu szukać zmian.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
Pierwszy miejsce w zespole stracił Vaclav Milik, którego zastąpił Justin Sedgmen. Później klub ogłosił zakontraktowanie Fredrika Lindgrena. Dla Szweda, swojego czasu legendy Wolverhampton Wolves, był to powrót na Wyspy po siedmiu sezonach przerwy.
Do końca nie było jednak jasne kogo ma zastąpić w składzie. Ostatecznie decyzją działaczy postanowiono rozwiązać umowę z Zachiem Cookiem. Tym samym Australijczyk stracił miejsce w zespole.
Brummies jednak przeżywają dalsze problemy. W ostatnim czasie we znaki daje się kontuzja Steve'a Worralla. Jak wiemy na Wyspach obowiązuje instytucja "gościa". Tak się złożyło, że w pojedynku przeciwko Sheffield Tigers w tej roli w barwach Birmingham wystąpił... Zach Cook. W spotkaniu tym wywalczył aż dziesięć punktów w pięciu startach.
To jednak nie koniec tej zagmatwanej historii. Kontuzja Worralla (zapalenie błędnika) okazała się na tyle poważna, że klubowi z Perry Barr zezwolono na 28-dniowy transfer medyczny za Brytyjczyka.
Decyzją Tolleya w ramach owego transferu medycznego do Brummies zakontraktowano... właśnie Cooka. Zach ponownie wystąpił w kolejnym meczu przeciwko Sheffield, kiedy to wywalczył sześć punktów i trzy bonusy w czterech startach.
Tak więc Cook przeszedł drogę od regularnego członka zespołu Birmingham, przez gościa, po transfer medyczny. Na Wyspach nie warto palić za sobą mostów. Nigdy nie wiadomo, czy w przeciągu kilku tygodni nie wróci się do dawnego klubu.
Czytaj także:
Cook oraz Kurtz to za mało. Daniel Bewley nie dokończył zawodów
Drużyna Wojdyły pokazała moc. Słaby występ Jacka Holdera