Żużel. Menedżer Janusza Kołodzieja zszokowany. "Na takim torze Unia nie wygra już meczu"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski

Fogo Unia Leszno wygrała z ZOOleszcz GKM-em 47:43. Pozostał niedosyt, bo gospodarze, którzy walczą o przetrwanie, liczyli także na bonus. Krzysztof Cegielski nie gryzie się w język i mówi o niezrozumiałych dla niego ruchach leszczyńskiego klubu.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Fogo Unia Leszno miała walczyć w meczu z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz o pełną pulę, a ledwie wygrała. Niewiele brakło, że z kompletu punktów cieszyliby się goście. Co się stało?

Krzysztof Cegielski, menedżer Janusza Kołodzieja: Obserwowałem to wszystko z boku i byłem naprawdę zszokowany. Przede wszystkim przygotowaniem toru, bo miałem na uwadze, że klub z Leszna przystępował do tego pojedynku z zawodnikami, którzy dopiero co wyszli z poważnych kontuzji. Tymczasem nawierzchnia była naszykowana pod ludzi w stu procentach zdrowych. Chichot polega na tym, że dzień wcześniej byliśmy z Januszem w Grudziądzu. Był wtedy bardzo szczęśliwy, bo zaliczył trzeci dobry start po finale IMP w Łodzi i meczu w Zielonej Górze. Sam mówiłem mu, że jedzie lepiej, niż można było się spodziewać. Po tych występach jechał na domowy tor, gdzie w teorii powinien mieć najmniejsze obawy. Tymczasem spotkał się z bardzo trudną nawierzchnią, która wymagała dobrej kondycji i dużego luzu, a Janusz aż w takiej formie jeszcze nie jest. Mam wrażenie, że Andrzej Lebiediew też.

Czy pana zdaniem klub chciał przygotować tor w ten sposób, czy sprawy wymknęły się spod kontroli?

Nie wiem, nie odpowiem panu na to pytanie. Po zawodach słuchałem wypowiedzi prezesa i innych ludzi. Nikt nie mówił za bardzo o torze. Tylko Janusz w mix-zonie w Canal+ o tym wspomniał. Pojawiło się za to zganianie na silniki i tunerów.

Niesłusznie?

Uważam, że to nie przystoi. Mecz zawalili Janusz z Andrzejem, więc ktoś mógłby wyciągnąć wniosek, że mają zastrzeżenia do tunera. Ja mogę mówić za swojego zawodnika i zapewniam, że to nie ma nic wspólnego z silnikami Ashleya Holloway'a. One były i są doskonałe, więc absolutnie nie zamierzam wchodzić w taką narrację. Współpracujemy z tym tunerem od wielu lat i jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie zamierzamy nic zmieniać. Patrzę też na inne kluby w Polsce, takie jak Motor czy Sparta i zwracam uwagę, czy tam zawodnicy jeżdżą na silnikach, które Unia obecnie preferuje. Nie dostrzegam tego. Nie widziałem też tego w finałowym biegu Speedway of Nations. Pod taśmą ustawiło się czterech żużlowców i trzech miało silniki od Ashleya Holloway’a. To chyba najlepsza odpowiedź na pytanie, który tuner, gdzie obecnie jest. Dla mnie skupianie się na silnikach nie jest zatem dobrym tokiem myślenia. Janusz nie zawalił tego spotkania ze względu na jednostki napędowe. Jeszcze raz przypomnę, że po kontuzji odjechał trzy mecze i sprzęt był w porządku.

ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"

Fogo Unia jest teraz w trudnej sytuacji. Czy widzi pan jeszcze szanse na utrzymanie?

Zanim odpowiem, to chciałbym dodać, że tak naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, czy Unia wygrała z GKM-em różnicą czterech, czy dziewiętnastu punktów. Najbardziej chodzi o to, że jest niesmak, bo to zwycięstwo zostało zrobione w niefajnej atmosferze. Raz, że ledwie się udało, a dwa, że nie ma sprecyzowanych przyczyn tak nikłej przewagi. To spory problem. Z drugiej strony bonus dla GKM-u był dość prawdopodobnym scenariuszem, bo nie zawsze można pojechać idealne spotkanie. Unia wygrała jednak mecz i teraz to samo musi zrobić w kolejnych dwóch na domowym torze, a także liczyć na potknięcia NovyHotel Falubazu lub GKM-u.

Widzi pan większe szanse na wpadki Falubazu czy GKM-u?

Obie te drużyny spisują się dobrze. Falubaz pokazał się świetnie w derbach na torze w Gorzowie. Przegrali, ale wracali z podniesionymi głowami. Unia wygrała, ale takiego poczucia w jej przypadku już nie mam. Atmosfera w tych ekipach jest zupełnie inna. Poza tym to rywale mają wszystko w swoich rękach. Jeśli nie zawalą tematu na własnym torze, to się utrzymają. Fogo Unia musi się oglądać, a przy okazji wygrać ze Spartą i Stalą.

Czy Fogo Unia pokona te zespoły na takim torze, jak widzieliśmy w niedzielę?

Oczywiście, że nie. Jeśli nic się nie zmieni, to Unia nie wygra już ani jednego meczu. Ta drużyna ma zawodników świeżo po kontuzjach, którzy nie będą na tyle sprawni, by jechać na sto procent w takich warunkach. Gdyby ich zdrowie było idealne, to nikt by nie marudził. Janusz też.

Wypowiedź Janusza Kołodzieja po meczu w mix-zonie była szokująca dla wielu kibiców. Naprawdę jeden upadek mógłby w jego przypadku oznaczać koniec jazdy na żużlu?

Naprawdę. Janusz dobrze wie, co mówi. Ostatni uraz barku i główki kości ramiennej był bardzo poważny. Wszystko jest podrutowane. Zawodnik ma zgodę na jazdę, ale ciągle się rehabilituje. Na razie jedzie na tyle, ile może, ale od razu uprzedzam kolejne pytanie i zapewniam, że nikomu nie stwarza zagrożenia. Nigdy nie zrobił nikomu krzywdy i tym razem też proszę się o to nie martwić. Chce pomagać na tyle, ile może swojej drużynie.

Czy Janusz rozważa wcześniejsze zakończenie sezonu, gdy sytuacja Fogo Unii będzie już klarowna?

Nie wiem i nie chcę wybiegać tak daleko. Do meczu z GKM-em byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony jego postawą. Widziałem też w nim wielką radość, bo szło mu świetnie, a miał spore obawy. Cieszył się z jazdy, był przeszczęśliwy i ustaliliśmy, że właśnie tak ma dokończyć sezon. W niedzielę wszystko mu przeszło i nie chodzi nawet o wynik. On zaakceptowałby porażkę, gdyby to była normalna walka z przeciwnikami. Na pewno nie mówiłby ani o silnikach, ani torze. Nie mógł jednak przemilczeć, że nawierzchnia mu przeszkodziła, bo tak naprawdę było ze względu na jego stan zdrowia. Poza tym linie jazdy, które lubi on i Andrzej Lebiediew, były wyłączone. Innym to pasowało? Możliwe, ale Januszowi nie mogło, bo jego sytuacja jest teraz taka, a nie inna.

Czuję, że wraz z Januszem jesteście rozgoryczeni. Zapytam zatem krótko: czy deklaracja o pozostaniu w Fogo Unii Leszno na kolejny sezon jest aktualna?

Jest aktualna. Nie przesadzajmy, bo miłość Janusza do Unii Leszno potrafi różne rzeczy przetrwać. To tylko jeden mecz, więc generalne podejście się nie zmienia.

Mówił pan jednak o dwóch warunkach. Unia musi istnieć, co jest oczywiste i zbudować skład gwarantujący awans. Rozmawialiście już w klubie o wizji drużyny?

Nie jesteśmy z Januszem od budowania składu. Na rozmowy o wizji składu i przyszłości przyjdzie czas. Z naszej strony nic się nie zmienia, ale jest jeszcze Unia, która przecież też może mieć różne plany względem zawodnika. Spokojnie czekamy. Na szczęście jeszcze nic się nie zamknęło. Na dyskusję o PGE Ekstralidze czy Metalkas 2. Ekstralidze przyjdzie czas. Zapewniam, że atmosfera tych rozmów będzie taka sama, jak byłaby w ubiegły piątek przed pojedynkiem z ZOOleszcz GKM-em.

Zobacz także:
Rozbiór GKM-u? Działacz zabrał głos
Niepokojące słowa Kołodzieja

Źródło artykułu: WP SportoweFakty