Problemy Szarży Wrocław nagłośniliśmy w ostatni wtorek. To mały klub speedrowerowy, który korzysta z toru znajdującego się na terenie Zespołu Szkół Podstawowych nr 9 przy ul. Krajewskiego. Dzieci w ostatnich latach trenowały tam i brały udział w zawodach. Tyle że trzech mieszkańców narzeka na hałas, jaki dochodzi z obiektu. Generowany jest on głównie przez agregat prądotwórczy i spikera.
Mieszkańcy wygrali z klubem
Zażarta postawa kilku wrocławian doprowadziła do skazania Adriana Kocura, jednego z działaczy Szarży, za zakłócanie spokoju. Z kolei dyrekcja ZSP nr 9 nie przedłużyła klubowi umowy na korzystanie z obiektu. Po naszym tekście Urząd Miejski we Wrocławiu obiecał, że poszuka dla fanów speedrowera nowej lokalizacji, w której można by utworzyć tor.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Na ten moment mieszkańcy wygrali z klubem. We wtorkowy poranek Szarża Wrocław poinformowała, że zaplanowane na weekend GP Wrocławia nie dojdzie do skutku. Jeden z wariantów zakładał, by zorganizować zawody w bardzo skromnej formule - bez nagłośnienia, poczęstunku i dostępu do przenośnej toalety, ale działacze naraziliby się w ten sposób na konsekwencje prawne.
"Po analizie sytuacji i ocenie realnych zagrożeń, a także konsultacji z dwoma kancelariami prawnymi, musiałem podjąć decyzję o rezygnacji. Po dokładnym przeanalizowaniu akt sprawy toczącej się wobec mojej osoby obecnie w sądzie, straciłem zaufanie zarówno do przedstawicieli Urzędu Miasta, jak i Dyrekcji Zespołu Szkół nr 9, na terenie którego znajduje się tor speedrowerowy" - oświadczył Adrian Kocur z Szarży Wrocław w specjalnym oświadczeniu.
Kocur, który wskutek postawy kilku mieszkańców, ma do zapłacenia grzywnę w wysokości 500 zł orzeczoną przez sąd, "nie może sobie pozwolić na kolejną sprawę na policji czy w sądzie tylko po to, by sprawić przyjemność kilkudziesięciu osobom".
"Podpisane porozumienie między szkołą a klubem, które miało zapewnić nam stabilność i bezpieczeństwo, okazało się bezwartościowym dokumentem. Podczas policyjnych zeznań można było się go po prostu wyprzeć lub 'zapomnieć', co w nim było zapisane" - dodał w oświadczeniu działacz Szarży Wrocław.
Kocur zdradził też, że jedna z osób, która brała udział w sprawie przeciwko niemu, złożyła fałszywe zeznania. Działacz zamierza to udowodnić w trakcie apelacji. Uderzył też w miejskich urzędników, którzy sprawili, że grupa ok. 70-80 dzieci została pozbawiona miejsca do treningów.
"Departament Edukacji UM we Wrocławiu wielokrotnie zapewniał, że nie dopuści do sytuacji, w której dzieci zostaną pozbawione miejsca do uprawiania sportu. Dziś z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć: 'Nie udało Wam się dotrzymać złożonej nam obietnicy'. Tak, nasze dzieci, nasza drużyna seniorów - nie mają gdzie startować" - oświadczył Kocur.
"W związku z powyższą sytuacją, sprawa zostanie zgłoszona do Rzecznika Praw Dziecka. Decyzje podjęte przez władze miasta prowadzą do odebrania dzieciom dostępu do toru sportowego, co stanowi naruszenie ich prawa do aktywności fizycznej, rozwoju oraz równego dostępu do infrastruktury sportowej" - zadeklarował działacz Szarży Wrocław.
Klub odpowiada miastu
Magistrat w oświadczeniu dostarczonym WP SportoweFakty zwrócił uwagę na to, że tor na terenie Zespołu Szkół Podstawowych nr 9 przy ul. Krajewskiego powstał w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. Regulamin WBO stanowi, że zorganizowane w ten sposób projekty muszą być ogólnodostępne, a zawieranie umów np. z klubem sportowym ograniczają jego dostępność dla innych mieszkańców.
"Ten sam Urząd Miasta jeszcze rok temu nakłaniał nas do składania projektu WBO, aby powstał nowy tor z pełną infrastrukturą. Jednak inne kluby - jak Barons Wrocław - mogą korzystać z obiektu sportowego wybudowanego za środki WBO. Klub ten trzykrotnie uzyskał fundusze na rozwój swojego obiektu. Czy w jednym urzędzie mogą obowiązywać różne zasady?" - zapytał w swoim oświadczeniu Kocur.
Szarża Wrocław nie podejmie się organizowania zawodów przy ul. Krajewskiego, dopóki nie uporządkuje kwestii formalno-prawnych i nie uzyska oficjalnej zgody na organizację wydarzeń w tej lokalizacji. Działacze biorą pod uwagę znalezienie obiektu zastępczego w innym mieście.
Równocześnie pod znakiem zapytania stoi rozegranie we Wrocławiu zawodów speedrowerowych rangi mistrzostw Polski w sezonie 2025.
Kocur zapewnił też, że Szarża Wrocław nigdy nie blokowała mieszkańcom dostępu do obiektu przy ul. Krajewskiego. "Prawda jest taka, że poza nami praktycznie nie ma na niego chętnych. Oczywiście zdarza się, że dzieci przychodzą na tor i korzystają z niego przez kilka minut, jeżdżąc luźne okrążenia - i nigdy nie spotkały się z żadnymi ograniczeniami z naszej strony. Co więcej, kilkukrotnie podczas naszych zajęć zapraszaliśmy dzieci z zewnątrz do wspólnych treningów. Miały one możliwość spróbowania swoich sił w wyścigu z naszymi zawodnikami, a także poznały zasady tej dyscypliny" - czytamy w jego oświadczeniu.
- Rozumiemy oczywiście argumenty mieszkańców pobliskich bloków, którym przeszkadza hałas. Bierzemy także pod uwagę potrzeby wrocławskiego klubu "Szarża Wrocław", który potrzebuje toru, by trenować i organizować zawody. Dlatego znajdziemy nowe miejsce, które nie będzie przeszkadzało mieszkańcom, a da dobre warunki i zaplecze klubowi speedrowerowemu - zapewnia pracownica magistratu (więcej TUTAJ).