Niepokonana do tej pory drużyna Lejonen Gislaved przyjechała do Malilli. Co prawda Dackarna nie notuje jakiegoś piorunującego początku sezonu, ale na własnym torze sieje jak na razie spustoszenie. Przekonał się o tym Bartosz Zmarzlik i spółka, którzy mieli pewne problemy na początku spotkania.
Mimo że Dackarna Malilla musiała sobie radzić bez Andzeja Lebiediewa, za którego stosowane było zastępstwo zawodnika, to od samego początku pokazywała pazurki. Zmiany za Łotysza były niesamowicie skuteczne, co pokazał już pierwszy bieg i Ryan Douglas jadący jak Z/Z, przywożący za swoimi plecami Bartosza Zmarzlika. Podobnej sztuki dokonał Dan Bewley, który w siódmym biegu przyjechał jako pierwszy. Za to absencja Lebiediewa niekoniecznie była aż taką stratą dla Dackarny.
Pierwsze dwie serie w wykonaniu gości z Lejonen można określić tak, że Polacy nadrabiali punkty za resztę. Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera i Kacper Woryna swoją robotę wykonywali wręcz wzorowo. Podrażniony czterokrotny mistrz świata po pierwszym biegu wszedł już na swoje obroty i pokonał nawet lidera gospodarzy Dana Bewleya. W zasadzie w trójkę ciągnęli wynik Lejonen, bo Jaimon Lidsey i Oliver Berntzon spisywali się poniżej oczekiwań.
ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu
Fakt był jednak taki, że po początkowych kłopotach już po dziesiątym biegu Lejonen wyszło na prowadzenie. Mimo, że Dackarna nie spisywała się źle, ani nie miała dziur w składzie. Ryan Douglas, Timo Lahti czy Rasmus Jensen punktowali na miarę dobrym poziomie. Fin nawet dwa razy pokonał Bartosza Zmarzlika. Po raz kolejny udało się również przywieźć dwa punkty z zastępstwa zawodnika.
Po tym jednak jak gości wyszli na prowadzenie, to poczuli się jak u siebie w domu i jechali swoje. W jedenastym biegu podwójne zwycięstwo przywieźli ci, którzy do tej pory zawodzili, czyli Lidsey i Berntzon. Zresztą Australijczyk w drugiej części dokładał punkty, które pozwoliły odskoczyć na bezpieczną przewagę gospodarzom, co poskutkowało, że już przed biegami nominowanymi Lejonen było pewne kolejnego zwycięstwa. W drugiej części zawodów nawet Dan Bewley nie był w stanie pokonywać liderów gości. Brytyjczyk w sześciu startach wygrał tylko jeden bieg, co odbiło się na dość wyraźnej porażce jego drużyny 39:51.
Punktacja (Svemo.se):
Dackarna Malilla - 39 pkt.
1. Andrzej Lebiediew - ZZ
2. Timo Lahti - 9 (3,2,0,3,0,1)
3. Rasmus Jensen - 10 (2,2,2,2,0,2)
4. Ryan Douglas - 4+3 (2*,w,1*,1*,0,0)
5. Daniel Bewley - 11+1 (2,3,2,1,2,1*)
6. Filip Hjelmland - 3 (3,0,0)
7. Tomas H. Jonasson - 2+1 (1,1*,0)
Lejonen Gislaved - 51 pkt.
1. Bartosz Zmarzlik - 12 (1,3,3,2,3)
2. Oliver Berntzon - 4 (0,0,1,3)
3. Jaimon Lidsey - 9+3 (1,1*,2*,3,2*)
4. Dominik Kubera - 12+1 (3,3,2,1*,3)
5. Kacper Woryna - 10 (3,3,3,1,0)
6. Sammy Van Dyck - 1 (0,0,1)
7. Casper Henriksson - 3 (2,1,0)
Bieg po biegu:
1. (58,70) Lahti, Douglas, Zmarzlik, Berntzon - 5:1 - (5:1)
2. (58,80) Hjelmland, Henriksson, Jonasson, Van Dyck - 4:2 - (9:3)
3. Kubera, Jensen, Lidsey, Douglas (w) - 2:4 - (11:7)
4. (58,10) Woryna, Bewley, Henriksson, Hjelmland - 2:4 - (13:11)
5. (58,80) Kubera, Lahti, Jonasson, Van Dyck - 3:3 - (16:14)
6. (57,80) Zmarzlik, Jensen, Douglas, Berntzon - 3:3 - (19:17)
7. (57,80) Bewley, Kubera, Lidsey, Lahti - 3:3 - (22:20)
8. (58,90) Woryna, Jensen, Douglas, Henriksson - 3:3 - (25:23)
9. (58,10) Zmarzlik, Bewley, Berntzon, Hjelmland - 2:4 - (27:27)
10. (59,00) Woryna, Jensen, Van Dyck, Jonasson - 2:4 - (29:31)
11. (58,50) Berntzon, Lidsey, Bewley, Douglas - 1:5 - (30:36)
12. (58,60) Lahti, Zmarzlik, Kubera, Jensen - 3:3 - (33:39)
13. (58,70) Lidsey, Bewley, Woryna, Lahti - 2:4 - (35:43)
14. (59,10) Zmarzlik, Lidsey, Lahti, Douglas - 1:5 - (36:48)
15. (59,00) Kubera, Jensen, Bewley, Woryna - 3:3 - (39:51)
Czytaj także:
Niesamowita metamorfoza zawodnika Stali. Smektała pogrążony w marazmie
PGE Ekstraliga za półmetkiem. Madsen liderem prestiżowej tabeli, szokująca różnica u Kowalskiego