Żużel. Przegrali mecz, ale mogą czuć satysfakcję? "Falubaz naprawdę dobrze tu wypadł"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki
zdjęcie autora artykułu

ZOOleszcz GKM Grudziądz pokonał w niedzielę na własnym torze NovyHotel Falubaz Zielona Góra (47:43). Mimo porażki, gościom udało się wyrwać bonus. - Falubaz naprawdę dobrze tu wypadł - powiedział po meczu Przemysław Pawlicki.

Dziesięć punktów przewagi miał już ZOOleszcz GKM Grudziądz nad NovyHotel Falubazem Zielona Góra, kiedy po dziewiątym wyścigu na tablicy wyników widniał rezultat 32:22. Wydawało się, że zwycięstwo gospodarzy jest już formalnością, choć Tomasz Gollob podczas transmisji podkreślał, że jeszcze wiele może się wydarzyć.

I tak też było. Trzy wygrane wyścigi 4:2 przez Falubaz i jedna odpowiedź GKM-u w tym samym stosunku sprawiły, że do biegów nominowanych mieliśmy już 42:36, a w czternastym wyścigu duet Piotr Pawlicki - Przemysław Pawlicki wygrał podwójnie i przewaga podopiecznych Roberta Kościechy stopniała do dwóch oczek.

- Przyjeżdżając tutaj wiedziałem, że będzie ciężko, ale w trakcie zawodów nie myślisz o tym, aby się poddać. Wiedzieliśmy, że jest minus dziesięć, to będziemy szarpać, aby wywieźć chociaż bonus i to się udało zrealizować. Grudziądz jest trudnym terenem i uważam, że Falubaz po rocznej przerwie naprawdę dobrze tu wypadł - przyznał po meczu w mixed zonie Przemysław Pawlicki.

- Fajny mecz i widowisko. Męczyliśmy się zarówno my, jak i Falubaz, ale cały czas szliśmy łokieć w łokieć. Rywal stawiał duży opór, potrafił kilka razy postawić parę nie do przejścia i nie miałem z nimi żadnych szans - komentował Wadim Tarasienko.

ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu

Rosjanin z polskim paszportem zapisał przy swoim nazwisku 8 punktów z bonusem. - Wynik oddaje ten mój występ. To było bardzo szarpane, czasem znajdowałem się tam, gdzie nie powinienem być albo miałem pecha, jak chociażby wtedy, kiedy wygrałem start, ale upadł Kacper Pludra. W powtórce już motocykl tak dobrze nie jechał. W czternastym biegu też fajnie wyjechałem, ale mnie Pawlicki wypchnął - dodał.

Dla Przemysława Pawlickiego był to jeden z powrotów na obiekt przy ulicy Hallera, gdzie odjechał wiele spotkań w grudziądzkich barwach. - Na pewno trochę informacji na temat tego toru miałem, więc starałem się pomagać chłopakom, ale sam miałem inne silniki, a wiadomo, że nie zawsze się je ustawia. A już dwa lata minęły od mojego ostatniego pobytu tutaj. Jednak jak się trafi z silnikiem, to ustawienia sprzed lat działają, ale trzeba nad tym nieco popracować.

Czytaj także: - To może być jeden z hitów transferowych - Polski klub będzie zmuszony przenieść się do innego miasta!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty